Byliśmy przed domem mojego kuzyna , ja z Johnem B sprawdzaliśmy drona. Po chwili Pope dał nam znak, że możemy już wrócić.
- Kabel jest naprawdę długi, przy złej pogodzie może nim szarpać- powiedziałam
- Ruszamy z ciszą morską- mruknął John B
- Z falutą? - dopytał Kiara
- Więc czekamy na dobrą pogodę. I to nie jest ten dzień- dokończył Pope, spojrzałam na niego zrezygnowana. Z resztą każdy z nas nie był zadowolony.
~~~~
Siedziałam z Johnem B, moich rodziców nie było w domu, więc stwierdziłam, że nie ma sensu tam wracać. Miałam w końcu okazję z nim pogadać.
- Jak się trzymasz mewo? - zapytałam rozsiadając się wygodnie na leżaku, spojrzał na mnie niepewnie- Wiesz, że możesz mi powiedzieć, chce Ci tylko pomóc.
- Jakoś się trzymam - przeniósł swój wzrok z powrotem na mapy- Dzięki, że pytasz- uśmiechnął się. Jesteśmy do siebie bardzo podobni z charakteru. Jest nam ciężko okazywać uczucia i nie chcemy zamartwiać innych nawet jakbyśmy rozsypywali się psychicznie - A jak u Ciebie kanarku?
- Zastanawia mnie sytuacja z tym kompasem, kiedy był u mojego taty - westchnęłam - Ale nie miałam jak na razie możliwości go o to zapytać. Znowu wyjeżdżają na całe dnie. Moja siostra zadaje się ze snobami, dlatego nie chce być w domu - spojrzałam przed siebie - Królowa idzie- powiedziałam zdziwiona. Spojrzała na mnie, stanęła i oparła się o jeden leżak
- Teraz twoja kolej - nie spuszczała wzroku z mojego kuzyna. Stwierdziłam, że nie będę się wcinać w ta wymianę zdań
Chodziło o to, że Sarah mówiła, że to nie przez nią John B wyleciał od Camerona. John B jej nie wierzył, bynajmniej na początku tak było. Dziewczyna na odchodne rzuciła w niego paczką chipsów. Jak się potem dowiedziałam; on wyrzucił jej taką w dniu, kiedy Cameron go zwolnił. Nieźle się bawi.
- John B nie obcinaj jej tak - mruknęłam zza okularów patrząc na kuzyna. Od razu odwrócił wzrok
- Nie obcinam - mruknął rozkojarzony
- Letty płyniemy! - krzyknął JJ. Miałam im dzisiaj pomóc rozwozić towar taty Pope'a
- Miło było- zaśmiałam się do Johna B i poszłam do chłopaków- Witam ponownie - JJ pomógł mi wejść
- Witam Panie Heyward! - krzyknęłam widząc go na horyzoncie, on tylko posłał mi lekki uśmiech
- Rozwozicie te zakupy na Figure Eight. Wracajcie od razu jak skończycie, zero łowienia ryb - powiedział stanowczo, kiedy zabieraliśmy od niego zamówienia- Obiecałem popołudniową dostawę. Bogaci nie lubią czekać na takich leniwych- spojrzał na JJ'a - sukinsynów. Oczywiście nie mówię o tobie Letty - zaśmiałam się widząc minę blondyna
- Jakby sztorm tam nie dotarł- nie mógł wyjść z podziwu Pope, kiedy byliśmy już blisko celu. To była prawda, niektóre domy były nienaruszone
- Bo mają generatory ziom, przywyknij- prychnął JJ i spojrzał na mnie. Obserwowałam go od dłuższego czasu jak bawił się nożem. Uśmiechnął się lekko- A na Cyplu ma nie być prądu całe lato!
- Miło być snobem- powiedział Pope
- Są plusy i minusy - westchnęłam, a oni spojrzeli na mnie żebym wyjaśniła- Towarzystwo jest po prostu chujowe, bynajmniej dla mnie- zaśmiali się
- Letty idzie ze mną - powiedział JJ kiedy wzięliśmy zamówienia
- Czym sobie zasłużyłam, żeby Ci towarzyszyć? - zaśmiałam się biorąc od niego siatkę, przewrócił oczami na moje słowa
- Znasz Panią Toretto? - zapytał mnie Pope. Pokiwałam twierdząco głową. Kto by jej nie znał- Idziecie do niej - super
Chwilę szliśmy w ciszy, to było bardzo niepodobne do blondyna. Nawet dziwnie było w jego towarzystwie kiedy nic nie mówił.
- Co Cię gryzie JJ - zapytałam, nie zareagował- JJ - zwolniłam
- Nic - uśmiechnął się - Naprawdę nic - dodał. Nie przekonało mnie to, ale byliśmy już pod domem pani Toretto.
- Dzień dobry- powiedziałam z uśmiechem, kiedy nam otworzyła. Staruszka spojrzała najpierw na mnie, potem na blondyna i zwróciła uwagi na siatki.
- Aaa zakupy , wchodźcie- wykonaliśmy jej ,,polecenie". Nawet na mnie ten dom robił wrażenie- Możecie zanieść to do kuchni? Czeka tam mój wnuk. Prosto i w lewo - skierowaliśmy się w poleconą stronę
- Ale chata- mruknął JJ, kiwnęłam głową na jego słowa. Jedno wielkie Wow. Kiedy weszliśmy do kuchni widok też był niczego sobie.
- Hej - chłopak odwrócił się do nas. Jego wyraziste zielone oczy były hipnotyzujące - Jestem Klaus, a wy to? - czy on musiał być bez koszulki?
- Przenieśliśmy zakupy dla twojej babci - powiedział wrednie JJ , spojrzałam na niego zdziwiona- Gdzie mamy je położyć?- akurat tu mu dziękuję, bo zapomniałam języka w gębie, ale nie rozumiałam jego tonu i wrogiego nastawienia.
-Połóżcie na blacie- mruknął, a my położyliśmy tam zakupy- Ale bardziej chodziło mi o wasze imiona- spojrzał na mnie - Głównie twoje - uśmiechnął się
- Sory, ale już wychodzimy- syknął blondyn, złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Zatrzymał się jedynie przy pani Toretto, która dała nam pieniądze. Z każdą chwilą uścisk się wzmacniał, a bolało jeszcze bardziej, bo jego dłoń przeniosła się na mój nadgarstek
- JJ to boli- powiedziałam spokojna, chociaż w środku się gotowałam- JJ kurwa to boli! - podniosłam głos, dopiero wtedy mnie puścił- Co to było do cholery? - nie ukrywałam swojego zdziwienia
- Ten gość pożerał Cię wzrokiem! Co niby miałem zrobić?
- Po pierwsze: na pewno nie robić takiego czegoś- pokazałam mu swój zaczerwieniony nadgarstek- Po drugie: mogliśmy wyjść normalnie, bez ceregieli
- Przepraszam - powiedział cicho
- Chodź tu frajerze- podeszłam do niego i przytuliłam - Masz szczęście, że nie umiem się na Ciebie gniewać
- Pope co się stało? - staliśmy koło chłopaka. Miał siniaki na twarzy
- Mów - warknęłam
- Rafe i Topper- no pięknie - Nie chcąc płotek na swojej części wyspy
- Wysadzicie mnie pod domem - oznajmiłam po chwili. Byliśmy blisko więc to raczej nie problem
- Co zrobisz? - zapytał Pope
- Muszę z kimś porozmawiać- wyszłam z łodzi- Nie zrobicie nic głupiego
CZYTASZ
Nie zostawię Cię - JJ Maybank
Dla nastolatkówKochać kogoś, to przede wszystkim pozwalać mu na to, żeby był, jaki jest... Wszyscy chcą być kochani. Wszyscy chcą prowadzić zwyczajne życie. W Outerbanks normalne życie polega na posiadaniu dwóch domów, albo dwóch etatów pracy. Nie jest łatwo utrzy...