Rozdział 3

2.7K 80 4
                                    

Przekraczając próg Leona poczuła słodki zapach ciasta i lukru. Jej mama akurat przyozdabiała tort z okazji urodzin Pauli, która jeszcze nie wróciła do domu.

- Jakoś pomóc? - Spytała wchodząc do kuchni.

- Właściwie... - kobieta się szybko rozejrzała - sprzątnij blat i wytrzyj stół.

Dziewczyna bez namysłu zaczęła wrzucać miski po cieście i polewie do zlewu, brudne noże, łyżki i łyżeczki także. Potem wszystko to umyła i odłożyła na miejsce. Zabrała ścierkę z blatu i szybko go przetarła, po czym zabrała się za stół. Wyczyściła plamy, zabrała brudne naczynia i chwilę później stół był już czysty.

Rozległ się dzwonek do drzwi.

- Otwórz - powiedziała szybko matka. - To pewnie ojciec - i znów zabrała się za ozdabianie słodko wyglądającego tortu.

Natomiast białowłosa podeszła do drzwi i je otworzyła. Wtedy do domu wszedł właśnie ojciec z dwoma torbami wypełnionymi po brzegi dość ciekawą zawartością. Między opakowaniami chrupek i chipsów znalazł się kantar z uwiązem dla konia i szary czaprak oraz tego samego koloru nauszniki.

- Paula będzie zadowolona - stwierdziła dziewczyna zabierając jedną torbę i kładąc ją na stole.

Szybko rozpakowała jej zawartość, chowając chrupki do szafek w kuchni, a urodzinowe rzeczy dla siostry do ładnej, białej torby.

- No oby się spodobało - westchnął ojciec patrząc jak Leona wkłada ostatnie rzeczy do torby.

- Spodoba, spodoba - zapewniła dziewczyna uśmiechając się, po czym postawiła torbę na łóżku, a swój plecak zaniosła szybko do pokoju.

Jako, że były to urodziny jej siostry zdecydowała się ubrać coś lepszego niż dżinsy i białą koszulkę. Po przeszukaniu prawie całej szafy zdecydowała się ubrać bordową sukienkę o brokatowej spódnicy. Sukienka ta miała siateczkowate, trzy-czwarte rękawy oraz sięgała jej do kolan. Jedynymi butami jakie uznała za pasujące do stroju były czarne balerinki.

Po kilku minutach Leona zeszła już przebrana na dół i usiadła do stołu czekając na siostrę. Na schodach minęła rodziców, którzy właśnie szli się przebrać. Akurat kiedy dorośli zeszli do salonu do drzwi zadzwoniła siostra dziewczyny. Leona szybko podeszła do drzwi, a mama w tym czasie wyjęła tort z lodówki i postawiła go na stole podpalając świeczki.

- Zapraszam - ukłoniła się Leona otwierając drzwi i ruchem ręki pokazując, aby Paula weszła.

Potem było już tylko zabawniej. Zaśpiewali sto lat, życzyli jej udanego i szczęśliwego życia, najedli się, dali prezent, który okazał się być perfekcyjny i postanowili jeszcze trochę potańczyć do jakieś dziwnej muzyki, której Leona nie potrafiła skategoryzować. Po około czterech godzinach wszyscy byli na tyle zmęczeni, że każdy poszedł do siebie. No prawie każdy, bo rodzice zostali w salonie, spokojnie rozmawiając na jakiś nieokreślony temat, a Leona i Paula poszły do swoich pokoi.

Białowłosa szybko się przebrała, biorąc także wcześniej prysznic, i usiadła do biurka, aby zrobić wszystko na następny dzień.

Po jakiejś godzinie skończyła i mogła się spokojnie spakować. Akurat dochodziła dwudziesta druga - idealna godzina na położenie się spać, choć wiele osób w jej wieku powiedziało by, że to bardzo wcześnie. Racja. Leona także uważała tą godzinę za wczesną do położenia się, ale zwykle spała jedynie do czwartej nad ranem i potem szła na spacer do lasu. Czasem robiła odwrotnie - najpierw przechadzała się po lesie, a potem wracała do domu przespać się przez parę godzin.

Dziewczyna ułożyła się wygodnie na łóżku i szybko zasnęła, ale nie na długo. We śnie męczyły ją sytuacje z dzisiejszego dnia - irytujące zachowanie rówieśników i jej brak kontroli nad sobą. Obudziła się zlana potem i czując narastającą wściekłość gdzieś w środku. No teraz to już nie zasnę - stwierdziła spoglądając na zegarek, który stał na szafce. Wskazywał drugą dwadzieścia. Leona powoli wstała z łóżka i usiadła przy biurku. Jak zawsze kiedy coś ją męczyło zaczęła rysować. I tak rysowała prawie do rana.

Koło godziny szóstej weszła jej matka.

- Czas - przerwała rozglądając się po pokoju. - Wstawać... Ale ty już nie śpisz - westchnęła wchodząc do pokoju. - Widzę, że nie dało ci coś spokoju skoro aż tyle udało Ci się narysować - skomentowała patrząc na kilka zapełnionych szkicami kartek.

- No tak - ziewnęła Leona przeciągając się. - Ale już jest dobrze - uśmiechnęła się.

- Niech będzie - odparła matka. - Śniadanie jest już na stole - powiedziała wychodząc i zamknęła za sobą drzwi.

Dziewczyna szybko się zebrała. Wzięła nowe ubrania i poszła pod szybki prysznic, po czym się przebrała i zeszła na śniadanie. Faktycznie, talerz z kanapami stał już na stole. Dziewczyna wzięła dwie na własny talerz i wróciła do pokoju. Tym razem wolała zjeść je u siebie, aby w między czasie również nie pogrążyć się w rozmowie z ojcem, który akurat siedział w salonie.

Po jakimś czasie zeszła odnieść talerz, a także udać się już do szkoły.

Lekcje minęły spokojnie, choć nie obyło się bez śmiechów i obrażania dziewczyny. Jednakże nie było ani Rose ani jej grupki chłopaków co było dość dziwne, ale ostatecznie Leona postanowiła się nad tym zbytnio nie zastanawiać.

***

Mam wszystko - pomyślała sprawdzając po raz kolejny torbę, w której znajdował się koc, dwie planszówki, soki i kilka innych rzeczy. Wczorajszego dnia, podczas urodzin, obiecała siostrze, że dziś pójdą posiedzieć sobie w lesie, aby porozmawiać na jakiś temat jaki chciała Paula, a teraz tylko upewniała się, że wszystko wzięła.

- Idziemy? - Spytała siostrę schodząc na dół, która akurat wychodziła z pokoju.

- Tak - zawołała Paula. - Daj mi tylko minutkę - i zniknęła w łazience.

***

- To o czym chciałaś porozmawiać?

- Leona, cicho - zaczęła uciszać siostrę Paula. - Najpierw wejdziemy na drzewo, a potem porozmawiamy - uśmiechnęła się, po czym rozejrzał wokół szukając dobrego drzewa.

- No i po co ja to brałam - westchnęła białowłosa patrząc na zapakowaną torbę.

Nie minęła chwila, a Paula zaczęła wskazywać na jeden z dębów stojących niedaleko nich.

- Tamto będzie odpowiednie - powiedziała i zaczęła kierować się w jego stronę.

Leona spokojnie poszła za nią. Siostra szybko wdrapała się na drzewo, a Leona zaraz za nią. Obie usiadły na jednej z wyższych gałęzi i zaczęły rozmawiać.

Pierwsza Gwiazda ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz