10. ,,Zdesperowana była"

612 55 5
                                    

Następne dwa tygodnie minęły spokojnie. Uczelnia, praca nauka i tak w kółko, dlatego ucieszyłam się, gdy na kampusie wpadłam na Alexego i Rozę.

- Brianna! Już myśleliśmy, że znowu od nas uciekłaś. - Alexy zaczął swój standardowy tekst.

- Czy ten żart kiedyś ci się znudzi? - powiedziałam poirytowana.

- Ciągle cię widujemy, jak biegasz z uczelni do Cosy Bear. Pora trochę wyluzować. Dlatego dzisiaj zabieramy cię do Snake Roomu i nie przyjmuję wymówek - powiedziała stanowczo Roza.

- To dobry pomysł. Ostatnio zaczęłam czuć się jak 40-latka zmęczona życiem, która nie ma znajomych i czasu na przyjemności. - westchnęłam

- No widzisz to nie takie trudne. - powiedział z entuzjazmem Alexy. - Przyjdziemy po ciebie o 18.

- Ok, do zobaczenia. - naprawdę ucieszyłam się na to wyjście. Może to dobra okazja, aby odbudować stare więzi. Miałam wrażenie, że pomimo, że zachowywali się bardzo przyjaźnie, to zostałam wykluczona z naszego licealnego trio. Nie dziwię się im. Dzisiejszego wieczoru chciałam to naprawić i spędzić z nimi miły czas. Na wykładzie jak zwykle usiadłam obok Chani. Chociaż znałyśmy się krótko, zdążyłyśmy się bardzo polubić.

- Spójrz na to, każda studentka ślini się na jego widok. - szepnęła do mnie.

- Dziwisz się? Jest nieziemsko przystojny. - Ryan Zaidi był z pewnością najprzystojniejszym i najbardziej charyzmatycznym wykładowcą jakiego spotkałam.

- Ciekawi mnie z iloma studentkami sypia...

- Chani! - powiedziałam udając oburzoną tymi słowami, ale po chwili się zaśmiałam.

- No co? Gdyby przyszedł do twojego pokoju o północy, skąpany blaskiem księżyca i powiedział, że jesteś wszystkim czego pragnie i nie może dłużej żyć w niepewności, czy odwzajemniasz jego uczucia to odmówiłabyś? - powiedziała teatralnie, jakby cytowała powieść romantyczną.

- Hmmm... - spojrzałam na pana Zaidi. - Powiedziałabym, że moje serce nie pragnie niczego więcej, niż zanurzyć się w tym uczuciu i dać się ponieść wodzom pożądania. - powiedziałam naśladując Chani, a ta zaczęła chichotać.

- To smutne, że jest wdowcem. Zasługuję na kogoś kto podzieliłby z nim pasję do literatury klasycznej i kogoś otwartego...

- Jak ty. - mrugnęłam do niego porozumiewawczo. - Wiesz wychodzę dzisiaj z przyjaciółmi. Może zechciałabyś iść ze mną?

- Ja... nie wiem...Nie znają mnie, może będą mieli mi za złe, że przyszłam.

- Oj przestań. Jestem pewna, że się dogacie. To wspaniali ludzie, zaufaj mi.

- Czemu nie. Warto poszerzać swoje horyzonty.

- Bądź u mnie o 18:00. - cieszyłam się, że Chani pójdzie ze mną. Naprawdę chciałam, żeby była w naszej ,,paczce". Dzień minął mi błyskawicznie i nie pozostało mi nic innego jak przygotować się do wyjścia. Nie miałam ochoty na kombinowanie ze strojem, więc założyłam czarne spodnie, koszulę i do tego szpilki w takim samym kolorze. Jedynym kolorystycznym akcentem była czerwona szminka. Moje włosy wyglądały dzisiaj wyjątkowo dobrze, więc jedynie je przeczesałam. Usłyszałam pukanie do drzwi. To była Chani.

- O boże, Brianna! Nie wiedziałam, że trzeba się odstawić. Myślałam, że to zwykłe spotkanie towarzyskie.

- Bo tak jest. Wcale się nie odstawiłam, o co ci chodzi?

- Daj spokój. Wyglądasz jaki milion dolarów!

- Wiesz, jestem singielką. Może dzisiaj spotkam miłość swojego życia. Muszę wyglądać dobrze - zaśmiałam się, ale jakby automatycznie moje myśli skierowały się ku Kastielowi. 

Trying not to love you (Historia z Kastielem)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz