73: Rozmowa Kwalifikacyjna

1.1K 84 41
                                    

- Przyłóżcie się! - krzyknął Szalooki.

- Staramy się. - wychrypiała Marlena McKinnon.

- To starajcie się bardziej! - powiedział - Śmierciożercy nie dadzą Wam forów.

Cóż, miał rację. Byli dopiero na paru praktykach, a Moody dawał im straszny wycisk. Byli już zmęczeni, ale wciąż pracowali nad sobą. Nie znają godziny, a Śmierciożercy ich zaatakują.

- To tyle na dzisiaj. - powiedział Moody - Ćwiczcie nad tymi zaklęciami! I pamiętajcie stała czujność, nie wiecie kiedy, a ktoś was zaatakuje.

Syriusz spojrzał na Roselle i ją delikatnie objął. Pożegnali się ze wszystkimi i wsiedli na motor.

Większość się teleportowała, tak było sto razy łatwiej, ale Roselle i Syriusz uwielbiali się w uczucia wolności i wiatru we włosach, które towarzyszyło im podczas jazdy.

- Jestem już taki zmęczony. - mruknął Syriusz siadając na kanapie.

- Ale idzie nam chyba coraz lepiej. - powiedziała jego dziewczyna siadając obok niego - Poza tym, mamy jutro dzień wolny.

- Tak, ale będę siedział sam, bo Ty idziesz na rozmowę kwalifikacyjną. - powiedział niezadowolony - Nie zrozum mnie źle, Rose, jestem z Ciebie dumny, ale...

- Ta rozmowa nie będzie trwała cały dzień. - zaśmiała się - Najwyżej dwie godziny. - obiecała.

- Trzymam Cię za słowo, skarbie. - wymruczał złączając ich usta w czułym pocałunku.

Roselle włożyła ręce we włosy Syriusza, ciągnąc go delikatnie za końcówki. Na chwilę się od siebie odsunęli od siebie. Blondynka jednak znów złączyła ich usta w namiętnym, ale pełnym czułości pocałunku. Syriusz wstał i pociągnął ją za sobą do ich pokoju. Jego usta przeniosły się na jej szyję.

Następnego dnia Roselle już przed dziesiątą wyszła na rozmowę o pracę. Co prawda nie była to typowo rozmowa o pracę, a raczej romozwy kwalifikacyjnej na kurs dla Uzdrowicieli. Od dawna marzyła jej się praca uzdrowicielki, dlatego gdy tylko zobaczyła, że jest jest kurs zapisała się na rozmowę. Teleportowała się na miejsce jeszcze przed czasem i weszła do Świętego Munga.

- Dzień dobry, ja na rozmowę o kurs dla uzdrowicieli. - powiedziała na młodej, widocznie znudzonej kobiety za biurkiem. Kobieta z westchnięciem wskazała jej koniec korytarza.

- Usiądź tam i zaczekaj aż ktoś Cię zawoła. - powiedziała znudzona, a Roselle z uśmiechem pokiwała głową.

W poczekalni były trzy osoby, młody mężczyzna wyglądający na wystraszonego i dwie kobiety czytające magazyny. Roselle usiadła na jednym ze krzeseł, gdy drzwi się otworzyły.

Pojawił się w nich starszy, siwy lekarz z przyjaznym uśmiechem na twarz. A tuż za nim wyłoniła się Lily Evans.

- Rose! - krzyknęła z uśmiechem - Nie wiedziałam, że Ty tu będziesz.

- Czemu nic nie mówiłaś? - zapytała Roselle.

- Nie chciałam zapeszać, tylko James wie. - odparła, machnęła ręka z uśmiechem na twarzy.

Nie ciężko było zauważył pierścionek na palcu Lily. James oświadczył jej się parę dni temu, a Roselle była w niebo wzięta na tę wiadomość.

- Ja tak samo, tylko Syriusz wie. - powiedziała z lekkim uśmiechem.

- Kevin McCourt! - zawołał lekarz z uśmiechem.

- Nie masz się czego obawiać. - powiedziała Lily do ucha Roselle - Jest strasznie miły. Trochę przypomina mi tatę James'a. - dodała.

- James już był u mamy? - zapytała.

- Tak, podobno strasznie schudła od czasu, gdy jej mąż umarł. - westchnęła ciężko.

- Syriuszowi za to nie wybiera się do swojej rodziny. - westchnęła Roselle - Podobno jego tata też zachorował. Regulus przysłał mu list, ale nie odpisał na niego. Powiedział, że nie interesuje go co się dzieje z jego ojcem.

- Nie dziwię się. - westchnęła Lily - Ten facet zniszczył mu dzieciństwo.

Roselle i Lily rozmawiały aż do momentu, gdzie zawołano blondynkę do gabinetu.

- Roselle Cameron. - powtórzył z uśmiechem lekarz - Masz same wybitne z owutemów. Opinie o Twojej osoby też świetnie. Tylko czy poradzisz sobie z taką pracą?

- Myślę, że tak.

- Twój profesor twierdzi, że świetna jesteś w te klocki. - powiedział.

Ta rozmowa dłużyła w nieskończoność. Mężczyzna zadał trochę czasami dziwne, a czasami niepotrzebne pytania, ale gdy w końcu Roselle wyszła z gabinetu razem z Lily wyszła ze szpitala i teleportowała do swojego domu.

Gdy weszła zastała go w trochę innej formie niż zazwyczaj. Nie codziennie widuje się prawie, że cały dom w czerwonych różach.

- Syriusz? - zapytała z lekkim uśmiechem - To ty zamówiłeś tyle róż? - zapytała wchodząc głębiej do salonu.

Spojrzała na Syriusza, który klęczał ją jednym kolanie, a w rękach trzymał pierścionek. Roselle przyłożyła ręce do twarzy.

- Wyjdziesz za mnie?

Evermore | Sirius Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz