69: Owutemy

1.1K 84 30
                                    

Czas do końca roku leciał szybko, a przed nimi owutemy. Większość uczniów spędza czas z książkami pod nosem, aby zdać je najlepiej. Od tego co prawda zależy przyszłość. Nawet huncwoci siedzieli przy książkach. Syriusz miał duże ambicje, dlaczego również siedział z Roselle czytajac jej notatki, które zrobiła przez lata nauki. Podziwiał ją, że miała na to w ogóle siłę. Brakowało mu już trochę żartów z przyjaciółmi, ale teraz nie był to najlepszy moment.

Planowanie oświadczyn również nie okazało się najłatwiejsze. Od razu odrzucił pomysł James'a z kalamburami. Wszystko miało rozegrać się tak, że Remus albo James rysuje na tablicy rzeczy związane bezpośrednio ze ślubem, a potem Syriusz klęka za nią z pierścionkiem. Black'owi wydawało się to zbyt skomplikowane i trzeba by było to perfekcyjnie rozegrać. Nie chciał zwykłej kolacji, bo Roselle na wejściu doszła by do tego, że Łapa chce się oświadczyć.

Nie potrafił wymyślić ani niczego romantycznego ani trafnego. Doskonale zdawał sobie sprawę, że ma czas i to jeszcze go sporo, ale po zakończeniu szkoły — gdzie są bezpieczni — może wydarzyć się wiele, niekoniecznie szczęśliwych wydarzeń. Mimo pieniędzy, które otrzymał od wuja będzie musiał w jakiś sposób zarabiać, bo kiedyś te oszczędności się skończą.

— Już nie mogę. — powiedział Syriusz masując skronie — Głowa mi pęka od nadmiaru wiedzy.

Roselle się cicho roześmiała i pogładziła chłopaka po policzku. Łapa spojrzał na nią, gdy ona się oparła o kanapę, on się do niej przytulił.

— Możemy skończyć z nauką na dzisiaj? — zapytał z nadzieją.

— Syriusz, owutemy są za równy miesiąc. — przypomniała mu.

— Wiem, ale mam już dość — mruknął wyprostowując się.

— Myślę, że możemy zrobić sobie przerwę. — powiedziała z lekkim uśmiechem.

— Świetnie! — klasnął w dłonie.

Ten miesiąc minął równie szybko co pozostałe, co świadczy o tym, że gdy Syriusz stanął przed Wielką Salą, ręka mu drżała i był nieco zestresowany. Jego dziewczyna za to wręcz panikowała martwiąc się, że nie zda.

— Spokojnie, Rose, wszystko będzie dobrze, pamiętaj, że jesteś sto razy mądrzejsza niż ja. — podniósł ją na duchu gładząc ją po ramieniach.

Ale jeszcze jedna myśl tkwiła w ich głowach nie chcąc uciec. Koniec szkoły. Za każdym razem gdy Syriusz tylko pomyślał, że Remus więcej razy nie będzie na niego marudził, bo jak zwykle mu przeszkadza w nauce, że Peter nie przyniesie mu ciastek na pocieszenie, albo, że James nie będzie próbował go pocieszyć na wszelkie możliwe sposoby, albo nie wpadnie na kolejny głupi, ale na swój genialny, pomysł, serce mu łamało. Ile by zrobił, żeby zatrzymać to jeszcze na parę miesięcy.

Gdy w końcu usiadł przy stoliku serce biło mu jak szalone. Najbliżej siedział Remus, stolik obok niego. Syriusz uśmiechnął się delikatnie do Lunatyka, a ten to odwzajemnił. Jeszcze kilka dni temu była pełnia i to dość nieprzyjemna. Gdy profesor McGonagall dała mu arkusz on wciągnął powietrze nosem.

Był to egzamin z zaklęć, dlatego nie miał co się stresować, bo właściwie był to jeden z przedmiotów, które wychodziły mu najlepiej.

Wymień trzy zaklęcia niewybaczalne.

Syriusz dobrze znał te zaklęcia. Jednym z nich jego matka go nieustannie torturowała. Mimo, że przywołało to nieprzyjemne wspomnienia, Syriusz szybko się otrząsnął i odpowiedział na pytanie. Z zamachem udzielił odpowiedzi kolejnym i spojrzał na swoich przyjaciół. Remus z zawzięciem pisał po pergaminie. Łapa dobrze wiedział, że Lunatyk chciałby być nauczycielem, ale niestety sądził, że nikt go nie przyjmie. Syriusz twierdził jednak, że dzieci, które by uczy pewnie wyniosły by z tych zajęć wiedzę, ale też świetnie się bawiły, bo koniec końców, to Remus.

Syriusz oparł się z nonszalancją na krześle, cały stres już minął, spoglądając na James'a. Potter siedział w trzecim rzędzie i też rozglądał się po sali. Gdy spotkał się z wzrokiem Syriusza uśmiechnął się szeroko. Peter siedział jak na szpilkach i skrobał po pergaminie trzęsącą ręką. Roselle i Lily, obie tak samo z energią pisały po swoich arkuszach. Bonnie za to siedziała nonszalonco pisząc.

Po południu mieli egzamin praktyczny. Gdy Syriusz stanął przed egzaminatorem, była stara kobieta o pogodnym wyrazie twarzy.

— Syriusz Black. — powiedziała — Och, Syriuszu, twój wuj tyle mi o Tobie opowiadał, taki przystojny, zdolny. — mówiła — Pokaż co potrafisz. — odparła z uśmiechem.

— Z radością. — powiedział uśmiechając się.

Miał szczęście, egzaminatorka znała jego wuja, który powierzył mu spadek.

Następnego dnia był egzamin z transmutacji i oba poszła mu równie dobrze. Kolejnego za to wypadał egzamin z zaklęć. Syriusz nie ukrywał, że nieco bał się, że pomyli pisownię, ale w końcu, znów za pomocą szczęścia, mu się udało.

Gdy jego dziewczyna pisała egzamin z Numerologii, on z James'em się nudzili przed salą.

— Co tak długo? — zapytał James.

Po paru dniach egzaminy i ten cały stres to były tylko wspomnienia i pozostało im czekać na wyniki, które będą dopiero w wakacje.

Evermore | Sirius Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz