34. Kryzys

419 22 58
                                    

Rozdział 34

Kruk, takie zwierzę ukazało się po wypowiedzeniu zaklęcia patronusa. Arthur posłał swoją nową postać patronusa do dwójki profesorów. Zastanawiał się dlaczego akurat kruk skoro miał całe życie wilka. Jeśli jego patronus zmienił postać oznaczało to tylko jedno... zakochał się, ale patronusem osoby, w której się zakochał jest łania. Z rozmyśleń wyrwały go kroki dobiegające z prawej strony korytarza. Snape oraz pielęgniarka szli szybkim krokiem w ich stronę. 

-Dobrze, że już jesteście. - odezwała się dyrektorka.

-Merline, co się tutaj stało? - powiedziała przerażona pielęgniarka.

-Uczniowie domu węża postanowili bawić się w mistrzów eliksirów, ale jak widać nie wyszło. - powiedział poważnym tonem Arthur patrząc na uczniów. 

Snape spojrzał wściekłym spojrzeniem na Arthura następnie na ucznia stojącego z boku ze zwieszoną głową - Dlaczego ważyliście tutaj eliksir?

Chłopak milczał wciąż ze spuszczoną głową. Snape podszedł do resztek kociołka i powąchał resztki cieczy.

-Warzyli eliksir miłosny. - usłyszał za sobą głos Arthura. 

Snape wstał i spojrzał na Williamsa - Sam potrafię określić jaki eliksir był warzony. - Odszedł od Williamsa i podszedł do ucznia - Panie Stanley, ma Pan coś do powiedzenia?

Chłopak wciąż patrzył w podłogę przerażony. Nie przerwał swojego milczenia co tylko spotęgowało złość Severusa. - W takim razie idziemy do mojego gabinetu. - Odwrócił się w stronę pielęgniarki - Jak z nim? 

-Musimy przenieść go do skrzydła szpitalnego. Porządnie dostał tym kociołkiem, przez co obrażenia na twarzy są poważne, ale już przywróciłam kości do pierwotnej formy. Zostanie pewnie blizna na twarzy. 

-Bardzo dobrze, będzie miał nauczkę. Jak się obudzi, proszę mnie powiadomić. - powiedział poważnym tonem Snape. 

Kobieta skinęła głową. Odwzajemnił skinienie i ruszył korytarzem w stronę swojego gabinetu - Za mną Panie Stanley! - krzyknął, aż wspomniany uczeń podskoczył i ruszył biegiem za swoim opiekunem. 

Pielęgniarka wyczarowała noszę, a Artur lewitował ucznia na nie. Wraz z dyrektorką poszli do skrzydła szpitalnego aby przenieś tam ucznia. Minerwa oraz Arthur opuścili pomierzenie.

-Nie musiałeś droczyć się z Severusem. - stwierdziła kobieta idąc obok mężczyzny. Arthur szedł odprowadzić dyrektorkę. 

-Ale chciałem. Poza tym wiedziałem jaki to eliksir więc go zwyczajnie poinformowałem. Z resztą, on dobrze wiedział o tym, że ja wiem.

-Jesteś pewny swojej decyzji względem Severusa?

-Minerwo, dla mnie to temat skończony. - mruknął Williams. - Zastanawia mnie tylko dlaczego mój patronus jest krukiem, a nie wilkiem. 

-Arthur wiesz dobrze co oznacza zmiana postaci patronusa. 

-Wiem, ale nikt z mojego otoczenia nie ma kruka. -warknął Arthur.

-Cóż, może poszperaj w księgach, na pewno coś znajdziesz.

Arthur gdy wrócił do swoich kwater szukał, lecz nic nie znalazł w księgach na temat takiej zmiany. 




Mijają tygodnie, a sytuacja między Severusem, a Arturem nie uległa zmianie. Wręcz było gorzej, wciąż się do siebie nie odzywali i nie widywali się. Snape chciał z nim porozmawiać, ale Williams sprytnie sprawiał, że Snape rezygnował dość szybko, ponieważ rozmowa z Williamsem nie miała sensu. Williams coraz bardziej zatracał się w swoim uczuciu co tylko bardziej pogłębiało jego smutek. Smutek, który czuł Snape i z dnia na dzień się pogłębiał. 

Więź Miłości | Severus Snape x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz