— Pójdę się pożegnać z Peyton z Nate'em. — powiedziała Roselle do Syriusza.
— Jasne, nie śpiesz się. — powiedział całując delikatnie jej policzek.
Roselle popedziła do swoich przyjaciół. Peyton miała na sobie sweter, krory był na nią za duży. Od paru miesięcy nosi taki bez przerwy, nie wliczając momentów, gdy są lekcje.
— Uwierzycie, że to koniec? — zapytała Roselle, Nate i Peyton się ją siebie spojrzeli.
— Musimy Ci coś powiedział. — odparł spokojnie Nate, gładząc swoją narzeczoną po szyi.
— Mam się bać? To coś poważnego? — zapytała.
— W zasadzie to tak. — mruknęła Peyton — Jestem w ciąży.
Roselle na chwilę zatkało. Patrzyła na Peyton a potem na Nate'a, a nastepnie głośno pisnęła.
— Naprawdę? — zapytała.
— Tak. — odparł się Nate z lekkim uśmiechem — Chociaż na początku myślałem, że po prostu zaczęła tyć. — odparł, ale dostał kustańca w ramię od Peyton, która faktycznie miała już lekki brzuch ciążowy.
— Chcemy Cię jeszcze zapytać, czy zostaniesz matką chrzestną naszego dziecka? — zapytała Peyton.
— Tak, oczywiście! — krzyknęła przytulając przyjaciółkę — Chyba się popłaczę!
Mimo, że Roselle w ogóle nie spodziewała się tego usłyszeć, to faktycznie od paru miesięcy Peyton często nie było w szkole, albo została w klasie u profesora Flitwicka.
Gdy już wracała do Syriusza na jej drodze stanęła młodsza jego wersja. Chłopak złapał ją za ramię i odciągnął niedaleko. Roselle popatrzyła na niego w szoku.
— Regulus, co się dzieje? — zapytała.
— Ja... Przepraszam. - mruknął — Słuchaj, chciałem z Tobą porozmawiać. — dodał — W końcu istnieje możliwość, że będziemy rodziną.
Regulus spojrzał na nią i wziął głęboki Wdech.
— Dziękuję, że opiekujesz się Syriuszem. — odparł szybko — Zasługuje na to po tym co przeszedł w domu. — powiedział — Cieszę, że jest z Tobą szczęśliwy, jesteś dobrą dla niego dziewczyną.
— To miłe z Twojej strony. — powiedziała Roselle delikatnie uśmiechając się do chłopaka.
— Mam nadzieję, że, jeśli kiedykolwiek weźmiecie ślub, przetrwa od długie lata. — odparł — Muszę już iść.
Roselle nie zdążyła odpowiedzieć, bo chłopak już poszedł. Dziewczyna za to popedziła w stronę Syriusz, który uśmiechnął się na jej widok.
— Jedziecie od razu do mieszkania? — zapytał James.
— Nie, najpierw do domu Roselle. — powiedział Syriusz.
— Możemy już iść? — zapytała Cora tupiąc nogami.
— Maruda. — powiedział Syriusz.
— Laluś. — odparła Cora.
— Przesadziłaś młoda damo, przesadziłaś! — powiedział pokazując na nią palcem. Cora za to wystawiła mu język.
— Cora. — upomniała ją Roselle kręcąc głową.
Po długich rozmowach i pełnych łez pożegnaniach, głównie James'a i Syriusza, którzy ubolewali, że nie będą się widzieć cały czas, dotarli do domu Roselle.
— Zabieramy rzeczy i pędzimy do mieszkania. — powiedział Syriusz z lekkim uśmiechem.
— Znów się popłacz. — powiedziała Cora.
— Ale masz podły humor dzisiaj. — powiedziała Roselle.
— Zatęsknisz za mną, młoda damo. — odparł Syriusz do Cory — Uwierz mi, że zatęsknisz.
Cora miała taki humor tylko dlatego, że nie chciała aby jej starsza siostra opuszczała dom, a nie może nic z tym zrobić.
Roselle i Syriusz szybko zebrali rzeczy, które do niej należy i za pomocą czarów przenieśli na dół.
— To chyba wszystko. — powiedział Syriusz patrząc na najmłodszą siostrę Roselle przytuloną do jego nogi. Poczochrał jej włosy i uszczypnął delikatnie w policzek.
— Będziesz nas odwiedzał? — zapytała Aisha.
— Oczywiście. — powiedział z uśmiechem.
W końcu trafili do dzielnicy, w której będą mieszkać. Był to nieco większy dom z tarasem, który zawsze marzył się Roselle.
— Jesteś gotowa? — zapytał nie przestając się uśmiechać. Roselle przytaknęła i pociągnęła go do środka.
Wnętrze było zachowane w jasnych kolorach, beżu, bieli oraz brązu. Wydawało im się ogromne. Mieli dwie łazienki, dwie sypialnie, jedna do nich a druga, nawet się jeszcze nie zastanawiali do czego.
Na środku była wielka kanapa rogowa, przed nią stolik na kawę oraz kominek. Były również rośliny, którymi niegdyś zajmowała się mama Roselle. Następne była kuchnia oraz okrągły brązowy stół i białe krzesła. Pod nim był beżowy dywan. Pierwsze drzwi prowadziły do łazienki, również zachowana w jasnych kolorach.
Kolejne drzwi, już na piętrze, prowadziły do pokoju Roselle i Syriusza. Wielkie łóżko — ponieważ Black lubił zajmować najlepiej więcej niż połowę łóżka — brązowa komoda do której była także pasująca większą szafa. Na łóżkiem wisiały dwa obrazy, Syriusza ze swoimi przyjaciółmi, oraz zdjęcie całej grupy.
— Jest przepięknie. — powiedziała.
— Totalnie. — odparł kładąc się na łóżku — Jak dobrze, że oboje jesteśmy bogaci. — westchnął z rozmarzeniem. Roselle pokręciła rozbawiona głową.
— Nie brzmiało to dobrze. — powiedziała, a ten puścił do niej oczko — Mam co dla Ciebie. Nie dawałeś mi z tym spokoju przez ostatnie miesiące.
Roselle chwyciła Syriusza za rękę i pociągnęła na dwór, gdzie stał nowy, wielki, czarny motor.
— Motor! — wrzasnął — Kupiłaś mi motor!
Roselle się zaśmiała, gdy Syriusz o kręcił ją wokół własnej osi.
— Masz kask. — powiedziała podając mu.
— Wydaje mi się, że nie jest mi potrzebny. — powiedział.
— Kupiłam ten motor, zawsze mogę go oddać. — powiedziała, a tej wyrwał jej kask z rąk.
— Dziękuję, kochanie. — powiedział całując ją w usta — Kocham Cię. — mruknął.
— Ja Ciebie też. — powiedziała — Przejedź się!
Syriusz wszedł na motor, nigdy nie czuł takiej wolności jak tego dnia. Miał tylko nadzieję, że wszyscy, których kocha będą z nim przez całe życie.
CZYTASZ
Evermore | Sirius Black
FanfictionSyriusz zawsze znany był, prócz swojej przeklętej rodzinki, ze swojego poczucia humoru, jego uśmiech mógł poprawić humor w gorszy dzień, a jego żarty rozbawić do łez. W głębi duszy czuł się niedoceniony. Nie chciał być postrzegany jako idiotycznego...