18. ,,Kochać i być kochanym"

705 45 43
                                    

Parę dni później wszystko wróciło do normy. Po kilkudniowej chorobie Kastiel, mógł wrócić do pracy. Trochę żałowałam tego powrotu do rzeczywistości, bo spędziliśmy całkiem miły czas, kiedy się nim ,,opiekowałam". Przegadaliśmy wiele godzin o nieistotnych rzeczach i o tych ważniejszych. To była całkiem miła odmiana, po naszych spotkaniach, które kończyły się w łóżku. Tym razem tak nie było. Podzieliłam się z nim nawet moimi obawami dotyczącymi mojej przyszłości. Byłam już na magisterce, a dalej nie byłam pewna swojej przyszłości i tym kim chcę zostać. Kastiel dał mi kilka sensownych porad, a na koniec pocieszył mnie słowami ,,Nie martw się. W razie czego pociągniesz do emerytury w Crowstormie." Z całą pewnością wiedział jak poprawić mój humor.

Właśnie byłam w trakcie drukowania dokumentów kiedy do biura wszedł mój ulubiony czerwonowłosy gitarzysta. Przywitałam go z uśmiechem, co on również odwzajemnił.

- Jak się czujesz? - zapytałam.

- Całkiem dobrze. Miło jest wrócić do żywych. Ale z taką pielęgniarką ... - zatrzymał się i zmierzył mnie wzrokiem, przez co poczułam się jakby rozbierał mnie wzrokiem. - ... to nie mogło się nie udać.

- Przestań to robić! - lekko uderzyłam go teczką, którą akurat trzymałam w ręce.

- Co takiego robię? - zapytał rozbawiony.

- Zawstydzasz mnie! - powiedziałam oskarżycielskim tonem.

- Po tym wszystkim, co razem zrobiliśmy jeszcze coś cię zawstydza? - podniósł brew w ten nonszalancki sposób. Pomachałam głową na znak potwierdzającej odpowiedzi, a on tylko się roześmiał. - Jesteś urocza. Pamiętam, jak spotkaliśmy się pierwszy raz na szkolnym korytarzu. Miałem wrażenie,że jeśli będę z tobą gadał jeszcze przez pięć minut dostaniesz palpitacji serca.

- Wcale tak nie było! - ponownie użyłam mojej broni, czyli teczki. - Poza tym do dzisiaj żałuję, że trafiłam wtedy na ciebie, a nie na kogoś bardziej ... miłego. - zakpiłam.

- Miłego mówisz? Na przykład kogo?

- Czy ja wiem ... - udawałam przez moment, że się zastanawiam, ale wiedziałam, co odpowiedzieć, żeby go zirytować. - Lysandra.

- Pff... - zawsze był zazdrosny o swojego przyjaciela. Ubzdurał sobie, że mu się podobałam, przez to, że spędzaliśmy ze sobą dużo czasu. Lysander, tak samo jak ja, był romantykiem, dlatego moje gadanie o powieściach klasycznych , nie nudziło go tak jak Kastiela, przez co był idealnym partnerem do rozmów. 

- Gdybyś trafiła wtedy na niego siedziałbyś teraz z nim na jego farmie królików. - prychnął obojętnie, a ja już wiedziałam, że moja przynęta zadziałała.

- Myślę, że to mogłoby mi się spodobać. - widziałam, że się irytuje, więc postanowiłam się trochę podroczyć.

- Jak chcesz to mogę cię do niego zawieść. - warknął.

- Jeżeli masz czas w sobotę to okej. - powiedziałam z udawanym entuzjazmem.

- ... - widząc jego minę nie mogłam się nie zaśmiać. - A więc to tak ... bawisz się mną. - skrzyżował ręce i spojrzał na mnie rozbawiony.

- Ja? Nigdy bym nie śmiała panie gwiazdo rocka. - starałam się ze wszystkich sił powstrzymać śmiech. Kastiel zaczął się do mnie niebezpiecznie zbliżać, a ja położyłam dłonie na jego torsie, dalej się śmiejąc.

- Grasz w niebezpieczną grę dziewczynko. - położył dłonie na moich biodrach, a jego usta zaczęły sięgać do moich. Ochoczo przechyliłam głowę w bok czekając na pocałunek. Jednak w kulminacyjnym momencie, kiedy jego wargi lekko musnęły moje, drukarka wydała z siebie dźwięk przypominający długi pisk, przez co oboje podskoczyliśmy.

Trying not to love you (Historia z Kastielem)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz