43. ,,Największy koszmar Kastiela"

417 33 100
                                    


O czym nie wie Bree?

POV Kastiel

Kilka tygodni wcześniej ...

- Posłuchaj Kate, nie obchodzi mnie ile będzie kosztować ten dom. Masz przebić każdą ofertę. Muszę go mieć. - powiedziałem do telefonu, już lekko poirytowany. Agentka nieruchomości od jakiś dziesięciu minut próbowała odwieść mnie od zakupu tej konkretnej posiadłości. - Tak wiem, że w tej cenie mógłbym postawić nowy Wersal, ale nie obchodzi mnie to. Masz to załatwić!

Gabin patrzył na mnie rozbawiony, co chwilę upijając spory łyk piwa ze swojej szklanki. Dzisiejszego wieczora wpadłem tylko na chwilę do studia, po pendrive'a którego wcześniej zapomniałem i zupełnie przez przypadek Gab też tam był, więc postanowiliśmy skoczyć do najbliższego baru.

- Nigdy nie wyobrażałem sobie ciebie, jako właściciela nieruchomości. - parsknął. - O co chodzi z tym domem? To jakiś nowy projekt? - dopytywał zaciekawiony.

- Mhm. Projekt nazywa się ,,Szczęśliwa żona, szczęśliwe życie". - mruknąłem pisząc setną wiadomość do księgowego tłumacząc mu, że spokojnie mogę sobie pozwolić na tak dużą transakcję. Nie będą mi mówić, jak mam żyć.

- Nie wierzę, że Brianna zmusiłaby cię do zakupu domu. - pokręcił głową.

- Do niczego mnie nie zmusiła. Nic o tym nie wie.

- Jak to? - ok, jego dociekliwość zaczynała mnie denerwować. Nie jestem fanem rozmawiania o osobistych sprawach, nawet z najbliższymi przyjaciółmi.

- To niespodzianka. - odpowiedziałem zdawkowo, chyba lekko się rumieniąc.

- Czekaj, czekaj. Kupujesz nieruchomość za miliony i nie konsultujesz tego z nią? Skąd pewność, że jej się spodoba? Bóg cię opuścił? - zmarszczył brwi w konsternacji. Czy on mnie bierze za idiotę?

- Boga nigdy ze mną nie było, a poza tym to długa historia. - starałem się go zbyć, ale on przysunął krzesło bliżej i pochylił się nad stolikiem.

- Mamy czas. - Zachowuje się jak wścibska baba.

- Ehhh ... Dawno temu, gdy byliśmy jeszcze w liceum, często jeździliśmy nad morze. Spontanicznie decydowaliśmy, że mamy ochotę pobyć na plaży i nacieszyć się wodą, więc pakowaliśmy rzeczy, prowiant, psa i jechaliśmy za miasto. Po drodze zawsze mijaliśmy ten właśnie dom, a Bree za każdym razem była nim zachwycona ...


- Kastiel, możemy się tu zatrzymać, proszę? - spojrzała na mnie tym rozbrajającym wzrokiem, któremu nigdy nie potrafiłem ulec.

- Zawsze o to prosisz, dziewczynko. I nigdy nie rozumiem dlaczego fascynuje cię kupa cegieł. - powiedziałem z cynizmem, jednak już zjeżdżałem na pobocze i zaparkowałem obok wysokiego ceglanego płotu zarośniętego jakimś zielskiem. Nawet do końca się nie zatrzymałem, a Bree już wychodziła z samochodu. 

- Bo nie jesteś wrażliwy na piękno architektury? - rzuciła z sarkazmem i zamknęła za sobą drzwi.

- Ta. - parsknąłem - No to co Demon? Gotowy na uwrażliwianie się na architekturę? - spojrzałem na psiaka siedzącego na tylnym siedzeniu. Ten jakby zrozumiał pytanie, szczeknął głośno i zaczął wesoło merdać ogonem. - Tak myślałem.

Wyszedłem z autem upewniając się, że nie zaparkowaliśmy pod zakazem i otworzyłem tylnie drzwi, z których wyskoczył Demon i kompletnie mnie olewając pobiegł w kierunku dziewczyny.

Trying not to love you (Historia z Kastielem)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz