77. Chcę siostrę! [+18]

314 25 183
                                    

Przechadzając się po ulicach Rzymu, otaczała mnie sceneria pełna uroku i historii. Słońce przeciskało się przez liście drzew, tworząc złote plamy na starożytnych budynkach, które emanowały duchem przeszłości. Dźwięki ulicznych artystów dopełniały tę wyjątkową atmosferę, dodając nutkę magii do każdego kroku.

Przez ostatni rok mieliśmy okazję podróżować po różnych zakątkach świata. Trasa koncertowa Crowstormu obejmowała największe miasta na całym globie, co dawało mi możliwość odkrywania nowych miejsc i kultur. Czasem nawet Kastiel znajdował chwilę, aby dołączyć do nas, choć zazwyczaj pochłonięty był obowiązkami związanymi z zespołem.

Moje pierwotne obawy dotyczące podróżowania z tak małym dzieckiem szybko się rozwiały. Lottie doskonale przystosowała się do tego stylu życia. Kochała loty samolotem i odkrywanie nowych miejsc, tak samo jak ja. Podczas prób zespołu, scena stawała się dla niej ulubionym placem zabaw, a kiedy miała okazję sięgnąć po mikrofon taty lub pałeczki perkusyjne cioci, wszystko inne traciło dla niej znaczenie. Była szczęśliwa, zdrowa i rozwijała się w błyskawicznym tempie.

Najważniejsze było to, że każdy dzień kończył się tak samo. Ja i Kastiel w łóżku hotelowym, a pomiędzy nami Lottie. I nie mogłam prosić o nic więcej, widząc mojego szczęśliwego męża i wtuloną w niego, równie szczęśliwą, córeczkę.

Zerknęłam do wózka, w którym Lottie siedziała, a jej ciekawe spojrzenie wędrowało po otaczającym ją świecie. Uśmiechnęłam się do niej i lekko się pochyliłam, by upewnić się, że wszystko jest w porządku.

- Wszystko dobrze, skarbie? Nie jest ci za gorąco?

- Jest git! - odpowiedziała, używając swojego nowego ulubionego powiedzenia, które wyłapała od cioci Lei.

Radośnie się zaśmiałam, widząc ją z taką beztroską na twarzy, w swoich okularach przeciwsłonecznych z czerwonymi ramkami w kształcie serduszek. Kucyk na czubku jej głowy, trochę się przechylił, ale tylko dodawał jej uroku. W połączeniu z czerwoną, letnią sukienką, wyglądała jak uosobienie słodkości.

- Cieszę się, że czujesz się dobrze, kochanie - powiedziałam, czując ciepło rozprzestrzeniające się w moim sercu. - Dziś mamy wiele do zwiedzenia, wiesz? Fontanna di Trevi, Zamek Świętego Anioła ...

- I lody! - przerwała mi Lottie, z iskrą w oku.

- Tak, będą też lody - odpowiedziałam z uśmiechem.

- A tatuś? - zapytała.

- Dzisiaj go nie potrzebujemy. To będzie nasz babski dzień - odparłam z humorem, ale żeby jej nie martwić, dodałam - Zobaczymy się z nim wieczorem, kiedy wróci z próby.

Lottie kiwnęła główką z zrozumieniem, akceptując plan na dzień. Jej twarz rozpromieniała się radością, wiedząc, że czeka ją pełen przygód dzień spędzony tylko z mamą. Spojrzałam jeszcze dyskretnie za swoje ramię, żeby sprawdzić, czy dwaj mężczyźni za nami podążają, ale jak zwykle byli w gotowości. Nie odróżniali się bardzo od innych turystów, z tym że byli o wiele bardziej umięśnieni, a ich miny mówiły same za siebie, że lepiej z nimi nie zadzierać.

Zaczęłyśmy naszą podróż od Fontanny di Trevi, gdzie Lottie z uznaniem spoglądała na wodne kaskady. Ucieszyła się jeszcze bardziej, kiedy wręczyłam jej monetę i powiedziałam, że może ją wrzucić do wody.

- Musisz pomyśleć życzenie, a potem mocno ją rzucić - wytłumaczyłam.

- Okej! - zgodziła się entuzjastycznie, natychmiast chwytając monetę z mojej dłoni.

Zamknęła oczy, marszcząc nosek w komiczny sposób, gdy skupiała się nad swoim życzeniem. W końcu zamachnęła się i cisnęła monetą, która z pluskiem wylądowała w fontannie.

Trying not to love you (Historia z Kastielem)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz