13. ,,Nie możesz się beze mnie obejść?"

694 47 8
                                    

Minął już miesiąc odkąd pracuje z Kastielem i muszę przyznać, że czułam się w tej roli bardzo dobrze. Nie było żadnych spięć i każdy wiedział co ma robić. Między wszystkimi panowała przyjacielska atmosfera, a to wszystko tylko bardziej motywowało mnie do działania żeby dawać z siebie 200%. 

Jeżeli chodzi o nasz prawie pocałunek, żadne z nas nie podjęło tego tematu. Może to po prostu był efekt paru kieliszków wina. W każdym razie relacji między nami były przyjacielskie. Rozmawialiśmy ze sobą jak za dawnych czasów i miałam wrażenie, że stajemy się sobie coraz bardziej bliżsi. Skoro mogłam mieć go tylko jako przyjaciela, chciałam z tego w pełni korzystać. Kto wie, może kiedyś...

Ten tydzień był bardzo intensywny, ponieważ w sobotę miała odbyć się premiera nowej płyty i ,,impreza" dla ludzi z branży. Dlatego każdy był lekko poddenerwowany, ale zarazem podekscytowany. Tak jak Jim - menedżer Kastiela, który co pięć minut wpadał do mojego gabinetu.

- Brianna skarbie, nie uwierzysz co się stało. - pomimo wielu upomnień Kastiela, już od pierwszego dnia nazywał mnie ,,skarbem", co w ogóle mi nie przeszkadzało, a wręcz uważałam, że to całkiem urocze. - Zapomniałem wysłać zaproszenie dla Roberta O'Drilla!

- O nie! Kastiel będzie rozczarowany. Bardzo liczył na to spotkanie. - miałam ochotę się z nim podroczyć.

- Rozczarowany? Będzie wkurzony. - chodził od ściany do ściany po pomieszczeniu i drapał się po głowie. - Co ja mu teraz powiem? Może ty do niego pójdziesz...? Tylko ty potrafisz go ugłaskać. - spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem, a ja nie wytrzymałam i się zaśmiałam. - Bawi cię to? Zabije mnie...

- Spokojnie ,,skarbie", wysłałam to zaproszenie tydzień temu. - właśnie do pokoju wszedł Zack; drugi gitarzysta w zespole.

- Musisz bardziej na niego uważać. Ma już swoje lata na karku. Jeszcze zejdzie na zawał, a jest nam potrzebny. - śmiał się z Jima, a ten wyszedł kręcąc głową i mówiąc ,,Nikt nie traktuje mnie tu poważnie". - Potrzebna jest twoja interwencja. Kastiel i Lea zaraz się pozabijają.

- To już trzeci raz w tym tygodniu. - westchnęłam, chociaż z drugiej strony wiedziałam, że ich ,,kłótnie" to raczej jak sprzeczki między rodzeństwem. Zarówno Kastiel jak i Lea (dziewczyna Zacka i perkusistka Crowstorm'u), mieli wybuchowe charaktery i wystarczyła jakaś głupota żeby doszło do gwałtownej wymiany zdań, ale pomimo wszystko wiedziałam, że się uwielbiali. Już na korytarzu można było ich usłyszeć.

- Nie wierzę, że ktoś może być tak uparty jak ty! - krzyczała Lea. Drzwi były otwarte, ale mimo wszystko zapukałam, ale byli za bardzo zajęci kłótnią, żeby zwrócić na to uwagę, więc dyskretnie oparłam się o framugę drzwi, obserwując z rozbawieniem ich sprzeczkę.

- Ja jestem uparty? Odezwała się mistrzyni kompromisów!

- Brianna! - Lea mnie zauważyła. - Dobrze że jesteś. Przynajmniej będzie świadek, że miałam dobry motyw żeby zabić tego idiotę! - klepnęła go w ramię.

- Chyba śnisz. Ona jest po mojej stronie. - Kastiel puścił do mnie oczko.

- Istnieje coś takiego jak solidarność jajników. Mam rację? - skierowała pytanie do mnie.

- No pewnie. Mam nawet pomysł, gdzie można ukryć ciało. - powiedziałam rozbawiona.

- Ha widzisz! - pokazała mu język, a on nie wytrzymał i się roześmiał. Lea na odchodne pokazała mu środkowy palec i szeroko się uśmiechnęła.

- O co poszło tym razem? - zapytałam siadając na jego biurku.

- O... nie pamiętam. - zaśmiał się. - Jesteś gotowa na sobotę?

Trying not to love you (Historia z Kastielem)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz