74. Pierwsze święta Lottie 🎄

174 24 61
                                    

* To rozdział specjalny i nie podąża za ściśle chronologicznym porządkiem; przedstawia wydarzenia kilka miesięcy przed tym, co miało miejsce w poprzedniej części historii.

24 grudnia 2023 roku

- Brianna? Jak długo trzymałaś te pierniki w piekarniku? Są spalone! - nawet mimo tego, że mam już 26 lat, męża i dziecko, to kiedy moja mama używa tego tonu, zaczynam się bać.

- Oj mamo ... nie są spalone, tylko przypieczone ... - wyskamlałam z poczuciem winy.

- Polukrujemy je i nikt nawet nie zauważy. W ostateczności mogą robić za dekorację na choince! Nie przejmuj się, kochana - Valeria uraczyła mnie ciepłym uśmiechem. Jak dobrze mieć teściową, która zawsze jest gotowa stanąć po mojej stronie.

- Dobrze, podsumujmy, co już mamy ... - moja mama, podparła dłonie o biodra, przyjęła tą pozę generała i ze skupieniem spojrzała na blaty kuchenne, zapełnione różnymi potrawami. - Kurczak w sosie własnym, pieczeń ze śliwkami, ziemniaki z rozmarynem, puree z batatów, szparagi z szynką parmeńską ... - wyliczała po kolei. - O nie! - dramatycznie zasłoniła usta dłonią, jakby spostrzegła coś przerażającego. - Zapomniałyśmy o zupie cebulowej! Obiecałam Kastielowi, że ją zrobię!

- Jestem pewna, że Kastiel się nie obrazi, jeśli ... - próbowałam się wtrącić, żeby przerwać te rewolucje w naszej kuchni i skupić się na przyjemniejszych aspektach tego dnia, ale nie chciała nawet słuchać.

- Obiecałam, więc ją zrobię! - już podciągała rękawy i sięgała po kolejny garnek.

- Okej ... - westchnęłam z rezygnacją. - Co mam zro...

- O nie! Ty dziecko, stąd wyjdź. Kocham cię, ale w gotowaniu zupełnie ci nie ufam - poklepała moje ramię, jakby próbowała powiedzieć ,,No idź już".

Rozwiązałam fartuszek i przewiesiłam go przez oparcie krzesła. Sama nie wiedziałam, czy jestem obrażona, czy może czuję ulgę, że mogę już stąd wyjść. Postanowiłam sprawdzić, jak idzie mężczyzną i czy choinka w salonie już stoi.

- Trochę bardziej w lewo! Nie no teraz, to przesadziliście. W prawo! - Kastiel wydawał polecenia tonem godnym władcy.

- Jak jesteś taki mądry, to chodź tu i sam ją ustaw! - odpowiedział mu mój ojciec, już trochę podirytowany.

- Nie mogę, trzymam dziecko - wzruszył ramionami, zasłaniając się naszą córką.

- To jest wytłumaczenie? - zapytał sceptycznie Louis.

- Chcesz się przekonać, jak głośno potrafi płakać, gdy ją odłożę? - zagroził, choć była to gruba przesada. Jeśli by położyć Lottie na macie i dać jej ulubione zabawki, potrafiła wytrzymać pół godziny bez towarzystwa.

- Więc może ja zajmę się Szarlotkę, a ty pomożesz ustawiać choinkę? - zaproponowałam z nienacka, zajmując miejsce przy jego boku.

Kastiel odwrócił się w moją stronę, wyraźnie niezadowolony z tej interwencji. Wygląda na to, że planował leniwy wieczór, stosując strategię "Nie mogę, trzymam dziecko".

- Nie rób sobie kłopotu, kochanie. Ja się nią zajmę. Dobrze nam razem, prawda Lottie? - zagadał do małej, która teraz była zajęta bawieniem się końcówkami jego włosów.

- Ależ to żaden problem, skarbie - posłałam mu psotny uśmiech. - Możesz wierzyć lub nie, ale dostałam zakaz wstępu do kuchni. Do mojej własnej kuchni. W moim domu - dodałam z urazem.

- Nawet chyba domyślam się dlaczego. Smród spalenizny czuję nawet stąd - skomentował błazeńsko, a ja odpłaciłam mu nienawistnym spojrzeniem.

- Brianna, naprawdę nie mogłaś wybrać większej choinki? - mój ojciec zapytał sarkastycznym tonem.

Trying not to love you (Historia z Kastielem)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz