Wydaje mi się, że zostało nam już nie wiele rozdziałów do końca... Może dotrwamy do 90, zobaczymy. Mam nadzieję, że zakończenie, które wymyśliłam wam się spodoba.
Roselle westchnęła ciężko, gdy razem z Lily Potter wyszła z sali, w której miały uczyć się na uzdrowicielki. Całe to planowanie ślubu, lekcje sprawiały, że nie miała ani chwili na odpoczynek, albo chociaż na spędzenie miło czasu ze swoim narzeczonym, który teraz w zasadzie został wysłany przez Dumbledore'a na misję dla Zakonu.
Czasem Roselle się zastanawiała czy ślub w tym momencie to odpowiedni moment, jednak przypomniała sobie, że przecież nie warto tego odkładając z powodu wojny. Wręcz przeciwnie. Nie wiadomo co może się wydarzyć w przeciągu ostatnich kilku następnych miesięcy.
Z każdym dniem gdy dzień jej ślubu się zbliżał jej stres rosnął zostawiając nieprzyjemnie uczucie w brzuchu, które jak miała wrażenie nigdy jej nie opuści. Od tego wszystkiego zaczynała ją już boleć głowa.
W tej chwili marzyła tylko o chwili spokoju wraz z Syriuszem. Dumbledore za robił komunikacji z nim do czasu gdy nie wróci z misji, aby nie narażać na niebezpieczeństwo jego i zakonu. Cały czas do jej głowy wracała myśl, że Syriusz nie wróci żywy z tej misji. Mimo, że starała się myśleć pozytywnie, to nic zwyczajnie nie dawało.
Jeszcze gdyby tego było mało Peyton i Nate parę miesięcy po urodzeniu dziecka wyjeżdżają z Anglii, aby nie narażać dziecka na niebezpieczeństwo. Roselle rozumie ich w stu procentach, ale chciałaby mieć kontakt z swoim dzieckiem chrzestnym. Peyton zapewniła, że wrócą jak tylko sytuacja się uspokoi.
Roselle weszła do środka od razu zdejmując z siebie buty. Zaskoczyło ją jednak to co zobaczyła, bo Syriusz już był w domu. Odwrócił się do niej i uśmiechnął. Roselle od razu rzuciła się w jego kierunku, tylko, że on się odsunął.
— Uwierz mi, nie chcesz mnie teraz przytulać. — powiedział z lekkim uśmiechem.
— Czemu jesteś taki brudny? — zapytała — I co tak śmierdzi?
— Ja! Parę dni bez prysznica nie bylo przyjemne. — odparł.
— Kiedy wróciłeś? — zapytała odkładając torebkę na stół.
— Chwilę przed Tobą. — powiedział — Idę wziąć długi prysznic. — mruknął — Czuje się tak źle z tym brudem na ciele.
— Ale udało się to co miałeś zrobić? — zapytała.
— Tak, oczywiście, że się udało. — powiedział Syriusz wchodząc do łazienki.
Gdy Syriusz się kąpał, a robił to naprawdę długo, Roselle zdążyła ugotować makaron. Black oczywiście śpiewał pod prysznicem jak miał to w zwyczaju.
— Jesteś zmęczona? — zapytał nachylając się żeby ją czule pocałować — Przepraszam, że zostawiłem Cię z tym całym planowaniem.
— Jeszcze parę tygodni. — mruknęła.
— Tęskniłem za Tobą. — szepnął.
— Ja za Tobą też. — wyznała wplątując dłonie w jego mokre włosy — Jedz, bo zaraz Ci wystygnie. — powiedziała z lekkim uśmiechem.
Roselle usiadła na przeciwko niego i również szybko zjadła to co przygotowała. Syriusz potarł skronie szeroko ziewając, gdy jego narzeczona użyła zaklęcia, które myło naczynia.
Blodnynka nachyliła się i pocałowała Syriusza w szyję. Black szybko wstał z krzesła i podniósł Roselle. Zaniósł ją do sypialni i rzucił ją na łóżku. Zawisnął nad nią opierając się rękach i pocałował czule w usta. Krukonka ściągnęła z niego szlafrok i rzuciła na podłogę. Syriusz nie był jednak długo dłużny i również pozbył się jej ubrań.
Następnego dnia oboje zrobili sobie dzień wolny i leżeli w łóżku do samej dwunastej. Krople deszczu uderzyły głośno w parapet sprawiając im dziwne ukojenie i spokój. Nagle rozległo się głośne walenie do drzwi.
— Pójdę otworzyć. — powiedziała Roselle i delikatnie pocałowała Syriusza w policzek.
Roselle ruszyła w stronę wejścia do ich domu, gdzie pukanie narastało i z minuty na minuty ktoś walił coraz mocniej.
Blondynka otwarła drzwi i zobaczyła zapłakaną Peyton. Jej serce od razu zaczęło mocniej bić i w jej głowie zaczęły powstawać same czarne scenariusze.
— Nate został zaatakowany. — wydusiła brunetka.
— Co mu się stało? Wszystko jest z nim w porządku? — zapytała gorączkowo Roselle.
— Niby tak... Jeden śmierciożerca odciął mu palec u dłoni, ale tak się wystraszyłam. — wyjaśniła wciąż przerażona Peyton.
W tym momencie również Syriusz, który zmartwiony hałasami na dole zszedł na dół i położył ciepłe dłonie na ramionach swojej narzeczonej.
— Syriuszu, zrobisz herbatę? — zapytała Roselle patrząc zmartwiona na chłopaka.
— Pewnie. — mruknął i pocałował delikatnie Roselle w głowę — Wejdź, Pey. — poprosiła.
— Co się stało? — zapytał Syriusz.
— Nate został zaatakowany. — wyjaśniła cicho Roselle.
— Nate? Sądziłem, że jest czystej krwi. — odparł nieco zdezorientowany.
— Bo jest! Chcieli go przekonać aby do nich dołączył. — wyjaśniła Peyton, gdy Syriusz podał jej kubek ciepłej herbaty — Jest teraz w Świętym Mungu...
— Nie możesz się tak denerwować, kochana. — powiedziała Roselle.
— Wiem. Wiem, to może zaszkodzić dziecku. — szepnęła kładąc dłoń na brzuch.
— Jestem absolutnie pewna, że wszystko będzie dobrze. — powiedziała Roselle chwytając dłoń Peyton.
— Właśnie dlatego będzie lepiej jeśli po narodzinach dziecka się wyprowadzimy. — powiedziała Peyton ściskając kubek w dłoni.
Teraz trudno było się nie zgodzić z Peyton. Skoro raz próbowali Nate'a przekierować na ich stronę to zapewne będą próbować jeszcze raz, a gdy ich złość po odmowie wzrośnie, mogą go nawet zabić.
— Tak chyba będzie najlepiej. — zgodziła się Roselle chwytając kubek herbaty od Syriusza, który usiadł obój narzeczonej i chwycił za rękę.
CZYTASZ
Evermore | Sirius Black
FanficSyriusz zawsze znany był, prócz swojej przeklętej rodzinki, ze swojego poczucia humoru, jego uśmiech mógł poprawić humor w gorszy dzień, a jego żarty rozbawić do łez. W głębi duszy czuł się niedoceniony. Nie chciał być postrzegany jako idiotycznego...