Gdy się uspokoiłem zostało mi jakieś 10 minut do końca lekcji. Więc postanowiłem przeczekać do następnej lekcji. Nie chciałem już więcej spotkać Kachana, więc pójdę na lekcje lekko spóźniony, żeby nie spotkać go na korytarzu. Muszę zmienić opatrunek bo krew zaczyna przeciekać. Strasznie boli mnie nos i głowa. Chce mi się wymiotować. Nawet chwilami kręci mi się lekko w głowie. Muszę się ogarnąć. Wyciągam z plecaka tabletki przeciw bólowe i połykam dwie.
Na korytarzu słychać dzwonek, oznaczający koniec pierwszej lekcji. Po chwili na korytarzu robi się głośno przez uczniów. Muszę iść i zakluczyć się w kabinie, bo co jeśli ktoś wejdzie i zapyta o mój nos? Po co mam znowu kłamać. Wszedłem do kabiny i się zakluczyłem. Siedziałem tam, aż nie usłyszałem dzwonka, a hałasy wywołane przez uczniów ucichły. Wybiegłem z toalety i popędziłem na drugie piętro, na którym mam teraz zajęcia. W połowie drogi wywróciłem się na schodach ponieważ strasznie zakręciło mi się w głowie. Ale ostatecznie dotarłem spóźniony tylko o 7 minut.
Dzisiejszy dzień jest dla mnie naprawde trudny, nie mogę się na niczym skupić przez ten przerażający ból nosa ale też głowy. No ale przynajmniej Bakugo sobie odpuścił, i mnie już nie zaczepia. Nie za bardzo kontaktuje co dokładnie się dzieje, nawet nie zauważyłem kiedy lekcje dobiegły końca. Zanim wyszłem ze szkoły, poszłem jeszcze raz zmienić opatrunek. Trochę niepokoi mnie to, że krew jeszcze nie przestała lecieć, stało się to w końcu na początku dnia. Minęło dobre 8 godzin, a krew nadal sobie leci już nie tak mocno jak na początku no ale dalej leci.
Wychodzę powoli ze szkoły. Dziwnie się czuje, kręci mi się w głowie. A do tego nie mogę nawet wrócić do domu. Swietnie, jak zawsze. Los mnie tak strasznie kocha, że zawsze pcha mi kłody pod nogi.
Powali udało mi się dotrzeć do parku. Strasznie źle się czuję, więc usiadłem na ławce pod drzewem. Ból głowy był tak potworny, że nie zauważyłem, że Bakugo z kolegami podążają za mną. Gdy spokojnie siedziałem podszedł do mnie i zaczął się na mnie wydzierać, nawet nie wiem o co mu dokładnie chodziło bo głowa strasznie mnie bolała. Nie mogłem się nawet skupić na tym, co do mnie mówi.
I nie wiem dlaczego ale znów dostałem od niego lanie. Szkoda, że nawet nie wiem czemu. Leżałem na ziemi ze strasznym bólem głowy. A Bakugo mnie kopał. Nagle przestał bo ktoś zwrócił mu uwagę. Kachan nawet nie spojrzał kto do niego mówi, tylko zaczął pyskować. I kontynuował kopanie mnie. Nagle postać podeszła bliżej i zorientowałem się, że jest to All Might. Zaczął coś mówić do Kachana ale on nie reagował, tylko się wydzierał i rzucał przekleństwami do czasu kiedy zorientował się, że to wszystko mówi do bohatera numer jeden. Speszył się i uciekł razem z kolegami. A ja zostałem sam na sam z numerem jeden. Ale to jest ekscytujące, zapomniałem nawet na chwile o bólu który zadał mi Kachan. Przez chwile zapomniałem nawet o tym, że mam roztrzaskany nos a moja głow nie daje mi spokoju z bólem. All Might pomógł mi wstać i posadził mnie na ławce.
All Might: Wszystko w porządku chłopcze? - Nie wierzę bohater numer jeden zaczął do mnie mówić. Co ja mam mu odpowiedzieć, jak mam się zachowywać? Jestem jego fanem od dzieciństwa. Mam to powiedzieć, a może lepiej nie? Ojejku Izuku uspokój się najpierw odpowiedz na jego pytanie.
Izuku: Tak, tak, dziękuję. - Kurde dobrze powiedziałem? A może powinienem powiedzieć coś innego?
Izuku: Bardzo dziękuję jestem Pana wielkim fanem od dzieciństwa! - No i zepsułem, świetnie. Czy to, że All Might się teraz śmieje to dobrze, czy źle? O matko ale się upokorzyłem.
All Might: Cieszę się, że taki miły chłopak jak ty jest moim fanem. - O rety co? Czyli jednak na szczęście nie zepsułem. Nie pamiętam kiedy szczerze się uśmiechnąłem. Ale teraz, nawet nie musiałem się starać aby to wykonać.
Izuku: Chcę być takim bohaterem jak pan. Od dziecka o tym marze. I robię wszystko żeby dostać się do U.A. - No brawo Izuku. Po co to mówisz, masz za długi jęzor.
All Might: Bardzo mi miło, że jestem dla ciebie wzorem do naśladowania. I życzę ci dostania się do szkoły, może nawet się zobaczymy. W końcu będę tam teraz uczył. - Co się właśnie stało? Bohater numer jeden życzy mi powodzenia a do tego mówi mi, że możemy się jeszcze spotkać. O rety za dużo emocji na raz.
Izuku: Naprawde sądzi Pan, że mam na to szansę? - po co jeszcze sie pytam? Jak by jego poprzednie słowa, nie były wystarczająco jasne.
All Might: Oczywiście. - Wiedziałem, że tak powie ale i tak się cieszę jak małe dziecko.
Izuku: Sądzi pan, że nawet bez daru mogę tyle osiągnąć? - O nie. I po co ja to mówiłem.
All Might: Czyli tak wygląda sytuacja. Dlatego byłeś dręczony? Wiesz, nie wiem czy bez daru uda ci się osiągnąć tyle co mi ale dla chcącego nic trudnego, czyż nie? Ja będę ci kibicował. - Co? Co się właśnie stało byłem pewien, że powie mi, że nie mam szam tak jak większość ludzi ale on nadal we mnie wierzy.
Nie zauważyłem nawet kiedy All Might zniknął. Dziwnie się czuje, to chyba jest szczęście nie pamiętam kiedy ostatnio je czułem. Miłe uczucie. Szczerze mówiąc zapomniałem jakie to przyjemne. Zapomniałem już jak kochałem być szczęśliwy. Niestety moje szczęście przerwał straszliwy ból głowy. Sprawdziłem godzinę i zostały mi jeszcze 2 godziny do powrotu do domu. To ile ja juz siedze na tej ławce, straciłem całkiem poczucie czasu. Powoli wstaje z ławki ale zawroty głowy są na tyle silne, że siadam z powrotem. Chwile siedzę zanim znowu próbuje wstać. Idę małymi dystansami, co chwilę zatrzymuje się i robię sobie przerwę, ponieważ zawroty są nie do zniesienia. Po długiej i męczącej drodze stoje pod domem. Zerka na godzinę i okazuje się, że jestem jeszcze godzinę później niż chciałem. Powoli wchodzę do domu bo nie chce zwracać na siebie uwagi mamy, na pewno zapyta wtedy co mi się stało w nos. Albo jak tam było ze znajomymi.
CZYTASZ
Villian Deku
ActionŻycie jest coraz trudniejsze...Jak mam sobie dalej radzić? Skutecznie przez te wszystkie lata wmawiano mi że jestem nikim...że trudno uwierzyć mi że jest inaczej... Opowieść ta przedstawiać będzie powody oraz emocje które pchnęły Deku do zastania...