Czternasty luty był dla Roselle zazwyczaj dniem nudnym. Nie miała nigdy chłopaka i nie za bardzo rozumiała, czemu wszyscy tego dnia tak bardzo uwzieli się na okazywanie sobie miłości. Zmieniło jej się to jednak, gdy sama była w związku, a w dodatku osobą, która lubi wyolbrzymiać. Na początek zauważyła przy łóżku kwiaty. Uśmiechnęła się szeroko na sam widok. W tym roku szkoła zorganizowała walentynkową pocztę. Przechodząc widziała mnóstwo par, albo prefektów, którzy nosili walentynki. Jej koleżanka z piątego roku roznosiła walentynki w domu Ravenclaw, wraz z jej z chłopakiem. W Gryffindorze była to Lily Evans wraz z Remusem Lupinem. Uczniowie ci zbierali walentynki od osób a potem wręczali im, przy śniadaniu. Chodzili między domami dawajac im również walentykowe prezenty od swoich ukochanych. Gdy Melanie (prefekt Ravenclawu) podała walentynkę Peyton, ta rozpromieniła się.
- Postarałeś się, Nate! - powiedziała Rosie z uśmiechem patrząc jak Lupin podaje walentynkę dziewczynce z domu Borsuka. Był nieco blady i wyglądał co prawda na zmęczonego. Roselle się zastanawiała. Czemu tak często wygląda on w ten sposób. Zastanawiała się czy może nie ma problemów ze zdrowiem czy coś w tym stylu.
- Wszystko co najlepsze dla Ciebie, kotek - powiedział Nate z uśmiechem, całując brunetkę w policzek - Teraz Remus idzie do Ciebie!
I miał rację, Lupin nachylił się z uśmiechem i podał jej walentynkę. Wiedziała, że to od Syriusza, bo James siedzący przy stole (Łapa gdzieś zniknął) patrzył na nią zainteresowany
- Dziękuję - odparła posyłając uśmiech Remusowi
Gdy dziewczyna otworzyła Walentykę ze środka wyleciała serpentyna. Roselle się zaśmiała. Wiedziała, że może być gorzej.
- Na początku chciał aby to była serenada - szepnął do niej Remus
W środku było napisane:
Ne perdez jamais foi en l'amour.
Wiedział, że podobał jej się język francuski i próbował nawet jej nauczyć paru zwrotów.
PS: Spotkajmy się dziś po lekcjach przy Wielkiej Sali
Na jej nieszczęście dzień dłużył jej się strasznie, a każda lekcja mijała tak długa, że już myślała, że cały tydzień przeleciał. Syriusz na lekcjach siedział w ostatniej ławce ze swoim najlepszym przyjacielem rozmawiając przyciszonymi głosami. Roselle starała się skupić, ale cały czas odbiegała daleko myślami.
Gdy stanęła po lekcjach przy Wielkiej Sali z niecierpliwością przeskakiwała z nogi na nogę, gdy na horyzoncie pojawił się Syriusz. Uśmiechnął się do niej czarująco i pocałował w usta.
- Cześc - mruknęła w jego usta
- Hej - powiedział z uśmiechem - Chodź, nie mamy za dużo czasu - odparł i pociągnął ją w stronę wyjścia z zamku
- Dlaczego? - zapytała
- Jest pora obiadowa - mruknął - A James mnie chyba zabije gdy uniknę posiłku...
- To dlatego, że bardzo schudłeś od września - powiedziała Roselle - Wszystko w porządku?
- Tak, wszystko gra - mruknął
- Jakoś tego nie widzę - powiedziała szczerze - Porozmawiaj ze mną Syriuszu, pary powinny być ze sobą szczere
- Okej - mruknął zatrzymując się - Więc jesteśmy razem? Tak?
- Tak mi się wydaje - powiedziała - Nie chcesz?
- Oczywiście, że chcę! - od razu zaprzeczył - Po prostu... Nawet Cię o to nie zapytałem, a nigdy nie byłem w takiej sytuacji - powiedział - To głupie, ale
- Ale jesteś beznadziejnym romantykiem i nic na to nie poradzisz - powiedziała
- Wcale nie jestem taki beznadziejny... Muszę się tylko rozkręcić - odparł z delikatnym uśmiechem - James jest trochę zazdrosny - mruknął
- O co? - zapytała ze śmiechem
- Zawsze sądził, że jeśli będzie coś ze mną się działo, to on będzie osobą, która wyciągnęła mnie z dna - odparł
- Bo był tą osobą, Syriuszu - powiedziała - James się tak starał, gdy ty
- Gdy miałem depresję - mruknął - To takie głupie - odparł kręcąc głową - Ja sobie to wmawiam czy coś..
- Nie, Syriuszu. Nie wmawiasz sobie tego. - odparła - Źle się czułeś. Nie potrafiłeś sobie sam pomoc. Remus, James, Peter, tak bardzo się o Ciebie martwili.
- Wiem. - odparł - Dlatego, urodziny moich dwóch najlepszych przyjaciół będą najlepszym dniem w ich życiu i kropka. Nie spocznę dopóki wszystko nie będzie idealne!
- Och, Syriuszu. - zaśmiała się cicho - Im jedynie wystarczy, że jesteś szczęśliwy.
- Wiedzą o tym. Daję im codziennie prywatny koncert z łazienki. - powiedział
Roselle się zaśmiała cicho.
- Jesteś urocza. - wyznał całując ją delikatnie w czoło - Na Twoje urodziny też zrobię coś tak wielkiego, że...
- Nawet nie próbuj przesadzać! - odparła
- Dobrze wiesz, że w tym to ja się specjalizuję! - odparł z uśmiechem
CZYTASZ
Evermore | Sirius Black
FanfictionSyriusz zawsze znany był, prócz swojej przeklętej rodzinki, ze swojego poczucia humoru, jego uśmiech mógł poprawić humor w gorszy dzień, a jego żarty rozbawić do łez. W głębi duszy czuł się niedoceniony. Nie chciał być postrzegany jako idiotycznego...