Cała szóstka patrzyła w stronę dyrektora Hogwartu. Syriusz zmarszczył brwi, gładząc swoją dziewczynę po dłońmi. Nie mieli pojęcia co takiego dyrektor ma im zaoferować. Dumbledore jednak nie robił sobie nic z ich zdziwienia, a podszedł z lekkim uśmiechem do przodu i spojrzał na ich wszystkich po kolei.
— Słyszeliście o Zakonie Feniksa? — zapytał nagle Dumbledore.
— Nie. — powiedział James marszcząc brwi.
— Jest to organizacja, którą założyłem. — powiedział podchodząc do okna — Ma ona na celu przeciwstawianie się Voldemortowi i jego zwolennikom. Chronieniu. Nic dziwnego, że nic o niej nie słyszeliście, jest tajna. — mówił.
— Do czego pan dąży, dyrektorze? — zapytał Remus.
— Cieszę się, że Pan pyta, panie Lupin. — uśmiechnął się dyrektor — Widziałem dziś waszą walkę. Nie szło wam źle. Nie daliście się pokonać. To się ceni. Znacie wiele zaklęć, które będą w stanie was obronić. Jesteście inteligentni. — powiedział dyrektor po czym spojrzał na uczniów — Chciałbym abyście wstąpili do Zakonu po zakończeniu szkoły.
— My? — wydusił Syriusz.
Oferta, którą złożył im profesor Dumbledore było niespodziewana. Są przecież młodzi. Co prawda nieźle sobie radzili ale w końcu chodzi o walkę o ich życie. Na każdej misji jest ryzyko śmierci.
— Macie prawo odmówić. — odparł dyrektor — Jesteście młodzi, zrozumiem jeśli będzie chcieli żyć własnym życiem. — dodał — Ale nie ukrywam, że przydałyby się tam młode, żywiołowe osoby. — powiedział.
Przyjaciele spojrzeli po sobie.
— Alastor Moody. — zaczął — Jeśli oczywiście się zgodzicie. Zrobi Wam szkolenie. — dodał — Przemyślcie to.
I wyszedł ze skrzydła szpitalnego. Grupa przyjaciół znów na siebie spojrzeli.
— Co wy na to? — zapytała Lily.
Syriusz spojrzał na swoją dziewczynę chcąc wyczytać z jej twarzy reakcję, ale pierwszy raz nie mógł.
— No wiecie. — zaczął James — Fajnie by było jakoś się przyczynić do wygranej wojny. — dodał.
— Ale musicie przyznać, że to niebezpieczne. — powiedziała Roselle.
— Gdyby coś poszło nie tak, ktoś mógłby zginąć. — dodała Bonnie.
— Ale musicie przyznać, że znamy parę niezłych zaklęć. — odparł Syriusz.
— To prawda, ale śmierciożercy nie mają trudności z rzuceniem zaklęcia niewybaczalnego. — odparł Remus.
— Sami słyszeliście, ten auror, Alastor Moody, wyszkoli nas. — powiedziała Lily.
— Myślę, że to dobry pomysł by dołączyć do Zakonu Feniksa. — powiedział James.
— Ja tam samo. — powiedzieli w tym samym czasie Syriusz i Remus.
— Dziewczyny? — zapytali.
Mimo, że dziewczyny się przez chwilę wahały, nagle poczuły, że to będzie dobra decyzja. W końcu będą mieli szkolenie, może nawet będzie jakaś szansa na wygranie wojny i pokonanie Voldemorta na zawsze. Dziewczyny jednogłośnie powiedziały, że również są gotowe dołączyć do Zakonu Feniksa. W sali po chwili pojawił się Peter Pettigrew, Marlena McKinnon, Dorcas Meadowes, Frank Longbottom i Alice Fortescue, których mieli, za prośbą dyrektora, wtajemniczyć w pomysł o Zakonie Feniksa.
W końcu Roselle i Syriusz zostali sami. Black czuł się winny, że przez niego jego dziewczyna została zraniona, a z drugiej strony dumny, że nie bała się stać w iskrach zaklęć.
— Co tak naprawdę sądzisz o Zakonie Feniksa? — zapytał Syriusz.
— Sądzę, że to dobry pomysł. — powiedziała szczerze — Pewnie są tam sami najlepsi czarodzieje. — dodała — Możemy nie tylko wiele się nauczyć ale też przyspieszyć koniec wojny.
— Myślisz, że Zakon Feniksa to nadzieja, na koniec wojny? — zapytał.
— Mam taką nadzieję. — wyznała — Co prawda utrudni nam to założenie rodziny.
— Będziemy mieli skromny ślub, trudno. — odparł Syriusz.
— Ślub? — zapytała.
— Założenie rodziny? — zapytał w tym samym czasie.
Na chwilę zapadła między nimi cisza.
— Chcesz się ze mną pobrać? — zapytała wzruszona.
— No ja chyba... Tak. — mruknął — Wiem, że jesteśmy razem dość krótko, ale nie wyobrażam sobie życia z kimś innym niż Ty. No chyba, że ty nie chcesz.
— Oczywiście, że chce. — powiedziała.
— Ale to nie oświadczyłem Ci się jeszcze? Bo chciałbym by było to coś wyjątkowego. — wyznał — A wracając do Ciebie. Wiesz, że te dzieci będą nieznośne z pięknymi włosami? — zapytał.
— Przestań. — powiedziała śmiejąc się — Jeszcze nawet nie zaszłam w ciążę, a już mówisz, że będą nieznośne.
— Nie zrozum mnie źle. Kocham dzieci, a dzieci kochają mnie. — powiedział.
— Na przykład moja siostra. — zaśmiała się.
— Właśnie. — przytaknął — Albo jeszcze nienarodzone dziecko Lily i James'a. — odparł ze śmiechem — Mogę się założyć, że to będzie chłopczyk, podobny do James'a. — powiedział z uśmiechem.
— A ty jako ojciec chrzestny. — powiedziała Roselle.
— Chciałbym. — szepnął.
CZYTASZ
Evermore | Sirius Black
FanfictionSyriusz zawsze znany był, prócz swojej przeklętej rodzinki, ze swojego poczucia humoru, jego uśmiech mógł poprawić humor w gorszy dzień, a jego żarty rozbawić do łez. W głębi duszy czuł się niedoceniony. Nie chciał być postrzegany jako idiotycznego...