Minął tydzień od ,,incydentu" z Kastielem. Od tego czasu go nie widziałam. Przed pójściem do pracy obawiałam się, że może być trochę niezręcznie. Dlatego też przed wejściem tam wzięłam głęboki wdech i jak najszybciej przemknęłam do mojego biura, po drodze spotykając jedynie Leę i Zacka, pośpiesznie się z nimi witając. Odetchnęłam z ulgą, że nie trafiłam na mojego ulubionego, czerwonowłosego gitarzystę. Usiadłam za biurkiem i wzięłam się do pracy. Nie musiałam długo czekać, aż usłyszałam pukanie do drzwi i zobaczyłam w nich Kastiela.
- Cześć. - przywitał mnie i zamknął za sobą drzwi.
- Hej. - nie oderwałam wzroku od monitora. - Jeśli chodzi o zestawienie kosztów, to dałam je już Jimowi.
- Prawdę mówiąc gówno mnie to obchodzi. - powiedział, a ja spojrzałam na niego pytająco. - Od niedzieli nie odbierasz moich telefonów, ani nie odpisujesz na wiadomości.
- Miałam dużo spraw na głowie. - odpowiedziałam obojętnie. Faktycznie od czasu tamtego poranka próbował się ze mną skontaktować, a ja każdą jego próbę udaremniałam.
- Brianna ... - użył mojego pełnego imienia, czyli jest wkurzony. - ... nie możesz być na mnie zła. To co się stało było naszą wspólną decyzją. Do niczego cię nie zmusiłem, więc nie traktuj mnie jakbym był winny. - wywróciłam oczami w geście poirytowania. - I nie rób min bo będę musiał cię ukarać. - zadziornie się uśmiechnął. To niesamowite z jaką łatwością potrafił przechodzić od stanu wściekłości do rozbawienia.
- Oho, chcesz się bawić w Christiana Greya. - stwierdziłam podnosząc sugestywnie brew.
- W pewnym stopniu jestem do niego podobny. Zawsze uważałem się za socjopatę.
- Hmm ... lekceważenie norm społecznych, nie liczenie się z uczuciami innych, liczne manipulacje i brak poczucia winy ... wszystko się zgadza.
- Idealnie mnie podsumowałaś. - zaśmiał się. - To jak będzie? Przestaniesz traktować mnie jak powietrze i zaczniemy się zachowywać jak dwoje dorosłych ludzi? - przypomniało mi się, co powiedziała mi Chani, ale pomimo tego dalej czułam się zraniona i nie chciałam tak łatwo mu tego darować.
- A to w ogóle możliwe żeby cię ignorować? Jesteś na plakatach w całym mieście i na social mediach, a jakby tego było mało muszę cię znosić w rzeczywistości. - parsknęłam sarkastycznie.
- Brianna ... - westchnął i chciał coś powiedzieć, ale przerwał mu dźwięk mojego dzwoniącego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz. To Alexy.
- Może kiedy indziej dokończymy tą rozmowę. - powiedziałam stanowczo i gestem ręki pokazałam żeby już sobie poszedł. On tylko pokiwał głową z rezygnacją i wyszedł nic nie dodając.
- Halo?
- Cześć moja ulubiona przyjaciółko. Nie widzieliśmy się już ze sto lat.
- Dokładnie to tydzień temu. - zakpiłam.
- Tak za tobą tęsknię, że czuje jakby minęły wieki.
- No dobra, czego chcesz? - z jego miłego tonu wywnioskowałam, że chce mnie prosić o przysługę.
- Pamiętasz o tym chłopaku, o którym wam opowiadałem? - powiedział rozmarzonym tonem.
- Morgan, jeśli dobrze pamiętam?
- Tak dokładnie!
- Co z nim? - zaintrygował mnie. Z tego co opowiadał Alexy, Morgan to jego pierwsza szansa na poważny związek, dlatego kibicowałam mu z całego serca.
CZYTASZ
Trying not to love you (Historia z Kastielem)
FanfictionMiejsce, które dwa lata temu było mi tak dobrze znane, teraz wydaję się obce. Nigdy nie sądziłam, że jeszcze kiedyś tu wrócę. Pełna obaw spoglądałam przez zabrudzone szyby autobusu i wypatrywałam zmian jakie dokonały się w mieście podczas mojej ni...