Syriusz przez następne dni, mimo, że było to ciężkie zadanie, unikał swoich przyjaciół i Roselle. Było mu zwyczajnie wstyd, że tak łatwo strach go sparaliżował. James próbował na wiele sposobów z nim porozmawiać, ale Syriusz zamyka się w sobie.
Tym razem Syriusz dorwał Mapę Huncotów i wszedł na wieżę astronomiczną. Wciągnął powietrze nosem i poczuł się odrobinę lepiej.
Łapa wyciągnął z kieszeni paczkę mugolskich papierosów i zapalił. Na chwilę poczuł ukojenie.
Black podciągnął rękawy koszuli do łokci i spoglądał na swoje długie blizny, po klątwie, którą rzucała jego matka. To była część jego, której nie mógł zaakceptować. Właśnie w tym on i Remus rozumieli się najbardziej. Oboje mieli blizny przez swoje ciemności. Remus robił je sobie sam pod wpływem furii, a Syriuszowi robiła je szurnięta matka.
- Dzisiaj tutaj się schowałeś - usłyszał dziewczęcy głos za sobą
Odwrócił się i zauważył znajomą rudowłosą czuprynę stojąca z jego kurtką w ręce.
- Wyrzuć tego papierosa, to ohydne - powiedziała wyjmując mu go z ust i wyrzuciła - I zakładaj kurtkę - odparła podając mu jego własność
- Dzięki - mruknął ochryple zakładając na siebie kurtkę
- Jak się czujesz? - zapytała opierając się o jego ramię
- Wszyscy zadają mi te same pytanie, a ja nie znam odpowiedzi - powiedział - Czuję się... Wyssany ze szczęścia - mruknął po chwili
- Lubisz dramatyzować, prawda? - zapytała
- A ty psuć moje dramaty? - odpowiedział pytaniem - Lily? Co byś zrobiła na moim miejscu? - zapytał
- Poszłabym do kogoś się wygadać - powiedział - Czasem naprawdę jest miło powiedzieć komuś wszystko co ci leży na sercu
- Nie lubię rozmawiać o swoich uczuciach - wymruczal
- A na ironię, mówienie o sobie jest jednym z najczęściej spotykanych u ciebie tematów - powiedziała
- Zabawne - mruknął
- Twoja dziewczyna się martwi - powiedziała
- Nie jesteśmy naprawdę razem - powiedział - To tylko gierka - dodał - Udajemy
- Domyśliłam się - powiedziała Lily
- Hm? Jak?
- Syriusz Black, który nie całuje swojej dziewczyny, aby faktycznie pokazać, że jest jego to nie Syriusz Black - odparła - Po co to wszystko?
- A bo ja wiem - odparł szczerze
- Dobrze się bawicie przynajmniej? - zapytała
- Świetnie się z nią bawię - wyznał - Jest taka bystra, łatwo ją wprowadzić w zakłopotanie, rozbawić, a jak się śmieje to brzmi jak trzylatka - mówiąc to delikatnie się uśmiechnął - Co? - zapytał patrząc na uśmiech przyjaciółki obok
- Nic - powiedziała - Miło się Ciebie słucha - odparła
- Nie o tym pomyślałaś - stwierdził
- Wiesz, jak zobaczyłam Was na Twojej imprezie urodzinej i za nim się domyśliłam, że udajecie to pomyślałam, że całkiem zgrana z was para - powiedziała
- Roselle uczy mnie eliksirów i tylko to nas łączy - powiedział
- A mimo to przyszła kilka dni temu do skrzydła szpitalnego by spytać czy wszystko w porządku, mimo to kupiła Ci prezent na urodziny, chociaż nie musiała, mimo to pytała mnie dziś z pięć razy co z Tobą - powiedziała
- To moja koleżanka - odparł bez zastonowienia - A ja nie zamierzam być w poważnych związkach - dodał - Lily?
- Tak, Syriusz? - zapytała
- Ty lubisz James'a, nie? - zapytał, a rudowłosa się zaśmiała cicho
- Nie w ten sposób - odparła, ale jej policzki poczerwieniały
- No tak... Przecież Rogacz jest arogancki, myśli tylko o sobie, leniwy, brak mu współczucia, wszystko co najgorsze - odparł ironicznie Syriusz - Merlinie z kim ja się przyjaźnię? - powiedział dramatycznie przykładając rękę do serca
- Wcale nie sądzę, że myśli tylko o sobie i, że brak mu współczucia... Ani, że jest leniwy - broniła się - James, nagle zaczął się zachowywać inaczej - powiedziała
- Bo on chce się zaprzyjaźnić - powiedział Syriusz - Z Tobą
- Nie - zaprzeczyła - Zbyt martwi się o Ciebie, aby po prostu mnie tak bezczelnie podrywać - stwierdziła
- Ja i James jesteśmy prawie, że jak bracia - odparł Syriusz - On i jego rodzice przyjęli mnie pod swój dach, a wcale nie musieli tego robić
- Jedziesz do niego na święta, prawda? - zapytała
- Nie wiem - westchnęła - Chyba zostanę tutaj, pomyśle nad sobą, czy coś
- Ale... Nie możesz być w święta sam - powiedziała
- Jeszcze sam nie wiem, Lily - odparł szczerze
Black wrócił po dwudziestej drugiej do pokoju. Jego przyjaciele jeszcze nie spali, Remus czytał książkę, Peter przeglądał mugolskie czasopismo, a James leżał na łóżku z głową do dołu bawiąc się różdżką jak samolotem.
- Łapa! - wrzasnął James
Syriusz nie spodziewał się, że ktoś się zacznie drzeć, dlatego sam zaczął się wydzierać jak mała dziewczynka dziwacznie podskakując z nogi na mogę. Remus się zaśmiał pod nosem, a James starał się zachować powagę, lecz nie za bardzo mu to wychodziło
- Co jest z Tobą nie tak? - zapytał Syriusz poprawiając włosy, nieco się zawstydził, faktem było, że Łapę łatwo było wystraszyć
- Ucieszyłeś się na Twój widok - odparł James - Cieszę się, że Ty masz takie same odczucia na mój - dodał ironicznie
- Nie, nie James. Syriusz po prostu lubi udawać małą dziewczynkę, która widzi małego robaka - odparł Remus
- Bardzo zabawne - odparł Syriusz
- Gdzie byłeś? - zapytał James
- Na wieży astronomicznej - odparł Black odkładając mapę na swoje biurko
- Sam? - zapytał Peter
- Nie, z Lily - powiedział Syriusz - Tak, w ogóle, Rogusiu, Panna Lily Evans, czuje się źle z sytuacją, w której nie próbujesz umówić się z nią na randkę
- Ona chce iść ze mną na randkę? - zapytał Potter
- Może poleciała na Twój brak wyczucia czasu i ciągłe spóźnienia - powiedział Remus
- Albo na czasem irytujący charakter - dodał Syriusz
- Nienawidzę was - warknął Potter - Człowiek wreszcie ma szansę na wymarzoną na dziewczynę, a jego jakże troskliwi przyjaciele psują to w sekundkę - powiedział
- Och, Rogacz, gdybyśmy powiedzieli, że to świetnie byłoby zbyt nudno - powiedział Lunatyk
Niby taka krótka rozmowa z przyjaciółmi, a Syriuszowi już zrobiło się lepiej. Nikt nie wspominał o sytuacji sprzed kilku dni, ani nie pyta się go czy dobrze się czuje.
Wiedział, że należą im się przeprosiny, ale chłopaki widocznie nie chcieli tego okazać. James po prostu cieszył, że pierwszy raz od kilku dni, Łapa z nimi normalnie rozmawiał i nie kończyło się to krzykiem.
- Łapa, leżeć - zawołał Remus, a Peter wybuchnął śmiechem, choć nic to się nie równało z głośnym i zaraźliwym śmiechem James'a
Syriusz dopiero gdy położył się w łóżku zaorietowal się co się właściwie wydarzyło i też się zaśmiał.
- Dobry piesek - pochwalił go Lunatyk
- Teraz powinieneś mi dać nagrodę w postaci smakołyka - przypomniał mu Syriusz
- Jedyne co ci mogę dać to bolysny cios - powiedział Remus
CZYTASZ
Evermore | Sirius Black
FanfictionSyriusz zawsze znany był, prócz swojej przeklętej rodzinki, ze swojego poczucia humoru, jego uśmiech mógł poprawić humor w gorszy dzień, a jego żarty rozbawić do łez. W głębi duszy czuł się niedoceniony. Nie chciał być postrzegany jako idiotycznego...