Syriusz, który siedział tego dnia w bibliotece czekając aż James'a, który miał szlaban, Remusa, Lily i Roselle, którzy mieli numerologię i na Peter'a, który siedział w kuchni, próbował naskrobać coś w dzienniku, albo jak on sądzi pamiętniku, od profesor McGonagall. Prócz drobnych rysunków, które zrobił (na przykład łapy, albo małą postać Roselle) próbował skorzystać z rady swojej „dziewczyny” i napisać list do James'a.
Przekreślił już kolejne zdanie, które wydawało mu się tak beznajdziejne i tandetne jak poprzednie próby. Nie sądził, że to takie trudne, a chciał mu tylko podziękować za to, że zawsze przy nim jest i ma taką wielką cierpliwość do niego, gdy Łapa popada w zły nastrój. Czasem było to dla Syriusza wielką zagadką jak taki James Potter albo Remus Lupin z nim wytrzymują. Przecież jest irytujący, pochodzi z okropnej rodziny i nie wiadomo czy w przyszłości coś mu zawróci w głowie i nie będzie tak podobny do nich. Miał parę okropnych cech, albo zachowań, których nie potrafił powstrzymać jak śpiewanie pod prysznicem, czasami zdarzyło mu się szczekać albo samo to, że jak się mocno denerwował zaczynał szybko i niezrozumiale mówić po francusku, który znał tak perfekcyjnie jak angielski.
- No ja chyba oszaleję - mruknął cicho opierając dłonie na czole
Drogi James'ie
Bardzo często chciałem Ci podziękować, lecz wiesz dobrze, że mam problem z wyrażaniem moich uczuć. Rose zaproponowała bym napisał list, więc to robię.
No więc... Dziękuję, za właściwie wszystko.
Jesteś moim naprawdę najlepszym przyjacielem i wiesz, że zawsze doceniam to, że jesteś ze mną szczery w każdej sytuacji i, że zawsze potrafisz mi doradzić gdy tego potrzebuję.
Wciąż pamiętam jak w wakacje przed trzecim rokiem byłem u Ciebie pierwszy raz a Twoja mama zaczęła traktować mnie jak własnego syna (za co jestem jej cholernie wdzięczny, bo Twoi rodzice to anioły).
Szkoda, że nie widziałem, że kiedyś będziesz jedyną osobą, której ufam tak mocno i wiem, że mnie nie zawiedzie, że to do ciebie udam się gdy postanowię uciec z tego strasznego miejsca.
James, ty mnie uratowałeś, gdy byłem na samym dnie i wciąż nie dowierzam w Twoją cierpliwość.
Jestem za Ciebie wdzięczny komukolwiek kto postawił Cię przy mnie.
Naprawdę bardzo Ci dziękuję wiele dla mnie znaczysz.Narysował jeszcze swojego przyjaciela na dole kartki, a na jego głowie dorysował dwa rogi, które pasowały do postaci animagicznej.
Co prawda zastanawiał czy nie napisać go jeszcze raz, ale w tym momencie, ktoś podszedł do niego od tyłu. Wystraszył się i w pośpiechu zamknął dziennik.
- To tylko ja - zaśmiała się cicho Rosie siadając obok niego - Musiałam Cię jakoś złapać, unikasz mnie - powiedziała
- Wcale Cię nie unikam - zaprzeczył od razu
- Co robiłeś? - zapytał
- Pisałem - mruknął - I rysowałem - dodał - W zasadzie - dodał otwierając dziennik
Ominął parę kartek, w której są opisane jego emocje i pokazał jej drobny rysunek Roselle.
- To ty - mruknął
- Wow - szepnęła - Nie wiedziałam, że masz taki talent - wyznała - Piękny
- Dziękuję - uśmiechnął się dumnie
- Łapa - szepnęła dotykając opuszkiem palców narysowanej łapy psa - Skąd masz właściwie to przezwisko?
- Śmieszna historia - mruknął, ale nieco się zestresował
Wzięło się to oczywiście stąd, że gdy chłopaki odkryli futerkowy problem Remusa, na piątym roku udało im się pierwszy raz zamienić w animagi, a jego formą był rzecz jasna pies, a dzięki znajomości zamku stworzyli mapę Huncotów, gdzie podpisali się przezwiskami.
- Czasami... Reaguję na komendy, które ludzie mówią do psa, taki żart, który śmieszy właściwie mnie i chłopaków - nagiął prawdę uśmiechając się
- Urocze - mruknęła z lekkim uśmiechem
- Lily wie - mruknął po chwili - O naszym... Udawanym związku - szepnął
- Powiedziałeś jej? - zapytała
- Przepraszam - mruknął - Po prostu rozmawialiśmy, a musiałem komuś o tym powiedzieć - dodał - Jesteś zła?
- Daj spokój - powiedziała - Nic takiego się nie stało - dodała
- To dobrze - mruknął opierając się o rękę i wpatrując się w Roselle, która wyciągnęła książkę
Dokładnie jej się przyglądał, za każdym razem jak okulary zjeżdżały jej na czubek nosa, w uroczy sposób go marszczyła i zirytowana je poprawiała.
Syriusz położył się na ławce i spoglądał na nią nieco rozmarzonym wzrokiem. Nie umknęło to uwadze stojącego niedaleko Remusa i Lily, której na twarzy namalował się dumny, ale i chytry uśmiech.
- Nie sądziłem, że on jest w niej zakochany - wyznał z uśmiechem Remus - Myślałem, że robi z siebie głupka - dodał
- Nigdy nie wiemy co się siedzi u niego w głowie - odparła Lily
Syriusz zagryzł wargę, gdy znów spadły jej okulary. Wyciągnął rękę i sam wsunął na jej nos
Roselle się zarumieniła, a na policzkach Syriusza też pojawiły się czerwone, prawie, że nie widoczne, rumieńce
- Dziękuję - mruknęła zawstydzona zagrywając twarz w krótkich blond włosach
- Cześć Wam - powiedziała Peyton podchodząc do pary - Black - odparła zadziornie się uśmiechając - Nie licz, że w sobotę dostaniesz taryfę ulgową
W sobotę miał odbyć się mecz Quidditcha między Gryfonami a Krukonami. Roselle była rozdarta i nie wiedziała za kogo trzymać kciuki.
- Rozgniotę Cię jak kwaśne jabłko, Roseberry - powiedział Syriusz z lekkim uśmiechem
- Tak, jasne - mruknęła ironicznie - Rosie ci powie, że na pewno wygram z Tobą
- Jasne! - krzyknął - Rosie będzie kibicować mnie, bo jestem jej chłopakiem
- Będę kibicować wam obu - powiedziała Rosie - I trzymać kciuki abyś ty nikogo nie zamordowała, a tu byś sobie nie zarobił krzywdy - dodała
- Twierdzisz, że nie umiem ranić ludzi?
- Masz za dobre serce - powiedziała z delikatnym uśmiechem
- Zapytaj Snape, to żywy przykład na to, że potrafię być groźny....
- Daj spokój, gdybyś był psem nikogo byś nie ugryzł - powiedziała Peyton
- Zdziwiłabyś się - mruknął Syriusz
CZYTASZ
Evermore | Sirius Black
FanficSyriusz zawsze znany był, prócz swojej przeklętej rodzinki, ze swojego poczucia humoru, jego uśmiech mógł poprawić humor w gorszy dzień, a jego żarty rozbawić do łez. W głębi duszy czuł się niedoceniony. Nie chciał być postrzegany jako idiotycznego...