| sezon 1 | - 10 | znowu oni |

4K 179 51
                                    

- Gdzie was wywiało i po co? - krzyknęłam kiedy od razu zobaczyłam chłopaków

- Pojechaliśmy porozmawiać z Panią Laną- zaczął od razu John B, kiedy tylko przyszliśmy, usiadłam koło brunetki

- Byliśmy przed domem - JJ zaczął nerwowo chodzić - Jedyne, co słyszeliśmy, to to jak Ci goście wszystko przewracali i krzyczeli, aż farba odpryskiwała. Patrzcie- podszedł do nas i zaczął strzepywać ze swoich włosów białe drobinki

- Albo łupież- powiedziała cicho Kiara, a ja się zaśmiałam

- Myślałem, że już po nas - dalej ciągnął blondyn

Coś jest nie tak. Ja wiedziałam, że mamy gówniane szczęście ale, że aż tak? Nasza sytuacja zaczęła robić się naprawdę nieciekawa. Wydaje mi się, że wdepnęliśmy w większe bagno niż wszyscy myślimy.

- Przyjrzałeś się tym gościom? - zapytał Pope, bardziej w stronę blondyna - Jak wyglądali? - JJ zamyślił się na chwilę. Nie spodziewałam się jakiejś sensownej i bardzo pomocnej odpowiedzi.

- Byli barczyści- odpowiedział blondyn

- Serio JJ? - zapytałam załamana - To nam raczej dużo nie pomoże- wstałam i oparłam się o framugę, po chwili blondyn stanął koło mnie - Ważne, że nic wam nie jest- uśmiechnęłam się słabo do niego, co odwzajemnił.

Staliśmy chwilę w ciszy, a ja próbowałam przypomnieć sobie jakiś szczegół, ale to na nic. W sytuacji, kiedy pierwszy raz ich zobaczyliśmy byłam zbyt przestraszona.

- Gabinet - spojrzałam z uniesioną brwią na bruneta. O co mu chodzi - Gabinet taty - dalej nie rozumiałam, a on wyglądał na bardzo zadowolonego ze swojego pomysłu.

John B wpadł jak burza do domku i zaczął podążać do wyżej wymienionego pomieszczenia. Całą czwórką poszliśmy za nim .Nie byłam tam nigdy, zawsze mnie ciekawiło, co takiego tam było , że wujek zabraniał nawet mojemu kuzynowi tam wchodzić. Kiedy tam weszliśmy , w gabinecie panował totalny chaos. Nawet w mojej szafie było czyściej.

Zaczęłam się zastanawiać, czy to co robimy można jakoś uzasadnić. Działaliśmy po omacku. Wujek szukał Royal Merchanta, a on się uparł, że musi dokończyć dzieło ojca i zostawia mu wskazówki. Stanęłam zniesmaczona, kiedy John B zaczął opowiadać historię Routledge' ów. Ten element był mi bardzo dobrze znany, ale zastanawiało mnie dlaczego mój tata miał kompas tylko 2 miesiące, nie tylko mnie to zastanawiało. Każdy kto miał ten pieprzony kompas umarł, oprócz mojego taty.

- Masz kompas śmierci- podsumował Pope, chyba każde z nas się nim zgadzał, oprócz mojego kuzyna oczywiście

- Wcale nie! - wiedziałam, że będzie zaprzeczał

- John B nie widzisz tego? - oparłam się o stół

- Ale twój tata miał ten kompas i żyje! - przewróciłam oczami na jego słowa, nie miałam siły się z nim kłócić

- Poważnie stary, pozbądź się go- dodał JJ podchodząc do bruneta

John B jak zwykle uparta jednostka nie dawał za wygraną. Stwierdził, że tata zostawił mu jakąś wiadomość w tym kompasie. Było mi go strasznie szkoda, sama nie wyobrażam sobie, jak to jest stracić jakiegoś z rodziców, albo nawet siostry. Ale tak jak mówił na kawałku metalu było coś napisane.

- To pismo mojego taty - oznajmił podekscytowany i spojrzał na każdego z nas z osobna. To prawda, z tego co pamiętałam to wujek robił bardzo charakterystyczne ,,R" , a to właśnie takie było. Uśmiechnęłam się do bruneta.

- Redfield- przeczytała napis Kiara - Co to ma znaczyć?

- Chyba każdy z nas chce wiedzieć- odpowiedziałam od razu. Zabrzmiało to strasznie chamsko, ale dla nich to było normalne. Jak byłam w innym towarzystwie to z takich rzeczy były kłótnie.

- Może to miejsce, gdzie ukrywa się tata - zaczęły mi się zbierać łzy w oczach. To było porąbane. Może byłam chamska, ale nie miałam serca go z tego wyprowadzać, ale trzeba było. Czułam jak łzy zbierają mi się coraz bardziej, więc podeszłam do okna wypuszczając cicho powietrze. Spojrzałam na podwórko, podjechał tam czarny samochód, a z niego wysiadło dwóch mężczyzn, których skądś już znałam. Po chwili skojarzyłam fakty i nerwowo odsunęłam się od okna, przez co wpadłam na blondyna.

- To oni - wyszeptałam, bo strach znowu mnie sparaliżował, cała reszta podbiegła do okna żeby się upewnić

- Mówiłem Ci John B - zaczął wściekle blondyn - Dlaczego zawsze ...- nie było mu dane dokończyć, bo John B go uciszył

- Posłuchaj mnie JJ. Dobra? - powiedział spokojnie - Gdzie jest pistolet? - chyba tylko on i Kie myśleli racjonalnie w takich sytuacjach

-Zostawiłem go w plecaku- pokazał palcem. Nie no zajebiście. Zaczął powoli wychodzić, ale od razu wrócił - Są na Altanie- zajebiście v2. Zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu. Okno. Podbiegłam do niego, ale nawet nie drgnęło. Nawet z pomocą JJ'a i Kiary się nie ruszyło. Zaschnięta farba.

- John B lepiej, żeby Cię tam nie było! - usłyszeliśmy twardy męski głos, spojrzeliśmy na Pope'a i Johna B, którzy stali przy drzwiach i pokazywali nam żebyśmy byli cicho. Nagle przypomniało mi się, że mam scyzoryk. Pośpiesznie go wyciągnęłam i zaczęłam otwierać okno. Miałam małą nadzieję ,że to pomoże i na moje szczęście dało radę

- Kocham Cię- wyszeptał przestraszony JJ i zaczęliśmy wychodzić przez okno, kiedy zaczęli się dobijać się do drzwi

Nie zostawię Cię - JJ MaybankOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz