- I działaliśmy razem - objęliśmy się ramionami - W stylu Płotek - skończył JJ
- W stylu Płotek - odpowiedział zalany łzami
- Dobra, spadaj! - zaśmiałam się ze łzami w oczach
- Widzimy się za dwa miesiące w Meksyku! - dodał Pope
- Kocham was! - powiedział. To było bardzo urocze - Nie płacz Kanarku! - uśmiechnął się do mnie czule. Pokiwałam lekko głową, bo pewnie gdybym się odezwała poleciało by mi morze łez - Jeszcze coś. Pożegnajcie Sarah ode mnie - Pokiwaliśmy głowami. Razem podeszliśmy i wypchnęliśmy kawałek łódź. Szerokiej drogi. Patrzenie jak John B odpływa wcale nie ułatwiało mi powstrzymanie łez więc się odwróciłam i odeszłam kawałek.
- Hej - podszedł do mnie JJ - Nie płacz już - wtuliłam się w niego
- Nie patrz. Załamanie , którego nikt nie powinien widzieć - zaśmialiśmy się i odwróciliśmy w stronę przyjaciół. Wiedziałam, że przytulas oznacza zgodę - TAK JEST! - krzyknęłam, kiedy się pocałowali. Kiedy się od siebie oderwali od razu na mnie spojrzeli - No co? Czekam już wieczność - zaśmiali się. I znowu dźwięk radiowozu
- Nie chcę psuć imprezy, ale musimy spadać. Szybko! -ponaglił JJ, ale zanim zdążyliśmy dobiec do samochodu, obok stanęły dwa wozy. Z jednego wyszedł Shoupe, a z drugiego jakiś typek, którego nikt nie znał.
- Spóźniliśmy się! - krzyknął ten mężczyzna
- Gdzie on jest?! - krzyczał do nas Shoupe, ale nikt nie odpowiadał - JJ? Dalej pracujesz na swoje nazwisko- chłopak ścisnął szczękę
- Serio Shoupe? Prowokacja ? - prychnęłam, ale nie zwrócił na mnie uwagi
-A ty Pope? - kontynuował - To nie jest żadna cholerna gra! Postąpcie słusznie - spojrzał na naszą czwórkę - Gdzie on jest?
Podejmował jeszcze parę prób ale dalej milczeliśmy. Wsadzili nas do radiowozu i przewieźli tam, gdzie teraz urzędowali. Moje myśli krążyły tylko i wyłącznie o tym , czy mu się uda.
- Za Plumb do namiotu. Idźcie razem - zaczęliśmy wychodzić z radiowozu. Weszliśmy do namiotu i usiedliśmy na krzesłach - Siadajcie - powiedział - Mamy sporo do pogadani. Miej ich na oku - powiedział do jakiegoś policjanta i poszedł. Świetnie. Denerwowałam się i to bardzo. Położyłam swoją głowę na ramieniu JJ, a on złapał moją rękę. Teraz trzeba czekać .
Nagle wszyscy zaczęli biegać i się miotać. Nikt nie chciał nam powiedzieć, co się dzieje, a sztorm przybrał na sile i to bardzo. Ściągnęli tu ojca Sarah, więc coś jest na rzeczy. Do namiotu wszedł Shoupe z dwoma osobami. Wstaliśmy i podeszliśmy do nich. Ich miny nie wróżyły nic dobrego. Wolę się mylić.
- Znaleźliście ich ? - zaczął Pope
- Nie - odpowiedział
- Więc uciekli? - dopytała Kiara
- Straciliśmy ich - odpowiedział po chwili wahania. Nie to nie może być prawda - Przykro mi - wypuściłam powoli powietrze. Ręce zaczęły mi się pocić i zaczęło się robić zimno
- Jak to straciliście?!
- Wypłynęli otwartą łodzią w tropikalny niż , dzieciaki
- Nie żyją? - znowu odezwała się Kiara
- Nie wiemy
- Jak możesz mówić to z takim spokojem! - krzyknęłam, a z moich oczu zaczął lecieć ocean łez
- Zapędziliście ich prosto w burze!- zaczął krzyczeć JJ - To jakiś żart?! - rzucił się na niego. W takich sytuacjach nawet ludzie bardzo opanowani tracą kontrolę. Ochroniarz zaczął go odciągać, ale mało to dało - Zabije cię! - przepchnęłam się przez nich i podeszłam do chłopaka
- JJ spójrz na mnie! - złapałam jego twarz w dłonie - To nic nie da! Uspokój się proszę - dodałam ciszej i przytuliłam się do niego - Nie chcę stracić też ciebie- chłopak odwzajemnił uścisk. Słyszałam jeszcze jak Pope mówi o tym, że to nie JB jest winny, ale jak się pewnie każdy domyśla, nic do nie dało . Nagle do namiotu wpadli moi rodzice, rodzice Pope'a i Kiary. Od razu do mnie podbiegli i przytulili - Mamo oni... - zaczęła gładzić mnie po włosach - Przepraszam - dodałam cicho
- Chodź synu - powiedział mój tata do JJ'a wyciągając do niego rękę, a on ją przyjął
Staliśmy chwilę płacząc. Wszyscy. Nikt się nie odzywał, aż do namiotu wparował Ward Cameron z synkiem. Tego jeszcze brakowało.
- To przez waszą rodzinę zginęła moja córka! - zaczął krzyczeć w stronę mojego taty - Twój braciszek to wszystko zaczął! Gdyby nie wy moja córka, by żyła! To wasza wina! - może nie powinnam się odzywać ale miałam już dość.
- Chciałam przypomnieć ci tylko jedno Ward - stanęłam przed nim - To ty zabiłeś mojego wujka. Ty chciałeś zabić mojego kuzyna - nawet nie zaprzeczał - A twój kochany synalek nie jest taki ze złota jak ci się wydaje - zaśmiałam się oschle - Przecież to on zabił szeryf Peterkin, czyż nie? I jest nałogowym ćpunem!
- Letty uważaj na słowa - postawił krok w moją stronę
- Bo co?! - wyrzuciłam ręce w powietrze - Uderzysz mnie? Tak jak to robiłeś zawsze, kiedy coś ci się nie podobało?! Siedziałam cicho na ten temat dwa lata! Dwa pierdolone lata! Mam już dość! Mówiłam, że wyjmę twoje brudy na światło dzienne! Jesteś nikim Rafe. Zwykłym zerem, skoro podniosłeś rękę na kobietę - dodałam ciszej
- Ty suko! - zmniejszył odległość między nami - Zasługiwałaś na to!
- Odsuń się do mojej córki, bo nie ręczę za siebie - mój tata stanął przede mną, a JJ koło mnie
Widziałam jak Rafe ucieka, jak Ward próbuje to wyjaśnić. Potem obraz mi się rozmył. Przez chwilę widziałam rozmazane sylwetki, a potem tylko ciemność. Słyszałam stłumione głosy mojej rodziny, przyjaciół, które mówiły, że mam nie zasypiać. Ale ja nie potrafiłam, to było silniejsze ode mnie. Stu procentowa ciemność ...
CZYTASZ
Nie zostawię Cię - JJ Maybank
Teen FictionKochać kogoś, to przede wszystkim pozwalać mu na to, żeby był, jaki jest... Wszyscy chcą być kochani. Wszyscy chcą prowadzić zwyczajne życie. W Outerbanks normalne życie polega na posiadaniu dwóch domów, albo dwóch etatów pracy. Nie jest łatwo utrzy...