Nie trzeba właściwie wspominać, że Syriusz i Remus świetnie się bawili, gdy mieli pod ręką takiego kogoś jak James, który - o dziwo - nie wyglądał na niezadowolonego, że chłopaki się nim posługują. Peter też na tym skorzystał. Lunatyk nigdy nie poprosi James'a, żeby zrobił za niego pracę domową, dlatego za Peter'a robi też James.
Syriusz myślał, że Rogacz nie będzie za bardzo zadowolony, gdy ten będzie musiał go wręcz wyręczać w wielu czynnościach. Lunatyk i Łapa mieli jedną zasadę - dopóki James zbytnio się nie zmęczy, mogą prosić o co chcą. Nikt nie zna Rogacza lepiej od tej dwójki.
- WSTAWAĆ! - krzyknął James.
Syriusz ziewnął szeroko, zakładając poduszkę na głowę.
- LUNIEK! ŁAPA!
- Zamknij się, James. - powiedział Syriusz.
Do uszu Łapy dotarło głośnie kichnięcie Remusa. Syriusz westchnął ciężko.
- Na zdrowie. - powiedział szybko Peter.
- Dzięki. - powiedział szybko Remus.
- Nie chce się spóźnić. - powiedział James.
Oboje szybko się ogarnęli. Chociaż Syriusz wręcz zasypiał na śniadaniu, nie wspominając o tym, że Remus, wyglądał podejrzliwie blado. Była dopiero połowa września, a wtedy pełnia wypadała na koniec tego miesiąca, dlatego nie możliwe, by już zaczął się źle czuć.
- W porządku, Luniek? - zapytał James uważnie przyglądając się przyjacielowi.
- Tak. Wszystko gra. - odparł Remus.
- James. - rozległ się głos Syriusz.
- Merlinie co? - zapytał James, a Łapa się dumnie uśmiechnął.
- Czy mógłbyś ponosić moją torbę, plecy mnie bolą? - zapytał.
- Ależ oczywiście, przyjacielu. - powiedział James z uśmiechem.
Gdy wstali Rogacz wziął torbę Łapę, dzięki czemu Syriusz chodził po szkole jak król.
- Mogę wiedzieć co ty nosisz w tej torbie? - zapytał z cichym śmiechem James.
- Wszystko co mi potrzebne, oczywiście. - odparł Syriusz.
- Masz tam same bzdety. - odparł Remus spoglądając do środka torby.
- Nie przesadzaj. - odparł Syriusz - Szczotka i grzebień są mi bardzo potrzebne. - powiedział.
- Ale wątpię, by ten wielki scyzoryk by Ci się przydał. - odparł Peter.
- Za chwilę na Was użyję tego scyzoryka. - powiedział Syriusz, a chłopaki się roześmiali - A teraz przepraszam. Moja ukochana na mnie czeka.
Syriusz oddalił się od przyjaciół. Roselle stała przed Wielką Salą rozmawiając z Nate'em i Peyton, którzy po chwili zniknęli w wielkiej sali. Syriusz podszedł do swojej dziewczyny i zakrył jej oczy dłonią.
- Zgadnij kto. - powiedział zmieniając głos na nieco niższy.
- Syriusz. - zaśmiała się.
- Hej, miałaś nie zgadnąć. Tak się starałem. - powiedział udając oburzonego.
- Poznałam Cię po perfumach. - zaśmiała się, złączając ich usta w czułym pocałunku - Nie mamy w ogóle czasu, żeby się spotykać. - westchnęła.
Była to prawda. W tamtym roku mieli prawie każdą lekcję razem, a teraz razem mają transmutację i eliksiry. W tym roku większość lekcji mają z puchonami, z czego był zadowolony Remus.
- Przetrwamy ten rok, jakoś. - powiedział.
- A co potem? - zapytała - Wiesz co... Nie jest to temat na teraz. - dodała.
- Tak, masz rację. Nie rozmawiajmy o tym. - powiedział.
Wieczorem, gdy wrócił z Astronomii, w pokoju był tylko Remus. Syriusz posłał mu delikatny uśmiech.
- Gdzie James? - zapytał Syriusz marszcząc brwi.
- Poszedł do sowiarni. - odpowiedział, z nieco zatkanym nosem, Remus.
- Myślisz, że u niego wszystko w porządku? - zapytał.
- Wiesz, może lepiej chodźmy do niego. - powiedział Remus wstając z łóżka.
- Sprawdźmy czy wciąż jest w sowiarni. - zaproponował Syriusz - Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego. - odrzekł.
- Wciąż jest w sowiarni. - powiedział Lunatyk wskazując na imię i nazwisko James'a na mapie.
Remus i Syriusz szybko udali się do sowiarni, gdzie był James. Gładził palcem swoją sowę, czytając jakiś list.
- Rogacz. - powiedział cicho Syriusz.
- Hm? - mruknął okularnik gwałtownie się odwracając - A to wy. - powiedział z wyraźną ulgą.
- Coś się stało? - zapytał Remus siadając po lewej stronie James'a.
- Mama przysłała list. - odparł - Tata wciąż jest u Świętego Munga. Uzdrowiciele twierdzą, że nie odzyskuje sił i, że trzeba czekać. - mruknął.
- Wiesz, chciałbym Ci powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, ale...
- Ale nie będzie. - dokończył za Syriusza, James - Mój tata umrze i muszę się z tym pogodzić.
- Nie oceniaj sprawy zbyt pochopnie. - powiedział Remus, kładąc na ramieniu James'a.
- Nie ważne. Co chcieliście?
Remus i Syriusz wymienili spojrzenia.
- Wiesz. Tak sobie pomyśleliśmy, że może... Byśmy już skończyli tę zabawę. - powiedział Syriusz.
- Serio? - zapytał James z niedowierzaniem, podnosząc brwi do góry.
- Nie byliśmy najlepszymi przyjaciółmi ostatnio. - odparł Remus.
- O co Wam chodzi? - zapytał.
- Po prostu... Rozumiesz James, że gdy my Ciebie potrzebujemy zawsze jesteś, a gdy ty potrzebujesz nas, nie mamy pojęcia jak to mamy okazać. - wyznał z frustracją Syriusz.
- Nie musicie. - odparł James.
- Wiesz, że nie damy rady Cię zostawić? - zapytał - Jesteś naszym przyjacielem i teraz masz ciężko, a my chcemy być dla Ciebie, gdybyś tego potrzebował.
- Nie potrzebuje...
- James. - odparł spokojnie Łapa - Nie ważne ile razy będziesz mówił, że nie potrzebujesz nikogo, zawsze znajdzie się ktoś kto wie, że potrzebujesz, chociażby krótkiej rozmowy. - dodał.
- Dopiero co udało mi się zdobyć serce Lily i byłem taki szczęśliwy, a za każdym razem gdy pomyślę o tacie. Mam wyrzuty sumienia, że ja czuję się szczęśliwy a on cierpi w szpitalu. - wyznał, po czym z frustracją poprawił włosy.
- Twój tata by się nie złościł, gdyby wiedział, że jesteś szczęśliwy. - odparł Remus - Cieszył by się.
James delikatnie się uśmiechnął. Syriusz poczochrał mu włosy, również się uśmiechając.
- Już Ci trochę lepiej? - zapytał Łapa.
- Trochę. - wyznał.
- No to chodź już do dormitorium. - powiedział Remus wstając z ziemi.
CZYTASZ
Evermore | Sirius Black
FanfictionSyriusz zawsze znany był, prócz swojej przeklętej rodzinki, ze swojego poczucia humoru, jego uśmiech mógł poprawić humor w gorszy dzień, a jego żarty rozbawić do łez. W głębi duszy czuł się niedoceniony. Nie chciał być postrzegany jako idiotycznego...