Rozdział 12
Williams szedł korytarzem lochów szybkim krokiem. Potrzebował kubka gorącej czekolady. Gdy wychodził za rogu ktoś wpadł na niego z takim impetem, że gdyby ten ktoś go nie złapał runął by do tyłu. Williams otrząsnął się i podniósł wzrok. Jego oczy napotkały dwa czarne tunele. Stał przed nim nie kto inny jak Severus Snape. Stali tak blisko, że prawie stykali się nosami. Williams nie był wstanie nic powiedzieć, ponieważ bliskość i ciepło mężczyzny oraz spojrzenie sparaliżowało go.
Snape gdy spostrzegł, kim jest przeszkoda, która postanowiła bezczelnie zagrodzić mu drogę, stał jak wryty w ziemię. Gdy te niebieskie tęczówki spotkały się z jego nie mógł nic zrobić stał i się gapił. Po dłużej chwili dotarło do niego gdzie są, że wciąż się na niego gapi i trzyma go za przedramiona. Zabrał ręce robiąc krok w tył, odchrząknął i odezwał się:
-Williams, najpierw się obrażasz jak Minerwa, a teraz na mnie wpadasz, zdecyduj się.
Mężczyzna wyrwany z osłupienia, po chwilowym namyśleniu odezwał się:
-Mogę się obrażać i na Ciebie wpadać jedno nie przeszkadza drugiemu.
-Oczywiście, następnym razem jak na mnie wpadniesz to Cię nie złapie i obijesz sobie ten arystokratyczny tyłek - powiedział z kpiącym uśmieszkiem.
-Może mam być Ci wdzięczny za tak bohaterski czyn? - zapytał z złośliwym uśmieszkiem Williams. Snape prychnął. - No właśnie. Ale żeby nie było. Profesorze Snape, jestem panu dozgonnie wdzięczny za uratowanie mojego arystokratycznego tyłka. - skinął mu głową wykonując gest dziękowania ręką i ruszył w swoim kierunku.
Snape patrzył na odchodzącego mężczyznę - Bezczelny dupek. - powiedział pod nosem rozbawiony mężczyzna.
Williams szedł do kuchni, myśląc nad tym co poczuł gdy wpadł na mężczyznę. Snape pachniał perfumami oraz ziołami i był to dla Arthura bardzo przyjemny zapach. Te oczy które hipnotyzowały go, wręcz pożerały. Te silne ręce, bo musiały być silne w końcu nie jestem taki lekki pomyślał Williams. Czuł jego ciepło był tak blisko. Nie. Stop. Ogarnij się Williams. Skarcił się w myślach, ponieważ w pewnym miejscu w spodniach robiło się trochę ciasno. Gdy dotarł do kuchni, skrzaty przygotowały mu gorącą czekoladę. Podziękował i ruszył z kubkiem do swoich kwater. Tym razem uważał aby na nikogo nie wpaść, ale całe szczęście udało mu się to wracając spokojnie do swojego gabinetu. Rozsiadł się wygodnie w fotelu przy biurku i popijając czekoladę czytał Historię Hogwartu, którą Minerwa zostawiła mu na biurku pierwszego dnia gdy tu przybył. Dobrze by było znać dokładnie historię miejsca w którym się pracuje. Chwilę przed północą, poczuł, że najwyższa pora iść spać. Ruszył do swoich kwater, gdzie udał się prosto do łazienki. Gotowy do spania ułożył się wygodnie w łóżku i odpłynął w objęcia snu.
Piątek mijał Williamsowi bardzo dobrze, był zadowolony z przeprowadzonych zajęć. Siedział właśnie na obiedzie, kobieta siedząca obok niego zagadała.
-Jak tam sobie radzisz, Arthur? Słyszałam, że jesteś dość surowy i zrobiłeś im test na pierwszych zajęciach.
-Dziękuję, że pytasz Rolando. - uśmiechnął się mężczyzna spoglądając na kobietę. - Owszem, zrobiłem im test, ale raczej dla własnej wiedzy. Chciałem sprawdzić na jakim są poziomie, więc nie wystawię z tego ocen.
-Sprytnie. - powiedziała z zadziornym uśmiechem Hooch.
-Być może. - odpowiedział Williams odwzajemniając uśmieszek.
-Ja słyszałem, że jesteś równie ponury i wredny co Snape. - powiedział mężczyzna siedzący obok Hooch. Był to blondwłosy czarodziej o delikatnych rysach twarzy, przez co wyglądał dość młodo. - Ale wydaje mi się że uczniowie źle rozumieją słowo ponury.
Williams parsknął śmiechem, bo Snape rzucał już wściekłe spojrzenie na nauczyciela Historii Magii.
-Lepiej nie rozpowiadaj plotek Clark, bo ja też zacznę. - wysyczał kpiąco Snape.
-Niby jakie? - zapytał rozbawiony Clark
-A na przykład takie, że sypiasz z uczennicami.
Minerwa prawie opluła się kawą, Williams podniósł brwi, Hooch zakrztusiła się jedzeniem, a nauczyciel historii magii zacisnął pięści i spojrzał wściekle na Snape'a – No i co jeszcze?! Co Ty sobie wyobrażasz mówiąc takie insynuacje.
Snape podniósł brew i powiedział z kpiącym uśmieszkiem - Ja tylko powiedziałem co słyszałem na korytarzu.
Clark już szykował się do tego aby wyciągnąć różdżkę i przekląć Snape'a, ale Hooch go powstrzymała - Albercie, tak nie można. Jesteś w sali pełnej uczniów i chcesz się rzucać na zastępcę dyrektora w dodatku Twojego kolegę z pracy.
-On nie jest moim kolegom. - powiedział wściekły profesor – Cholerny zdrajca. - rzucił jeszcze pod nosem, ale i tak było to słychać i ruszył do wyjścia. Snape prychnął pod nosem.
-Taaaak, dzisiaj piątek, ładna pogoda trzeba iść na spacer. - powiedział Williams.
-Arthur, a może wpadniesz na boisko do quidditcha? - zapytała podekscytowana Hooch.
Williams widząc podekscytowanie kobiety stwierdził z uśmiechem - Z wielką chęcią.
-Ty potrafisz latać na miotle? - zapytał złośliwie Snape
-Żeby tylko latać. - odpowiedział z łobuzerskim uśmieszkiem Williams i wstał od stołu - O 16.00 na boisku Rolando? - ta skinęła głową. Williams ruszył do swoich komnat.

CZYTASZ
Więź Miłości | Severus Snape x OC
FanficSześć lat po bitwie o Hogwart. Severus Snape przeżył i uczy wciąż w Hogwarcie. Jest wolny i prawie od nikogo niezależny. Czemu prawie? Być może dlatego, że musi odpowiedzieć za swoje błędy przeszłości. W Hogwarcie pojawia się dwóch nowych profesorów...