34. ,,Męska rozmowa"

472 39 25
                                    

POV Kastiel

Tak, jak obiecaliśmy mamie Bree, wróciliśmy idealnie w porę obiadu i chociaż średnio widziało mi się przebywanie w towarzystwie przyszłego teścia, robiłem dobrą minę do złej gry i wymusiłem najbardziej serdeczny uśmiech, na jaki było mnie stać, nawet jeśli był tylko dziwnym grymasem. Ku mojemu zdziwieniu Filip zachowywał się całkiem przyjaźnie. Rozmawiał ze mną, zarzucił paroma żartami i zapytał, co planujemy w związku z ślubem, zupełnie tak, jakby wczorajsza kolacja się nie odbyła.

- Nie rozmawialiśmy jeszcze o tym. Na pewno będzie to coś kameralnego. Nie chcemy rozgłosu. Tylko najbliższa rodzina i przyjaciele. - wytłumaczyła moja narzeczona, a ja posłałem jej ciepły uśmiech. Cieszę się, ze jesteśmy zgodni w tej kwestii.

- Och, ale mam nadzieje, że zaprosicie ciocię Theresę i wujka Edwarda! I oczywiście Amandę z Louisem. A i jeszcze ...

- Mamo, będzie KAMERALNIE. - blondynka podkreśliła ostatnie słowo w komiczny sposób, przez co ja i Filip się zaśmialiśmy.

- Dobrze, dobrze, jak chcesz. - odpowiedziała urażona Lucia.


Skończyliśmy posiłek i już mieliśmy wstać od stołu, kiedy zatrzymał nas głos Filipa.

- Kastiel? Mogę cię prosić, na chwilę? - zapytał skruszony.

Poczułem nagły skok ciśnienia i nieświadomie mocniej zacisnąłem swoje palce na dłoni Bree.

- Tato, jeśli znowu zamierzasz zaatakować Kastiela, to daruj sobie. - zbyła go dziewczyna.

- Nie, kochanie. Chcę tylko przeprowadzić męską rozmowę, jak mężczyzna z mężczyzną.

- Nie wydaje mi się, że ... - blondynka zapobiegawczo stanęła między mną, a swoim ojcem. W głębi doceniłem to, że chce mnie chronić, ale wiedziałem, że muszę porozmawiać z Filipem, skoro za jakiś czas mamy zostać rodziną.

- Jest okej, Bree. Zrobię to. - pogłaskałem jej ramię żeby ją uspokoić.

- Kastiel, nie musisz tego robić, jeśli nie chcesz. - położyła dłonie na moim torsie, jakby próbowała mnie powstrzymać.

- Będzie dobrze, dziewczynko. - pocałowałem czubek jej głowy i zanim odwróciłem się w stronę teścia, wyszeptałem jej do ucha. - W razie czego dzwoń po karetkę. - widząc przerażenie na jej twarzy cicho się zaśmiałem i puściłem jej oczko, na co ona tylko pokiwała głową z irytacją.

- Chodźmy ... - Filip wskazał na drzwi prowadzące na tył domu, do ogródka. Czyli jednak ... skończę jako nawóz na ich grządce. Ciekawe, czy przygotował już szpadel. Zapobiegawczo jeszcze raz odwróciłem się w stronę dziewczyny, tak na wszelki wypadek, gdybym miał widzieć ją ostatni raz. Trzymała swoją matkę za rękę i patrzyły na mnie z politowaniem. Atmosfera jest iście pogrzebowa. Zaśmiałem się pod nosem z własnego żartu. Przynajmniej do końca nie opuszcza mnie poczucie humoru.


Usiedliśmy na tarasie. Mężczyzna wyciągnął z tylnej kieszeni spodni, paczkę fajek. Zdziwiło mnie to, bo Bree nigdy nie wspominała, że pali.

- Palisz? - wyciągnął w moją stronę kartonowe pudełko.

- Już nie. - odpowiedziałem z prawdą.

- Mądrze. To obrzydliwy nawyk. - powiedział po czym odpalił papierosa zapalniczką i się zaciągnął. Czując znajomy zapach, sam zapragnąłem otulić płuca trującym, ale jednocześnie przyjemnym dymem i choć trochę się wyluzować. - Posłuchaj ... - zaczął i głośno westchnął. - Chciałem cię przeprosić. Nie powinienem wczoraj cię atakować. Widzisz ... to nie tak, że cię nie lubię. Wprost przeciwnie. Wydajesz się być rozsądnym młodym człowiekiem, który wie czego chce, ale tu chodzi o moją córkę. O moje jedyne dziecko.

Trying not to love you (Historia z Kastielem)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz