Zbliżamy się meczu Quidditcha, dlatego warto dodać, że w mojej książkę James gra na pozycji szukającego, czyli tak jak w książce.
Syriusz z niemałą irytacją wsłuchiwał się w chrapanie James'a, Peter'a i Remusa. Miał ochotę ich obudzić i wyrządzić niemałą krzywdę, gdyż te chrapanie nie dawało mu spać. Przewrócił się na drugi bok i przykrył się bardziej kołdra. Październik zaczął się nieustannym deszczem, a zbliżał się mecz Quidditcha. James, który był kapitanem drużyny, budził Syriusza o piątej rano i kazał z nim biegać.
Łapę obudziło walnięcie poduszką. Ziewnął i przetarł twarz.
- Nienawidzę Cię - mruknął Black wstając z łóżka
- A ja Cię kocham - powiedział James z uśmiechem - Ubieraj się
- Muszę iść biegać? Do śniadania jeszcze trochę czasu, mogę się wyspać?
- Nie, musimy być w formie, pierwszy mecz jest ze Ślizgonami - odparł James
- Przecież mamy tylko siedzieć na miotle...
Gdy wyszli na dwór, Syriusza aż przeszły dreszcze, chociaż musiał przyznać, że poranne bieganie dobrze mu zrobiło.
- Wszystko gra, Syriusz? - zapytał James zwalniając aby wyrównać z przyjacielem
- Jasne, czemu miałoby nie grać? - zapytał Syriusz
- Łapa... Wiem, że miałem Ci dać czas, ale już jest październik a ja wciąż nie wiem co ci właściwie jest - powiedział James
- Roguś... Ostatnio tak myślałem... Bo... Trochę irytowało mnie, że tak naciskasz, ale robiłbym to samo i... I w zasadzie to ja powinien zapytać, czy wszystko u ciebie gra, bo przecież Lily nawet na ciebie nie chce patrzeć - powiedział
- Chcę być z Tobą szczery, więc przestałem do niej zarywać, żeby... Skupić się na przywróceniu ciebie do życia, w sensie, abyś się po prostu poczuł lepiej
- James - Syriusz się cicho zaśmiał - To naprawdę super miłe z Twoje strony i jestem Ci wdzięczny i w ogóle, ale uwierz mi, wiem, że podoba Ci się Lily, dlatego masz o nią walczyć, wtedy ja też poczuję się lepiej
- Serio? - zapytał James marszcząc brwi
- Trochę się od was odsunąłem, a teraz chyba was potrzebuje
- Od kiedy TY mówisz takie rzeczy? - zapytał James
- Odkąd zrozumiałem, że... Tak naprawdę to na was mogę zawsze polegać - wyznał - Chcę wam się odwdzięczyć
James stanął.
- Nie musisz. I tak ze mną biegasz codziennie o piątej rano - uśmiechnął się
Chłopaki wrócili do dormitorium, a Syriusz zdążył wziąć szybki prysznic i poszli na śniadanie. Lekcje dla Syriusza były tego dnia koszmarem. Przespał pół zaklęć przez co musi napisać o lekcji referat na dwie stopy. Cały dzień źle się czuł, dziwnie zmęczony, nie potrafił się skupić.
Następnego dnia była dokładnie tak samo, dlatego nie był zadowolony gdy James obudził go piątej rano. Syriusz jęknął głośno i przetarł twarz.
- Idziesz? - zapytał marszcząc brwi
- Przepraszam, James, ale chyba nie dam rady - westchnął Syriusz odwracając się na drugi bok
- Odpuszczę Ci ten jeden raz - ostrzegł Potter
- Dzięki Roguś - mruknął
Syriusz od razu zasnął i został obudzony dopiero na śniadanie przez Remusa. Piątek minął szybko, a wieczór spędzili w pokoju wspólnym.
CZYTASZ
Evermore | Sirius Black
FanfictionSyriusz zawsze znany był, prócz swojej przeklętej rodzinki, ze swojego poczucia humoru, jego uśmiech mógł poprawić humor w gorszy dzień, a jego żarty rozbawić do łez. W głębi duszy czuł się niedoceniony. Nie chciał być postrzegany jako idiotycznego...