Następne dwa tygodnie minęły spokojnie. Uczelnia, praca nauka i tak w kółko, dlatego ucieszyłam się, gdy na kampusie wpadłam na Alexego i Rozę.
- Brianna! Już myśleliśmy, że znowu od nas uciekłaś. - Alexy zaczął swój standardowy tekst.
- Czy ten żart kiedyś ci się znudzi? - powiedziałam poirytowana.
- Ciągle cię widujemy, jak biegasz z uczelni do Cosy Bear. Pora trochę wyluzować. Dlatego dzisiaj zabieramy cię do Snake Roomu i nie przyjmuję wymówek - powiedziała stanowczo Roza.
- To dobry pomysł. Ostatnio zaczęłam czuć się jak 40-latka zmęczona życiem, która nie ma znajomych i czasu na przyjemności. - westchnęłam
- No widzisz to nie takie trudne. - powiedział z entuzjazmem Alexy. - Przyjdziemy po ciebie o 18.
- Ok, do zobaczenia. - naprawdę ucieszyłam się na to wyjście. Może to dobra okazja, aby odbudować stare więzi. Miałam wrażenie, że pomimo, że zachowywali się bardzo przyjaźnie, to zostałam wykluczona z naszego licealnego trio. Nie dziwię się im. Dzisiejszego wieczoru chciałam to naprawić i spędzić z nimi miły czas. Na wykładzie jak zwykle usiadłam obok Chani. Chociaż znałyśmy się krótko, zdążyłyśmy się bardzo polubić.
- Spójrz na to, każda studentka ślini się na jego widok. - szepnęła do mnie.
- Dziwisz się? Jest nieziemsko przystojny. - Ryan Zaidi był z pewnością najprzystojniejszym i najbardziej charyzmatycznym wykładowcą jakiego spotkałam.
- Ciekawi mnie z iloma studentkami sypia...
- Chani! - powiedziałam udając oburzoną tymi słowami, ale po chwili się zaśmiałam.
- No co? Gdyby przyszedł do twojego pokoju o północy, skąpany blaskiem księżyca i powiedział, że jesteś wszystkim czego pragnie i nie może dłużej żyć w niepewności, czy odwzajemniasz jego uczucia to odmówiłabyś? - powiedziała teatralnie, jakby cytowała powieść romantyczną.
- Hmmm... - spojrzałam na pana Zaidi. - Powiedziałabym, że moje serce nie pragnie niczego więcej, niż zanurzyć się w tym uczuciu i dać się ponieść wodzom pożądania. - powiedziałam naśladując Chani, a ta zaczęła chichotać.
- To smutne, że jest wdowcem. Zasługuję na kogoś kto podzieliłby z nim pasję do literatury klasycznej i kogoś otwartego...
- Jak ty. - mrugnęłam do niego porozumiewawczo. - Wiesz wychodzę dzisiaj z przyjaciółmi. Może zechciałabyś iść ze mną?
- Ja... nie wiem...Nie znają mnie, może będą mieli mi za złe, że przyszłam.
- Oj przestań. Jestem pewna, że się dogacie. To wspaniali ludzie, zaufaj mi.
- Czemu nie. Warto poszerzać swoje horyzonty.
- Bądź u mnie o 18:00. - cieszyłam się, że Chani pójdzie ze mną. Naprawdę chciałam, żeby była w naszej ,,paczce". Dzień minął mi błyskawicznie i nie pozostało mi nic innego jak przygotować się do wyjścia. Nie miałam ochoty na kombinowanie ze strojem, więc założyłam czarne spodnie, koszulę i do tego szpilki w takim samym kolorze. Jedynym kolorystycznym akcentem była czerwona szminka. Moje włosy wyglądały dzisiaj wyjątkowo dobrze, więc jedynie je przeczesałam. Usłyszałam pukanie do drzwi. To była Chani.
- O boże, Brianna! Nie wiedziałam, że trzeba się odstawić. Myślałam, że to zwykłe spotkanie towarzyskie.
- Bo tak jest. Wcale się nie odstawiłam, o co ci chodzi?
- Daj spokój. Wyglądasz jaki milion dolarów!
- Wiesz, jestem singielką. Może dzisiaj spotkam miłość swojego życia. Muszę wyglądać dobrze - zaśmiałam się, ale jakby automatycznie moje myśli skierowały się ku Kastielowi.
CZYTASZ
Trying not to love you (Historia z Kastielem)
FanfictionMiejsce, które dwa lata temu było mi tak dobrze znane, teraz wydaję się obce. Nigdy nie sądziłam, że jeszcze kiedyś tu wrócę. Pełna obaw spoglądałam przez zabrudzone szyby autobusu i wypatrywałam zmian jakie dokonały się w mieście podczas mojej ni...