72. Bawi cię to, dziewczynko?

296 22 108
                                    

POV Brianna

- Mama! - dobiegło mnie donośny głosik mojej córeczki.

- Tu jestem, skarbie! - zawołałam.

Już po chwili Lottie wkroczyła do sypialni. Może nie zupełnie sama, bo Kastiel asekuracyjnie trzymał ją za dwie ręce, ale i tak byłam dumna z jej każdego, małego kroku. Przed dwoma tygodniami, pewnego wieczora, postanowiła, że sama zacznie chodzić. Z Kastielem zamarliśmy na moment, widząc, jak nasza córka spontanicznie stawia pierwszy, samodzielny krok. Od tamtej chwili nie było już powrotu. Lottie pragnęła odkrywać świat na własnych nogach, z determinacją, która zdumiewała nas obu.

- No dalej, Lottie. Pójdziesz sama do mamusi? Jestem pewny, że sobie poradzisz - zachęcił ją Kastiel, ostrożnie puszczając jej rączki.

- Chodź do mnie, szybko! - otworzyłam szeroko ramiona, aby bardziej ją zmobilizować.

Nie potrzebowała większej zachęty. Ruszyła przed siebie z uroczym uśmiechem na ustach. Po paru chwiejnych kroczkach padła w moje ramiona.

- Brawo! Moja zdolna Szarlotka! - złapałam ją i czule uściskałam.

Kastiel obserwował nas z uśmiechem i pękał z dumy.

- Już kończysz się pakować? - wskazał na walizkę.

- Prawie. Cały czas myślę, czy o niczym nie zapomniałam - rozejrzałam się po pokoju, zastanawiając się, czy jeszcze czegoś nie spakować.

- To tylko trzy dni. Nawet jeśli czegoś zapomnimy nic się nie stanie.

- Jestem świadkową, Kas. Nie mogę o niczym zapomnieć. Muszę przewidzieć wszystkie scenariusze. Plama na sukni, dziura w welonie, pijani wujkowie ... Kto wie, co się wydarzy? Muszę być gotowa - odparłam z determinacją.

- Oczywiście, pani generał. Dobrze, że jesteś na pokładzie. Lys jako świadek Leo, pewnie nie przejmuje się tak bardzo. Nie zdziwię się jak w kulminacyjnym momencie okaże się, że zapomniał obrączek - zaśmiał się beztrosko. 

Dla mnie ta wizja była przerażająca i w ogóle nie wchodziła w grę.

- Nawet tak nie mów! Musisz go przypilnować.

- Chciałbym, ale będę zajęty pilnowaniem mojej żony. Kto wie, co ona odwali - doskonale wiedziałem, że to odniesienie do ostatnich wydarzeń, o których wolałabym zapomnieć.

- Bądź cicho - posłałam mu mordercze spojrzenie. - Gdybym zaczęła wymieniać twoje akcje, to zabrakło by nam dnia, a nawet tygodnia - ostrzegłam go, co on zbył tylko nonszalanckim uśmieszkiem. Chyba nigdy nie przestanie mi tego wypominać.

- Przecież wiesz, że żartuję. Poza tym moi fani uwielbiają tą niegrzeczną wersję Brianny Veilmont. Proszą, żebyś wystąpiła w nowym teledysku. Jim poważnie się nad tym zastanawia.

- Możesz powiedzieć fanom i Jimowi, że po moim trupie - dodałam z całym przekonaniem. - A teraz pomóż mi dopiąć walizkę. Jest tak zapchana, że zamknięcie jej graniczy z cudem.

Po długim i wylewnym pożegnaniu z Szarlotką, która przez najbliższe trzy dni miała zostać pod opieką dziadków, w końcu ruszyliśmy w drogę. Byłam tak podekscytowana, że trudno było mi się skupić nawet na zmieniającym się krajobrazie. To była kilkugodzinna droga lecz minęła bardzo szybko. Po zaledwie pięciu godzinach byliśmy na miejscu. Ślub Rozalii i Leo miał odbyć się w rodzinnej rezydencji należącej do jej dziadków. Gdy tylko wyszłam z samochodu przywitały mnie głośne piski przyjaciółki.

- Bree! Nareszcie dotarliście! - cmoknęłyśmy nawzajem swoje policzki i rzuciliśmy się sobie w ramiona. - Jednak nie przywieźliście Lottie?

- Stwierdziliśmy, że to dla niej mogłoby być zbyt dużo. A poza tym rodzice moi i Kastiela są wniebowzięci, że mogą spędzić cały weekend z wnuczką - wytłumaczyłam.

Trying not to love you (Historia z Kastielem)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz