Bonus

1K 64 77
                                    

Wakacje przed szóstym rokiem Harry'ego i siódmym rokiem Phoebe były dziwne, bo na świecie działy się dziwne rzeczy, a małżeństwu przypominały się czasy pierwszej wojny kiedy to Syriusz stracił swojego najlepszego przyjaciela. Teraz patrzyli na jego syna siedzącego tuż przed nim w słoneczny poranek na tarasie. Zawzięcie rozmawiał o czym z Phoebe, która skończyła już lat siedemnaście a Syriusz wciąż nie mógł pojąć jak to mogło się stać tak szybko. Przez większego życia go przy niej nie było, czego żałował, bo gdy patrzył na to jak wyrosła na piękną dziewczynę tak podobną do niego nieco się wzruszał. Już czasami odbiegał myślami do jej ślubu. Jak będzie musiał go oddać jakiemuś innemu mężczyźnie, który niby obieca, że będzie traktował jego córkę z szacunkiem i będzie ją kochał mimo wszystko. Już serce mu się łamało.

Roselle, która samotnie wychowywała Phoebe wiedziała jaka problematyczna potrafi być. Szczególnie przez to, że zyskała talent do wpakowania się w kłopoty od swojego taty, ale chyba i miała coś po ojcu chrzestnym, Jamesie Potterze. Była jednak dumna z tego na jaką mimo wszystko odpowiedzialną, rozsądną i silną kobietę wyrosła Phoebe. Czasami żałowała, że nie było przy niej Syriusza, że tego wszystkiego nie widział. Harry zamieszkał z nimi na początku wakacji i na początku był zaskoczony i nieco onieśmielony, ale szybko się przyzwyczaił. Czasami Roselle zapominała, że to nie jest jej rodzony syn, mimo, że gdy na niego patrzyła to widziała Jamesa.

— Czasem naprawdę mam ochotę powiedzieć do niego „James”, rozumiesz? — zapytał Syriusz gdy rozmawiali ze sobą pewnego wieczora gdy Harry, Phoebe, Julian i Jamie już spali.

— Rozumiem. — powiedziała Roselle.

— To nie jest James. Wygląda jak on, czasem się podobnie zachowuje, ale to nie jest James. To nie to samo poczucie humoru, Harry robi to co robił Remus, obracał każde swoje cierpienie w sarkazm i z jednej strony tak łatwo go zranić, ale z drugiej to trudne by w ogóle zaczął mówić szczerze. — powiedział Syriusz — To czasem naprawdę frustrujące, gdy chcę z nim porozmawiać, a on zaczyna sobie stroić żarty. To jeszcze dzieciak. Nie chcę by się... kompletnie załamał.

— Syriusz, jestem pewna, że Harry'emu nic nie będzie. — powiedziała Roselle łapiąc męża za ręce — Musisz pamiętać, że wychowywał się w domu, gdzie nie mógł wyrażać swoich potrzeb ani uczuć. Może czuć się nieswojo, gdy nagle ktoś będzie go wypytywał.

— Jestem jego ojcem chrzestnym. Chcę by wiedział, że tutaj może mówić wszystko co mu się żywnie podoba. — powiedział Syriusz — On jest tak podobny do Jamesa a jednocześnie tak inny. Gdyby James i Lily mieliby szansę go wychować. Harry byłby mniej zamknięty w sobie.

— Wiem kochanie. — powiedziała Roselle — Myślę, że Harry potrzebuje po prostu trochę czasu, aby się do tego wszystkiego przyzwyczaić... ma teraz dużo na głowie. Prawdopodobnie jest jedyną osobą, która może pokonać Sam-Wiesz-Kogo. Pewnie czuje presję. Dajmy mu choć jedne spokojne wakacje.

— Nie chcę by spotkało go to samo co Jamesa i Lily. Nie przeżyję tego, rozumiesz? — zapytał Syriusz.

— Doskonale cię rozumiem, kochanie. Ja też bym nie chciała aby spotkało to to samo. — powiedziała jego żona ściskając jego dłoń.

— W dodatku Phoebe ma chłopaka. — powiedział — Jeszcze gorzej. Nie ma powodu, dla którego miałbym go nie lubić. — dodał, a Roselle się roześmiała.

— Kochanie, Phoebe dorosła, jest już pełnoletnia. — powiedziała Roselle — Po szkole...

— Nawet nie mów, że się wyprowadzi. Nie jestem już taki młody. Mogę dostać zawału. — powiedział dramatycznie chwytając się za serce.

— Za parę lat może nawet wziąć ślub. — powiedziała Roselle.

— Ranisz mnie i robisz to specjalnie. I ty nazywasz się moja żoną? — zapytał Syriusz.

— Nie przesadzaj. Lubisz Lee. — powiedziała.

— Racja, lubię i mnie wkurza, ale wciąż nie mogę uwierzyć, że moja córka ma chłopaka. — powiedział Syriusz — Ja chcę po prostu jak najlepiej dla tych dzieciaków.

— Wiem, kochanie. Ja też chcę by byli szczęśliwi. — powiedziała Roselle.

Następnego ranka obudził ich deszcz uderzający o parapet. Zdziwili się, bo zawsze budził ich płacz bliźniaków. Wstali więc z łóżka, ubrali na siebie szlafroki i zeszli na dół, gdzie Harry i Phoebe siedzieli z bliźniakami na kolanach i oglądali telewizję. Na stole spoczywało dla nich przygotowane śniadanie.

— Mówię ci! Jestem przekonany, że ten gość jest w niej zakochany! — zawołał Harry.

— Nie! On jest zakochany w tej drugiej! — powiedziała Phoebe.

— Ale ta druga umrze! — powiedział Harry.

— Dlaczego tak sądzisz?

— Bo przeszkadza tamtej w zdobyciu tego chłopaka! To oczywiste! — powiedział Harry.

— Jesteś idiotą.

— Spójrz w lustro i powtórz te słowa. — skomentował Harry.

— Już myślałem, że będzie tak ładnie. — powiedział Syriusz.

— Nie przeszkadzaj im jak kłócą się jak brat i siostra. — powiedziała Roselle szturchając go.

— Od kiedy ich kłótnie sprawiają ci radość? — zapytał.

— Tak uroczo się kłócą. — powiedziała Roselle.

— Nawet nie zauważyli, że weszliśmy do pomieszczenia. — powiedział Syriusz.

— Daj im spokój. — powiedziała Roselle — Sam zaproponowałeś kupno telewizora. — powiedziała.

— Mamo, dostałaś z pracy list, że masz przyjść dziś o godzinę szybciej. — powiedziała Phoebe, a Roselle przewróciła oczami siadając obok niej kanapie i biorąc Juliana na ręce.

— Mówiłem, że umrze. — powiedział Harry wskazując na ekran.

— Zamknij się. — warknęła Phoebe.

Syriusz odgryzł kawałek chleba siadając obok Harry'ego i biorąc Jamiego na ręce. Każdego dnia był wdzięczny, że po tylu latach został uniewinniony i zastał jeszcze szczęśliwych dni u boku swojej rodziny. Szczególnie był wdzięczny za to, że tak jak obiecał dał Harry'emu dom. Nie obserwował dzieciństwa ani Phoebe ani Harry'ego, ale zamierzał wychować Jamesa i Juliana. Obiecał to sobie, da im szczęśliwe dzieciństwo. Będzie odwoził ich na King's Cross a potem na nich czekał gdy będą wracać i nikt nie może tego zmienić.

Evermore | Sirius Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz