| sezon 1 | - 16 | niemiłe spotkanie |

3.8K 160 50
                                    

Byliśmy przed domem mojego kuzyna , ja z Johnem B sprawdzaliśmy drona. Po chwili Pope dał nam znak, że możemy już wrócić.

- Kabel jest naprawdę długi, przy złej pogodzie może nim szarpać- powiedziałam

- Ruszamy z ciszą morską- mruknął John B

- Z falutą? - dopytał Kiara

- Więc czekamy na dobrą pogodę. I to nie jest ten dzień- dokończył Pope, spojrzałam na niego zrezygnowana. Z resztą każdy z nas nie był zadowolony.

~~~~

Siedziałam z Johnem B, moich rodziców nie było w domu, więc stwierdziłam, że nie ma sensu tam wracać. Miałam w końcu okazję z nim pogadać.

- Jak się trzymasz mewo? - zapytałam rozsiadając się wygodnie na leżaku, spojrzał na mnie niepewnie- Wiesz, że możesz mi powiedzieć, chce Ci tylko pomóc.

- Jakoś się trzymam - przeniósł swój wzrok z powrotem na mapy- Dzięki, że pytasz- uśmiechnął się. Jesteśmy do siebie bardzo podobni z charakteru. Jest nam ciężko okazywać uczucia i nie chcemy zamartwiać innych nawet jakbyśmy rozsypywali się psychicznie - A jak u Ciebie kanarku?

- Zastanawia mnie sytuacja z tym kompasem, kiedy był u mojego taty - westchnęłam - Ale nie miałam jak na razie możliwości go o to zapytać. Znowu wyjeżdżają na całe dnie. Moja siostra zadaje się ze snobami, dlatego nie chce być w domu - spojrzałam przed siebie - Królowa idzie- powiedziałam zdziwiona. Spojrzała na mnie, stanęła i oparła się o jeden leżak

- Teraz twoja kolej - nie spuszczała wzroku z mojego kuzyna. Stwierdziłam, że nie będę się wcinać w ta wymianę zdań

Chodziło o to, że Sarah mówiła, że to nie przez nią John B wyleciał od Camerona. John B jej nie wierzył, bynajmniej na początku tak było. Dziewczyna na odchodne rzuciła w niego paczką chipsów. Jak się potem dowiedziałam; on wyrzucił jej taką w dniu, kiedy Cameron go zwolnił. Nieźle się bawi.

- John B nie obcinaj jej tak - mruknęłam zza okularów patrząc na kuzyna. Od razu odwrócił wzrok

- Nie obcinam - mruknął rozkojarzony

- Letty płyniemy! - krzyknął JJ. Miałam im dzisiaj pomóc rozwozić towar taty Pope'a

- Miło było- zaśmiałam się do Johna B i poszłam do chłopaków- Witam ponownie - JJ pomógł mi wejść

- Witam Panie Heyward! - krzyknęłam widząc go na horyzoncie, on tylko posłał mi lekki uśmiech

- Rozwozicie te zakupy na Figure Eight. Wracajcie od razu jak skończycie, zero łowienia ryb - powiedział stanowczo, kiedy zabieraliśmy od niego zamówienia- Obiecałem popołudniową dostawę. Bogaci nie lubią czekać na takich leniwych- spojrzał na JJ'a - sukinsynów. Oczywiście nie mówię o tobie Letty - zaśmiałam się widząc minę blondyna

- Jakby sztorm tam nie dotarł- nie mógł wyjść z podziwu Pope, kiedy byliśmy już blisko celu. To była prawda, niektóre domy były nienaruszone

- Bo mają generatory ziom, przywyknij- prychnął JJ i spojrzał na mnie. Obserwowałam go od dłuższego czasu jak bawił się nożem. Uśmiechnął się lekko- A na Cyplu ma nie być prądu całe lato!

- Miło być snobem- powiedział Pope

- Są plusy i minusy - westchnęłam, a oni spojrzeli na mnie żebym wyjaśniła- Towarzystwo jest po prostu chujowe, bynajmniej dla mnie- zaśmiali się

- Letty idzie ze mną - powiedział JJ kiedy wzięliśmy zamówienia

- Czym sobie zasłużyłam, żeby Ci towarzyszyć? - zaśmiałam się biorąc od niego siatkę, przewrócił oczami na moje słowa

- Znasz Panią Toretto? - zapytał mnie Pope. Pokiwałam twierdząco głową. Kto by jej nie znał- Idziecie do niej - super

Chwilę szliśmy w ciszy, to było bardzo niepodobne do blondyna. Nawet dziwnie było w jego towarzystwie kiedy nic nie mówił.

- Co Cię gryzie JJ - zapytałam, nie zareagował- JJ - zwolniłam

- Nic - uśmiechnął się - Naprawdę nic - dodał. Nie przekonało mnie to, ale byliśmy już pod domem pani Toretto.

- Dzień dobry- powiedziałam z uśmiechem, kiedy nam otworzyła. Staruszka spojrzała najpierw na mnie, potem na blondyna i zwróciła uwagi na siatki.

- Aaa zakupy , wchodźcie- wykonaliśmy jej ,,polecenie". Nawet na mnie ten dom robił wrażenie- Możecie zanieść to do kuchni? Czeka tam mój wnuk. Prosto i w lewo - skierowaliśmy się w poleconą stronę

- Ale chata- mruknął JJ, kiwnęłam głową na jego słowa. Jedno wielkie Wow. Kiedy weszliśmy do kuchni widok też był niczego sobie.

- Hej - chłopak odwrócił się do nas. Jego wyraziste zielone oczy były hipnotyzujące - Jestem Klaus, a wy to? - czy on musiał być bez koszulki?

- Przenieśliśmy zakupy dla twojej babci - powiedział wrednie JJ , spojrzałam na niego zdziwiona- Gdzie mamy je położyć?- akurat tu mu dziękuję, bo zapomniałam języka w gębie, ale nie rozumiałam jego tonu i wrogiego nastawienia.

-Połóżcie na blacie- mruknął, a my położyliśmy tam zakupy- Ale bardziej chodziło mi o wasze imiona- spojrzał na mnie - Głównie twoje - uśmiechnął się

- Sory, ale już wychodzimy- syknął blondyn, złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Zatrzymał się jedynie przy pani Toretto, która dała nam pieniądze. Z każdą chwilą uścisk się wzmacniał, a bolało jeszcze bardziej, bo jego dłoń przeniosła się na mój nadgarstek

- JJ to boli- powiedziałam spokojna, chociaż w środku się gotowałam- JJ kurwa to boli! - podniosłam głos, dopiero wtedy mnie puścił- Co to było do cholery? - nie ukrywałam swojego zdziwienia

- Ten gość pożerał Cię wzrokiem! Co niby miałem zrobić?

- Po pierwsze: na pewno nie robić takiego czegoś- pokazałam mu swój zaczerwieniony nadgarstek- Po drugie: mogliśmy wyjść normalnie, bez ceregieli

- Przepraszam - powiedział cicho

- Chodź tu frajerze- podeszłam do niego i przytuliłam - Masz szczęście, że nie umiem się na Ciebie gniewać

- Pope co się stało? - staliśmy koło chłopaka. Miał siniaki na twarzy

- Mów - warknęłam

- Rafe i Topper- no pięknie - Nie chcąc płotek na swojej części wyspy

- Wysadzicie mnie pod domem - oznajmiłam po chwili. Byliśmy blisko więc to raczej nie problem

- Co zrobisz? - zapytał Pope

- Muszę z kimś porozmawiać- wyszłam z łodzi- Nie zrobicie nic głupiego

Nie zostawię Cię - JJ MaybankOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz