To miał być jeden z najlepszych dni w życiu naszej Lottie. W końcu niecodziennie ma okazję dowiedzieć się, że będzie starszą siostrą. A właśnie dzisiaj się to stanie. Trzymaliśmy to w tajemnicy przez dwa tygodnie, ale po wizycie u lekarza, który potwierdził, że jestem w ósmym tygodniu ciąży i z dzieckiem wszystko jest w porządku, postanowiliśmy powiedzieć Lottie. A czy dla dziecka może istnieć bardziej magiczne miejsce niż Disneyland?
Od samego rana dbaliśmy, aby Lottie czuła się wyjątkowo. Zaczęliśmy dzień od pysznego śniadania w hotelowej restauracji, a potem ruszyliśmy w stronę parku. Lottie, siedząc na barkach Kastiela, z niecierpliwością rozglądała się wokół, szukając ulubionych postaci z bajek.
- Jak tam na górze? Widzisz jakieś księżniczki? - zapytał Kastiel.
- Nie - odpowiedziała z rozczarowaniem, spoglądając na tłum ludzi.
- Spokojnie, Szarlotko, na pewno dzisiaj spotkamy jakieś księżniczki - powiedziałam z pocieszającym uśmiechem, ściskając jej małą rączkę.
- O! Zobaczcie! - wskazała paluszkiem na pobliski sklep, który przepełniony był ubraniami i gadżetami z postaciami Disneya.
- Chcesz tam zajrzeć? - zaproponował Kas.
- Tak! Tak! Tak! - zaczęła się wiercić i ciągnąć go za włosy.
- Ej, ej! Delikatniej! Wystarczy, że twoja matka szarpie mnie za włosy - zaśmiał się Kastiel, podnosząc ją ostrożnie i stawiając na ziemi, a ja rzuciłam mu ostrzegawcze spojrzenie, którym wcale się nie przejął.
Lottie chwyciła mnie za rękę i już chciała biec do sklepiku, gdy zauważyłam, że Kastiel zostaje w tyle.
- Nie idziesz? - zapytałam ze zdziwieniem.
- Z wami na zakupy? - sceptycznie uniósł brew. - Nie jestem na tyle szalony. Wolę usiąść na ławce i poczekać na was na zewnątrz.
- Okej, jak wolisz - odpuściłam. - Ale zdajesz sobie sprawę, że mam twój portfel w torebce? - dodałam z przebiegłym uśmiechem.
- Śmiało, używajcie go do woli - machnął na to ręką i zajął miejsce na pobliskiej ławce.
Z jego błogosławieństwem ruszyłyśmy na zakupy. Pewnie pierwsze z wielu, które nas jeszcze czekają. Lottie, zaczęła przeglądać półki pełne kolorowych ubrań i zabawek. Jej oczy rozbłysły na widok różnorodnych gadżetów, a ja nie mogłam powstrzymać uśmiechu, widząc jej radość.
- Lottie, zobacz! - chwyciłam za opaskę z charakterystycznymi uszami z różową kokardką. - Może kupimy sobie takie?
- Tak! I dla tatusia też!
- A wiesz, że to bardzo dobry pomysł? Będzie zachwycony! - odparłam ironicznie i uśmiechnęłam się do siebie, wyobrażając sobie jego minę, gdy je zobaczy.
Nie byłam aż tak okrutna. Dla Kastiela wybrałam uszy z czerwoną kokardką, która doskonale skomponuje się z jego włosami. Lottie dla siebie wybrała jeszcze sukienkę Kopciuszka, bańki mydlane i parę innych niepotrzebnych drobiazgów, ale jej uśmiech był wart wszystkich pieniędzy.
Zadowolone wyszłyśmy ze sklepu, już z uszami myszki Minnie na naszych głowach. Kastiel siedział na ławce, bawiąc się swoimi telefonem i starał się być w trybie incognito, ale średnio mu to wychodziło, bo przechodnie i tak zatrzymywali się, żeby na niego spojrzeć lub zrobić zdjęcie z ukrycia.
- Tato! Mamy niespodziankę dla ciebie! - krzyknęła Lottie, biegnąc w jego kierunku.
Kastiel złapał ją i posadził sobie na kolanach.
CZYTASZ
Trying not to love you (Historia z Kastielem)
FanficMiejsce, które dwa lata temu było mi tak dobrze znane, teraz wydaję się obce. Nigdy nie sądziłam, że jeszcze kiedyś tu wrócę. Pełna obaw spoglądałam przez zabrudzone szyby autobusu i wypatrywałam zmian jakie dokonały się w mieście podczas mojej ni...