33. ,,Z deszczu pod rynnę"

483 35 26
                                    


Mimo wczorajszego burzliwego wieczoru podczas, którego mój ojciec postanowił oskarżyć Kastiela o wszystkie nieszczęścia tego świata, całkiem się wyspaliśmy w mojej dawnej sypialni, mimo niedużego łóżka. Po krótkiej rozmowie i narzekaniach Kastiela pod tytułem ,,możemy już wrócić do domu?", zasnęliśmy w swoich objęciach i obudziło nas dopiero wołanie mojej mamy, która oznajmiła, że śniadanie będzie gotowe za pół godziny. 

- Naprawdę nie chcę tam iść. - czerwonowłosy kontynuował marudzenie, kiedy szykowaliśmy się na wspólny posiłek z moimi rodzicami.

- Kochanie, nie marudź.

- Łatwo ci mówić. Ty nie musisz znosić wzroku swojego ojca mówiącego ,,przy możliwej najbliższej sytuacji zabiję cię we śnie, a twoje ciało zakopie w ogródku za domem"

- Wcale tak nie jest. Zakopanie ciała na swojej posesji jest za bardzo ryzykowne. Myślę, że prędzej pozbyłby się ciała nad jakimś jeziorem, daleko stąd ... - powiedziałam z pełną powagą, a widząc jego wystraszoną minę, wybuchnęłam śmiechem.

- Wiesz co? Właśnie przypomniałem sobie, że zostawiłem włączone żelazko w domu. Muszę spadać! - zaczął udawać, że się pakuje.

- Kas!

- W co ja się wpakowałem? Wżenię się w rodzinę wariatów. 

- Ej! Nikt i nic cię tu nie trzyma! - rzuciłam w niego poduszką.

- Ach tak? Okej, pa! - zaczął się zbierać do wyjścia, ale złapałam go za ramię i przyciągnęłam do siebie, a następnie popchnęłam na łóżko znajdujące się za nim. Opadł na nie, a ja bez chwili zwłoki usiadłam na nim. Złapałam jego nadgarstki i przygniotłam do materaca. Pomimo, że miał o wiele więcej siły i z łatwością mógłby się wyrwać z mojej pułapki, nie zrobił tego. Potulnie leżał i patrzył na mnie rozbawionym, lekko nonszalanckim, wzrokiem, jakby czekał na dalszy rozwój wypadków.

- Nigdzie się nie wybierasz. Zrozumiano? 

- Od kiedy jesteś taka zaborcza?

- Mam chłopaka, gwiazdę rocka, za którym szaleją miliony kobiet na świecie i muszę dbać o to, co moje. - powiedziałam z pewnością siebie i przebiegłam dłońmi wzdłuż jego ramion i torsu.

- A więc jestem twój? - uśmiechnął się uroczo, a na jego policzkach pojawiły się delikatne rumieńce.

- Mhmm ... - wymruczałam i cmoknęłam go w czubek nosa. - A ja jestem twoja.

- Dalej ciężko mi w to uwierzyć. - zbliżył swoją twarz i złączył nasze usta w pocałunku. Początkowo niewinna i delikatna pieszczota zaczęła zmieniać się w coś o wiele bardziej namiętnego, dzikiego i brakowało tylko momentu żeby wszystko wymknęło się spod kontroli, na co wcale bym nie narzekała. Gdyby tylko nie jeden, mały szczegół.

- Brianna! Kastiel! Śniadanie na stole! - usłyszeliśmy wołanie mojej mamy.

- Fuck ... - podsumował to krótko Kastiel.


Śniadanie upłynęło w spokojnej atmosferze. Sądząc po spokoju ojca domyśliłam się, że musiał wczoraj odbyć z mamą długą rozmowę, na temat swojego zachowania względem Kastiela. Gdy usiedliśmy przy stole zdobył się nawet na uprzejmy uśmiech. Mimo to nie rozmawialiśmy zbyt dużo, nie licząc banałów na temat pogody i tego, co nowego słychać u sąsiadów. Postanowiłam uratować Kastiela z opresji, widząc że czuje się niezręcznie i oznajmiłam, że zabieram go na spacer po okolicy. Kątem oka widziałam jak oddycha z ulgą, że nie będzie musiał spędzać czasu z przyszłym teściem. Po upewnieniu, po raz setny, mojej mamy, że wrócimy na obiad, mogliśmy z ulgą wyjść poza próg mojego rodzinnego domu. Kastiel był tak zadowolony, że nawet nie narzekał, że ktoś na ulicy może go poznać, co zazwyczaj miało miejsce. Szedł pewnym krokiem, trzymając mnie za rękę i z uwagą słuchając wszystkich moich historii z czasów, gdy jeszcze się nie znaliśmy. Co jakiś czas chłopak wtrącał jakąś uszczypliwą uwagę, ale nie przejmowałam się tym i opowiadałam dalej.

Trying not to love you (Historia z Kastielem)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz