48: Nie Skrzywdzę Cię.

1.7K 100 21
                                    

- Mówię Ci, że powinniśmy wysłać oficjalne zaproszenia. - stwierdził Syriusz, gdy on i James siedzieli przy biurku w pokoju okularnika.

- Ale po co robić z tego takie wielkie halo, to tylko ognisko. - powiedział James - Przyjedzie Remus, Peter, Roselle i Lily. Nie musi być nas nie wiadomo ile.

- Czemu ty nic nie rozumiesz, Rogacz? - zapytał Syriusz - Czy ty nie pojmujesz, że to są Twoje, a w zasadzie nasze wspólne wakacje? Że za jakiś rok każdy może iść w innym kierunku? - zapytał.

- Ależ rozumiem. - zaśmiał się Potter - Nie musisz wszystkiego traktować poważnie.

- Wiem, po prostu, chciałbym by były to nasze wymarzone wakacje, rozumiesz? - zapytał - Zanim się...

- Zanim się zacznie wojna. - dokończył za niego Syriusz - Ja też jestem przerażony, Łapa.

- Ale to nie Twój brat jest zwolennikiem tego szaleńca. - mruknął Syriusz - I nie tylko on, z tej mojej normalnej rodzinki Bellatriks też jest jego zwolenniczką. - A skoro ona jest, to ja już jestem martwy.

- Nie pozwolę Cię skrzywdzić, więc proszę Cię byś tak nie mówił. - poprosił James - Pomyśl o tym, że za tydzień będziesz już u swojej dziewczyny.

Syriusz faktycznie się uśmiechnął. James to odwzajemnił.

- Pamiętasz, w tamtym roku, byłeś taki zagubiony, nie widziałeś co począć.

- A potem poznałem Roselle. - dokończył za niego Syriusz.

- Syriusz? - mruknął cicho James - Ja wiem, że teraz cały Twój czas zabiera Rose, ale... Spędzimy ten ostatni rok tak jak sobie to obiecaliśmy w drugiej klasie?

- Oczywiście, że tak, James. Między Tobą a mną nic się nie zmieniło. Wciąż jesteś moim najlepszym przyjacielem. - powiedział.

- Bo ostatnio, czuję trochę samotny. - wyznał James.

- Przepraszam. - odparł Syriusz. - Merlinie, tak bardzo Cię przepraszam.

- Za co? To nie Twoja wina.

- Oczywiście, że moja! - odparł Syriusz - Wszędzie gdzie idę jest Roselle, nawet nie zauważyłem, że Ty... Ale mi wstyd.

- Tu nie chodzi o Ciebie. - powiedział James z cichym śmiechem - Lily się do mnie nie odezwała odkąd wróciliśmy do domów.

- Och... Przykro mi. - odparł Łapa.

- Ja już nie wiem co robię źle. Próbowałem się zmienić, Łapa, ja naprawdę próbowałem. Chciałem. Chciałem być lepszą osobą, ale nie umiem. - wziął głęboki Wdech - Może już taki po prostu jestem. Odpychający, wstrętny, przez wiele lat myślałem tylko o sobie. - warknął.

- James. - powiedział donośnie Syriusz - Przestań mówić głupoty! Lily może ma jakieś problemy rodzinne czy coś w tym stylu. Musisz po prostu poczekać.

Zamartwianie się James'a nie trwało długo, bo już następnego dnia, rano, dostał sowę, gdy wszczyscy siedzieli przy stole jedząc śniadanie.

- Krużko, nałóż jeszcze trochę Syriuszowi. - powiedziała pani Potter uśmiechając się skrzata.

James prychnął i dźgnął Syriusza w bok. Pani Potter odkąd Black pojawił się w domu karmi go jakby nie jadł przez ostatni rok. Państwo Potter'owie rzadko poruszali temat ucieczki z domu Syriusza i tego co działo się u niego przez ostatnie miesiące. Ich syn im wszystko opowiedział. Euphemia zaczynała szlochać na myśl, że to taki młody chłopak, a zastanawiał się nad takimi sprawami.

- Ostatni rok, panowie. - rozległ się ochrypły głos Fleamont'a. Siedział w szlafroka wyglądając na bardzo słabego, a jego twarz rozświetlił uśmiech - Ach, to bardzo ciężki rok, ale... Ale bardzo wyjątkowy. Pamiętam swój.

Fleamont ciągnął temat swojego ostatniego roku i nikt nie śmiał mu przerwać. James wciąż był zmartwiony stanem ojca, ale starał się tego nie okazywać. Euphemia uśmiechała się czułe dopawiadając co chwilę mężowi, a Syriusz poczuł dziwną pustkę w sercu. Nigdy nie widział by jego rodzice okazywali sobie czułość. Traktowali siebie poważnie i czasem zbyt poważnie. Nawet się nie dotykali. Syriusz wymusił uśmiech wsłuchując się w słowa taty James'a, gdy zupełnie niespodziewanie coś nagle w niego trafiło. Wciągnął powietrze nosem, próbując opanować drżenie dłoni. Zacisnął zęby, czując jak jego serce znacznie przyspiesza.

- Przepraszam na chwilę. - mruknął wstając od stołku.

- Wszystko w porządku, kochanie, zbladłeś. - podeszła do niego zmartwiona mama James'a.

- Tak, tak, w porządku. - szepnął.

Pobiegł na górę do swojego pokoju i zamknął oczy. Czuł ucisk w klatce piersiowej, w uszach mu szumiało i miał wrażenie jakby cały świat się kręcił. Jego oddech był nierówny, a sam nie wiedział co na ze sobą zrobić. Po jego czole spłynęła kropla potu.

- Syriusz. -  ledwo usłyszał troskliwy głos James'a, ale odwrócił się. - Łapa. - szepnął, chwytając go za ramiona, ale Syriusz się wzdrygnął i odsunął - Łapa to ja. Nie zrobię Ci krzywdy.

I znów spróbował go dotknąć za ramienia, lecz reakcja była taka sama. Oczy Syriusz zaszły łzami i widział jak przez mgłę.

- Nie zrobię Ci krzywdy. - szepnął zdruzgotany James - Obiecuje. Syriuszu, błagam. Błagam powiedz coś.

- Nie mogę. - szepnął

- Jasne, że możesz. - powiedział James - Przecież to łatwe. - dodał - Możesz mi powiedzieć... Co najbardziej lubisz, albo nie wiem, co najbardziej podoba Ci się w Roselle.

James, mimo, że parę miesięcy temu był u profesor McGonagall po radę w tej sprawie, teraz nie mógł się skupić, nie mógł nic sobie przypomnieć.

- Chłopcy. - powiedziała Euphemia wchodząc do pokoju Syriusza - Och, kochanie. - szepnęła, wystawiając dłoń aby dotknąć przyjaciela jej syna, ale on się odsunął.

- Mamo, co ja...

- Spokojnie, James. - powiedziała - Syriuszu, chodź skarbie, usiądź. - dodała.

Syriusz usiadł na łóżku. Czuł się jak w koszmarze.

- Już jest dobrze. Nic Ci nie będzie.

Syriusz chwycił się ramy łóżka a jego knykcie pobialały.

- No już. - powiedziała Euphemia gładząc delikatnie go po dłoni - No już. Już wszystko dobrze. - mówiła spokojnie - Pomyśl o czymś co sprawia Ci szczęście, co sprawia, że czujesz się spełniony. Pomyśl o kimś przy kim zawsze czujesz się dobrze.

Syriusz wbił spojrzenie w James'a, który stał roztrzęsiony patrząc na najlepszego przyjaciela.

- Już Ci nic nie grozi. Nie pozwolimy Cię skrzywdzić. - pogładziła jego w policzek.

Objawy zaczęły przechodził, a Euphemia wstała.

- Zostaniesz z nim? - zapytała patrząc na synka, James kiwnął głową - Spokojnie, skarbie, nic mu nie będzie. - pocałowała swojego syna w policzek i wyszła z pokoju zostawiając chłopaków samych.

Evermore | Sirius Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz