80. Prezent z Chicago

254 22 186
                                    

POV Brianna

- Mamo! Możesz na chwilę przyjść?! - krzyknęłam na cały głos i po chwili usłyszałam szybkie kroki na schodach.

Kobieta weszła do mojego pokoju, sama jeszcze w niekompletnej kreacji.

- Dziecko, dlaczego tak krzyczysz? Przecież cię słyszę. Jestem babcią, ale jeszcze nie ogłuchłam - odgryzła się. - Co się dzieje?

- Nie potrafię dopiąć sukienki. Pomożesz? - zapytałam z desperacją.

- Odwróć się - powiedziała, gestykulując ręką. 

Posłusznie wykonałam polecenie, myśląc sobie, że gdyby tylko moja córka była równie posłuszna jak ja wobec mojej mamy, życie byłoby znacznie łatwiejsze.

Mama starała się dopiąć moją sukienkę.

- Jesteś pewna, że na ciebie pasuje? - zapytała z wyraźnym sceptycyzmem. - Chyba urosłaś tu i ówdzie - rzuciła dyskretną aluzją, sugerując, że problem leży w biuście, gdzie sukienka wyraźnie nie pasowała.

- Spróbuj jeszcze raz. Jeszcze dwa miesiące temu pasowała idealnie - powiedziałam, czując rosnąca frustrację.

- Wstrzymaj oddech - poleciła i ponownie pociągnęła za zamek.

Po trzeciej próbie w końcu się udało. Było ciasno i brakowało mi powietrza, ale byłam w stanie to znieść. No i nie miałam innych opcji.

Spojrzałam w lustro. Granatowa, dopasowana sukienka z wąskimi ramiączkami sięgała aż do kostek, idealnie przylegając do mojego ciała i podkreślając moje kształty. Włosy upięłam w elegancki kok, zostawiając kilka luźnych pasm wokół twarzy. Założyłam również diamentową biżuterię, która była prezentem od mojego męża.

Z satysfakcją pomyślałam o tym, że Kastielowi spodobałabym się w tym wydaniu.

- Wyglądasz pięknie - powiedziała mama z uśmiechem, poprawiając mi włosy.

- Dzięki, mamo - odparłam, starając się uśmiechnąć, mimo że czułam się trochę jak sardynka w puszce. - Muszę tylko pamiętać, żeby za dużo nie oddychać - dodałam żartobliwie.

- Piękno jest warte cierpienia - zaśmiała się, po czym z przerażeniem spojrzała na zegarek. - Już tak późno?! Dobrze, idę się szykować. Za chwilę wychodzimy!

Gdy tylko mama wyszła z pokoju, sięgnęłam po telefon, aby zrobić kilka zdjęć. Ustawiłam się przed lustrem, poprawiając sukienkę i włosy, starając się uchwycić jak najlepszy kadr. Zrobiłam kilka zdjęć, zmieniając pozy i uśmiechy, a potem wybrałam to, na którym wyglądałam najkorzystniej. Spojrzałam na nie krytycznym okiem, zadowolona z efektu, i natychmiast wysłałam zdjęcie do Kastiela.

Jego odpowiedź przyszła trochę później, gdy byliśmy już w samochodzie, w drodze na przyjęcie.

Kassi ❤️ 19:41
„Jesteś okrutna. Nie możesz wysyłać mi takich zdjęć, wiedząc, że nic nie mogę z tobą zrobić."
„A chciałbym zrobić naprawdę wiele... 😈"

Moje policzki zarumieniły się na widok jego wiadomości. Szybko odpisałam, starając się nie zwracać na siebie uwagi mamy, która siedziała obok mnie.

Ja 19:42
„Cieszę się, że Ci się podoba 🥰"
„Tak sobie myślę... Po moim powrocie, może moglibyśmy zostawić Lottie u Twoich rodziców na weekend? 😇"

Przygryzłam wargę, czekając na jego odpowiedź. W samochodzie panowała cisza, przerywana jedynie szumem silnika i odgłosami radia. Telefon znów zawibrował.

Kassi ❤️ 19:43
„To brzmi jak dobry plan, dziewczynko 😏"

Uśmiechnęłam się szeroko, wyobrażając sobie nasz wspólny weekend.

Trying not to love you (Historia z Kastielem)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz