Poranek Bożego Narodzenia był dla Syriusza trochę przygnębiający. Jego przyjaciele wyjechali dzień wcześniej, a on już umierał z nudów i tęsknoty. Jedyne co mu pasowało to, to, że nie musiał czekać aż ktoś wyjdzie z łazienki i spokojnie się umyć.
Czuł do siebie żal. Mógł jechać z James'em i spędzić szczęśliwe święta w gronie przyjaciela i jego rodziny. Już sobie wyobrażał zawiedzioną minę pani Potter, gdy James mu powiedział, że jego przyjaciel chce spędzić święta samotnie.
Sam się o to prosiłeś
Pomyślał. Przecież mogło być tak dobrze, a on jak zwykle wymyśla. Król dram..
Syriusz usiadł w swoim łóżku, już umyty, w szlafroku, który dostał od pani Potter na urodziny. Wziął do ręki pierwszy prezent, który na niego czekał. Ręcznie dziergana piżama od pani Potter - James miał identyczną. Od Remusa dostał mugolską książkę. Od Lily płytę winylową David'a Bowie, od James'a ich wspólne zdjęcie z czasów gdy mieli jeszcze po dwanaście lat. Black wtedy był u niego pierwszy raz i od razu pokochał to miejsce. Wzruszył się nieco widząc te wspomnienia w głowie. I w końcu od Roselle dostał książkę i paczkę gumek od włosów. Odłożył je na półkę. Na ręce wiąż była gumna, która kiedyś należała do niej, a on sprawiał wrażenie jakby nigdy nie chciał jej ściągnąć.
Gdy wybiła godzina jedenasta, skończył czytać pierwszy rozdział książki od Remusa, wyszedł z pokoju. Nie spodziewał się tłumów w Hogwarcie. Zdecydowana większość pojechała do domu na święta. Z Gryffindoru, prócz niego została Marlena McKinnon i Dorcas Meadowes. Gdzieś znalazł też Franka Longbottom'a i Jenny Tiffany, która siedziała z listą uczniów, którzy jej kiedykolwiek podpadli. Syriusz oczywiście znalazł się na tej liście. Zszedł więc na dół, w kominku radośnie trzaskały promienie, a on wciągnął ten przyjemny dla nosa zapach. Był o wiele lepszy od papierosów, którymi niedawno śmierdział, a Roselle i Lily przez cztery długie godziny tłumaczyły dlaczego powinien z tym skończyć. Usiadła na jednej z kanap czując jak ktoś się na niego gapi.
Spojrzał na choinkę i pisnął jak mała dziewczynka. Zakrył usta dłonią patrząc obficie w miejsce, gdzie na pewno nie powinien być James z wstążką na głowie, uśmiechnięty od ucha do ucha Remusa, roześmianej Lily, a już tym bardziej nie powinno być spokojnie siedzącej Roselle.
Nieco się zdziwił ale i wzruszył na ich widok. Już przygotował się na to, że spędzi ten czas sam.
- Wesołych Świąt! - krzyknął James
- Co wy tu robicie? - zapytał Syriusz, uśmiechnął się szeroko
- No więc... - zaczął James - Powiedziałeś, że zostajesz w zamku... A ja...
- A Rosie - odparła Roselle patrząc z była na James'a
- A Twoja dziewczyna - poprawił - Mówi, że nie możesz spędzić świąt sam! Więc zrobiliśmy plan, a wiesz, że jesteśmy w tym dobrzy, i zostaliśmy...
- Dla mnie? - zapytał Syriusz
- A dla kogo innego? - zapytał Remus podnosząc brwi
- Peter też chciał zostać, ale to on jedzie do rodziny, a to ciut daleko - powiedziała Lily
- Wow - szepnął, w oczach stanęły mu łzy wzruszenia
Przełknął dumę i rzucił się na James'a by do przytulić, a ten zdziwiony oddał uścisk. Syriusz nienawidził się przytulać, robił to w wyjątkowych okazjach
- Dziękuję - wymruczał po czym przytulił Remusa a następnie Lily, gdy doszedł do Roselle, objął ją bardzo mocno i położył głowę na jej ramieniu
Lily chwyciła szybki Remusa i James'a za uszy i odciągnęła ich na bok, aby im nie przeszkadzać
- Dziękuję bardzo - mruknął - Bardzo - powtórzył
- Nie ma za co - powiedziała Roselle - Należało Ci się... Wiesz, za to jaki jesteś
- Nie musiałaś tego robić - powiedział - Szczególnie, że nie jesteśmy prawdziwą parą - dodał - Miałaś takie plany na święta...
- Moja siostra wszystko wytłumaczy rodzicom... Że w szczególnych okolicznościach zostałam w zamku - dodała
- Jesteś wspaniała - powiedział
- Przestań - zaśmiała się
- Tak z ciekawości, gdzie spali chłopaki?
- U Lily - powiedziała
Razem poszli na śniadanie. Syriusz czuł się lepiej gdy jego przyjaciele z nim byli. Szczególnie, że po jednej stronie miał James'a, który jak tylko się zaśmiał, on też to robił, a po drugiej Roselle, która załapała świetny kontakt z jego przyjaciółmi. Teraz to on żałował, że tak to skończy.
Gdy siedzieli wieczorem w pokoju wspólnym grając razem w mugolską grę, którą mama przysłała na święta Syriusz czuł się niezwykle wzruszony i wdzięczny. Ostatnie o czym pomyślał to, to, że zostaną i, że gdy zejdzie na dół to ich zobaczy.
Nagle poczuł jak ktoś go łaskocze w brzuch, wybuchnął niekontrolowanym śmiechem, a inni zaśmiali się z nim.
- Nie śmiej się jak psychopata - wychrypiał James poprzez śmiech
- To twoja wina - powiedział Syriusz śmiejąc się
- Nie wiedziałam że masz łaskotki - powiedziała Roselle
- Ma i to straszne! - powiedział James - I wszędzie, ale najbardziej na brzuchu
- Musisz jej wszystko mówić, Roguś? - zapytał Syriusz z cichym śmiechem - Chyba będę musiał iść do Pey i zapytać o śmieszne fakty z Twojego życia - powiedział
- Nie idź, powie Ci głupoty - powiedziała Rosie
- W takim razie pójdę - odparł - Nawet nie próbuj James! - warknął ze śmiechem
Przez cały dzień się śmiali, a James poczuł ulgę, sądził, że Syriusz będzie nieco zły, szczególnie, że on chciał zostać sam.
CZYTASZ
Evermore | Sirius Black
FanficSyriusz zawsze znany był, prócz swojej przeklętej rodzinki, ze swojego poczucia humoru, jego uśmiech mógł poprawić humor w gorszy dzień, a jego żarty rozbawić do łez. W głębi duszy czuł się niedoceniony. Nie chciał być postrzegany jako idiotycznego...