Rano obudziły mnie promienie słońca spadające na moją twarz. No tak, nikt nie przysłonił okien. Usiadłam na łóżku słysząc cztery osoby rozmawiające ze sobą na dole. Jezu niby, kto tutaj o tej porze. Jeszcze chwilę leżałam na łóżku, aż ktoś wparował do mojego pokoju bez pukania.
- Pukać nie nauczyli? - zapytałam sarkastycznie
- Tak się składa, że nie- usłyszałam znajomy głos i odwróciłam się w stronę tej osoby
- Co ty tu robisz? - uśmiechnęłam się słabo do chłopaka
- Chcieliśmy po Ciebie przyjechać, ale okazało się, że śpisz, więc mam pozwolenie od twojej mamy, żeby Cię obudzić - jego wzrok zatrzymał się na bluzie, w której spałam- Fajna bluza - zaśmiał się. Fajnie, że to twoja bluza.
- Bardzo wygodna- do pokoju wyparował John B - No czy was do cholery pukać nie nauczyli?
- Zależy w jakimś sensie mam to rozumieć - stanął koło blondyna, a ten się zaśmiał. Przewróciłam oczami - Mamy za pięć minut zejść na śniadanie, wszyscy!
- Śniadanko z wami i moimi rodzicami, którzy wczoraj widzieli mnie schlaną, zajebiście- wstałam z łóżka
- Nie będzie, aż tak źle- podsumował JJ, cały czas mi się przyglądając
- Widziałeś mnie w stroju kąpielowym- wzięłam rzeczy z szafy - Więc nie rozumiem, czemu mi się tak teraz przyglądasz- odwrócił wzrok, a brunet się zaśmiał. Jak dziecko - No dobra, możemy iść- zakomunikowałam wychodząc z łazienki po 2 minutach. Moi rodzice i siostra czekali już ze śniadaniem - Dzień dobry? - spojrzałam na stół. Wow dawno tak nie jedliśmy.
- Nie chcemy się narzucać - John B cały czas obserwował stół
- Spokojnie - powiedziała moja mama i się ze mną przywitała- Sami was zaprosiliśmy, siadajcie
- JJ może usiąść koło mnie - Victoria pokazała na moje dotychczasowe miejsce, nie odrywając wzroku od blondyna
- Spodobałeś jej się- powiedziałam mu na ucho
- Jak każdej- puścił mi oczko
- Narcyz- usiadłam na swoje miejsce- Wybacz siostrzyczko, ale nie chce zmieniać miejsca- usiadła naburmuszona. Zaczęliśmy jeść.
- Słuchajcie mam sprawę, o której chce wam powiedzieć- mój tata przybrał poważny ton - Wtedy kiedy odwoziłem Johna do tej babki od opieki społecznej, przyjrzałem się bliżej o co chodzi. Wiedziałem, że John mi nic nie powie - Spojrzał najpierw na JJ'a potem na mnie - Wasza dwójka też, by mi nic nie powiedziała. Po zapoznaniu się ze sprawą stwierdziliśmy z mamą jedną rzecz - na chwilę się zatrzymał- Pozwólcie, że skończę całą wypowiedź. Założyliśmy papiery na stanie się prawnym opiekunem Johna, ale niestety szeryf Peterkin nie chce ich przepuścić dalej. Nawet ja w tej sprawie nic nie wskóram.
- Przykro mi kochanie - moja mama położyła swoją rękę , na ręce bruneta
- Nie macie za co przepraszać- uśmiechnął się słabo do nich- I tak już wiele zrobiliście. Próbowaliście. Dziękuję- moi rodzice się uśmiechnęli
- Wracając do rzeczywistości- kiedy tata na mnie spojrzał już wiedziałam o co chodzi - Mam nadzieję, że nie ty prowadziłaś wczoraj samochód - szukał na mojej twarzy czegoś, co mógłby uznać za moje kłamstwo.
- Kiara mnie odwiozła. Ona nie piła- uśmiechnęłam się- Nie masz o co się martwić!
~~~~
- Musimy odwołać akcję- powiedział stanowczo John B, kiedy siedzieliśmy wszyscy u niego. Widziałam że coś go gryzie, kiedy tu jechaliśmy, ale czułam, że prędzej czy później sam powie - Rozmawiałem dzisiaj z Peterkin- spojrzałam na niego zaskoczona - Powiedziała, że mi pomoże jeżeli będę trzymać się z daleka od mokradeł.
- Ja się chyba przesłyszałam - stanęłam na przeciwko niego - Mówimy o tej samej pani szeryf, przez którą będziesz miał dalsze problemy z opieką społeczną! - warknęłam, Pope i Kiara siedzieli zdzwieni - A ty mówisz że ona Ci pomoże?
- Tak - odparł nie spuszczając ze mnie wzroku. Mój kuzyn jest debilem
- I uwierzyłeś jej? - zapytał go JJ
- A mam lepszy wybór? - czuły punkt Johna B. Ale no sory przez nią moi rodzice nie mogą zostać jego prawnymi opiekunami, a on wierzy w każde jej słowo. Rozumiem, że mu ciężko, ale takim sposobem daleko nie zajdzie - Musimy tylko parę dni trzymać się daleko od mokradeł- dalej się bronił, usiadłam koło Kiary i westchnęłam zmęczona - Wczoraj nie pomogłeś strzelając - spojrzał wrogo na Maybanka. Z tego nie będzie nic dobrego
- Fajnie - stali teraz na przeciwko siebie - Czyli miałem pozwolić, żeby Topper Cię utopił? - był zdenerwowany - Albo może poczekać, co Rafe i Kelce zrobiliby Letty? - nie na widzę patrzeć jak oni się kłócą - Snoby przeciwko płotkom , zawsze jeden zwycięża do cholery! - krzyknął zirytowany- I zwycięstwo nie jest po naszej stronie!
- Wszystko jest dobrze - w większości sytuacji spokojny głos Kie by pomógł, ale teraz JJ za bardzo się nakręcił, więc nic z tego.
- Nic nie jest! Rozejrzyj się! - krzyknął i wskazał na podbite oko Johna B - Na tych mokradłach jest coś cennego! Rozumiem, że wy nie chcecie iść. Ty - wskazał na Pope'a - Jesteś prymusem. Ty masz kasy jak lodu- patrzył na Kie- A ty - zatrzymał swoje spojrzenie na mnie - Też masz wszystko, czego chcesz . Ale my - spojrzał na bruneta- Nie mamy nic do stracenia! Może nie zawsze tak było, ale... - brunet chciał przejść, ale JJ zastawił mu drogę
- Zejdź mi z drogi- mruknął zły
CZYTASZ
Nie zostawię Cię - JJ Maybank
Teen FictionKochać kogoś, to przede wszystkim pozwalać mu na to, żeby był, jaki jest... Wszyscy chcą być kochani. Wszyscy chcą prowadzić zwyczajne życie. W Outerbanks normalne życie polega na posiadaniu dwóch domów, albo dwóch etatów pracy. Nie jest łatwo utrzy...