Cicho podśmiewałam się z Kastiela i z jego prób ukrycia tatuażów pod rękawami koszuli. Wiedziałam, że obawia się spotkania z moim rodzicami, ale nie sądziłam, że dojdzie do momentu, w którym będzie tak zdesperowany, że pomyśli o przefarbowaniu włosów i wrócenia do naturalnego, czarnego koloru. Powstrzymałam go przed tym pomysłem w ostatnim momencie.
- Wiesz, że to nie sprawi, że znikną? - powiedziałam rozbawionym tonem nie odrywając wzroku od drogi.
- Tak, ale ... - głęboko westchnął. - Nie chcę żeby twoi rodzice pomyśleli, że ich córka wychodzi za kryminalistę.
- Kryminalistę? Dlatego, że masz tatuaże?
- Yhm ... i to. - wskazał na swoje włosy.
- Od kiedy przejmujesz się stereotypami?
- Od kiedy mam narzeczoną, na której cholernie mi zależy i nie chcę wyjść na idiotę przed jej rodzicami.
- Po pierwsze, twoje narzeczona jest bardzo dumna z tego kim jesteś, Kastiel. I nie chodzi mi jedynie o karierę muzyka, ale o to jakim człowiekiem jesteś. Dobrym, wrażliwym, hojnym ...
- Przestań, bo się popłaczę. - odpowiedział z sarkazmem, ale zauważyłam delikatne rumieńce na jego policzkach.
- Po drugie, to nie wygląd definiuje tym kim jesteśmy.
- Tak, wiem, ale ...
- Nie ma żadnego ,,ale". - przerwałam mu. - Kocham cię taki jaki jesteś.
- Ehhh ... daleko jeszcze? - niecierpliwie wyjrzał zza okno samochodu.
- Właściwie to ... - skręciłam na podjazd dużego białego domu z niebieskimi okiennicami. - Jesteśmy na miejscu.
- Świetnie ...
Gdy tylko wyszliśmy z samochodu szybkim krokiem podeszłam do Kastiela i złapałam za mankiety jego koszuli.
- Bree, co ty ...? - zdezorientowany obserwował moje ruchy. Rozpięłam guziki mankietów i podwinęłam rękawy, ukazując jego liczne tatuaże na przedramionach. Zrobiłam to w ekspresowym tempie żeby nie miał czasu zareagować. Odpięłam jeszcze górne guziki jego koszuli, z którymi jeszcze przed chwilą się mocował, podpinając je pod samą szyję, chcąc wyglądać, jak sam stwierdził, ,,idealny zięć". Słodko się do niego uśmiechnęłam i obejmując dłońmi oba jego policzki, złożyłam szybkiego buziaka na jego ustach. Nie miał czasu na żadne protesty, gdy zza drzwi wejściowych wyłonili się moi rodzice. - Świetnie ... całujesz mnie na oczach twoich rodziców. Pewnie myślą, że jesteśmy niewyżyci ... - wycedził przez zęby.
- Cóż ... nie mylą się, prawda? - posłałam mu fałszywie niewinny wzrok, ten którego zwykle używam podczas robienia mu dobrze ustami. (przepraszam, ale musiałam xd)
- ... - jego policzki zrobiły się prawie, tak samo czerwone, jak jego włosy.
- Brianna! Kastiel! Jak dobrze was widzieć! - moja mama szybki krokiem podeszła do nas i nim zdążyłam się przywitać, zamknęła mnie w mocnym uścisku.
- Hej, mamo. - odwzajemniłam jej gest.
- Tak bardzo za tobą tęskniłam, kochanie! Stanowczo zbyt rzadko dzwonisz. - powiedziała z lekkim wyrzutem. - Gdzie moje maniery? Witaj Kastiel! - tym razem zamknęła w uścisku mojego narzeczonego. Nie mogłam powstrzymać dyskretnego chichotu widząc jego minę.
- Dzień dobry, pani Lorren. - lekko speszony Kastiel nie wiedział, czy powinien odwzajemnić uścisk mojej mamy, ale po chwili konsternacji, lekko ją objął.
- Niech się tobie przyjrzę ... - odsunęła się na krok i zmierzyła go wzrokiem od stóp do głów. Kastiel na chwilę zamarł, prawdopodobnie bojąc się osądu przyszłej teściowej, ale ta po chwili ciszy szeroko się uśmiechnęła i z matczyną czułością pogłaskała jego policzek. - Proszę, proszę ... prawdziwy z ciebie mężczyzna. Wydoroślałeś. - Kastiel odetchnął z ulgą.
CZYTASZ
Trying not to love you (Historia z Kastielem)
FanficMiejsce, które dwa lata temu było mi tak dobrze znane, teraz wydaję się obce. Nigdy nie sądziłam, że jeszcze kiedyś tu wrócę. Pełna obaw spoglądałam przez zabrudzone szyby autobusu i wypatrywałam zmian jakie dokonały się w mieście podczas mojej ni...