62. Nie zadzieraj z Veilmontami

359 26 183
                                    

POV Kastiel

Brzdąkałem znajomą melodię na strunach gitary, a słowa same układały się w mojej głowie. Prawdę mówiąc tworzyłem tą piosenkę już od jakiegoś czasu, a pierwszy pomysł na nią pojawił się już tej nocy, kiedy Bree powiedziała mi, że jest w ciąży. Uśmiechnąłem się sam do siebie, gdy pojawiła się ta abstrakcyjna myśl. Tworzę piosenkę dla mojej córki. Nawet gdyby parę lat temu największy mędrzec tego świata, przepowiedział moją przyszłość, mówiąc, że Bree zostanie moją żoną i będziemy mieli dziecko, nie uwierzyłbym mu. To wydawało się zbyt piękne, żeby było prawdziwe. A jednak tak właśnie jest.

Melodia była spokojna, przypominająca kołysankę. Chciałem, żeby mała kojarzyła ją z czymś bezpiecznym i kojącym. Mimowolnie zacząłem nucić wersy pod nosem.

,,Widzę swoją twarz w twoim odbiciu

To metafora czegoś więcej, niż mogę zrozumieć

To leczy moją duszę, samo poczucie naszego połączenia

Rozgrzewa mnie jak spokojne, majowe popołudnie ..."

Beztroski stan mojego ducha kontrastował z tym, co działo się w studiu.

- Jesteś głupi, czy co?! Nie możemy tego tak zrobić! Trzymajmy się mojego pomysłu. - wrzeszczała wkurzona Lea.

- Dlaczego perkusistka wtrąca się w część rytmiczną gitar? - odpowiedział jej chamskim tonem Zack. Na jego miejscu nie byłbym tak odważny.

- Bo mogę!

- Chyba sobie kpisz! Kastiel, powiedz jej! - obydwoje spojrzeli na mnie wyczekująco.

Czując się wywołany do tablicy, podniosłem na nich swój wzrok. Ale że nigdy nie byłem pilnym uczniem, nie poczułem obowiązku, aby brać w tym udziału. Nauczony szkolnymi doświadczeniami, zrobiłem to, co wychodziło mi najlepiej. Postanowiłem uciec.

- Nie będę się wtrącał w wasze małżeńskie sprzeczki. Idę sprawdzić, co u Bree - oznajmiłem i delikatnie odłożyłem gitarę na stojak.

- Byłeś u niej dosłownie czterdzieści minut temu - zauważyła perkusistka.

- Ale już zdążyłem się stęsknić - powiedziałem pół żartem, choć była to prawda. Nie muszą o tym wiedzieć. Znowu zwyzywaliby mnie od pantofla.

- Zaczynam wierzyć, że to twoje ,,sprawdzanie" co u Bree, to jakaś przykrywka do czegoś ... głębszego. Dosłownie - skrzyżowała ramiona na piersiach i spoglądała na mnie z rozbawieniem.

- Nie twoja sprawa - odburknąłem krótko.

- To w ciąży można uprawiać seks? - Zack wytrzeszczył oczy, a jego zdegustowana mina zachęciła mnie, aby pociągnąć to dalej.

- Mhm. Trzeba tylko uważać, żeby nie uderzać penisem w główkę dziecka. - powiedziałem z całą powagą, próbując nie zaśmiać się mu w twarz.

- O wow ... czy to nie podchodzi już pod pedofilię?

Wzruszyłem ramionami.

- Zadbam o dobrego terapeutę dla niej.

- Poczekaj, Kas. Ja też wychodzę - Gabin z prędkością światła opuścił pomieszczenie, chyba bojąc się, że zaraz dostanie rykoszetem, od któregoś z naszych przyjaciół.

Jak gdyby nigdy nic, wyszedłem ze studia, a Lea i Zack kontynuowali swoją potyczkę.

- Co ostatnio się z nimi dzieje? - zapytałem blondyna.

- Mają jakiś gorszy okres. Lea ostatnio przyznała się, że chodzi o problemy z komunikacją - ani trochę mnie to nie zaskoczyło. Zack nie należał do zbytnio kumatych osób, więc podziwiałem Leę, że była w stanie wytrzymać z nim siedem lat.

Trying not to love you (Historia z Kastielem)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz