Rozdział 11

2.1K 79 7
                                    

Za ciemno brązowym wilkiem podążały jeszcze dwa inne o szarych odcieniach futra. Nathaniel trzymał nisko pysk węsząc i nasłuchując dźwięków lasu, podobnie jak pozostała dwójka - Rose i Emmet.

~ Nie czuje jej - powiedział Nataniel zatrzymując się.

~ Może wróciła do domu? - odezwał się beżowo szary wilk podchodząc do chłopaka.

~ Emmet - szturchnęła go wilczyca. - Ona taka nie jest. Widziałeś przecież jak walczyła z Harrym.

~ Zaimponowała ci - stwierdził Nataniel zerkając przelotnie na wilczycę za nim. - To raczej rzadkość u ciebie żebyś się dziewczyną zainteresowała zamiast uznać ją za wroga.

~ Ona nie wydaje się być osobą co lgnie do chłopaków - powiedziała sucho Rose tłumacząc się.

~ Bo ty tylko o nich myślisz...

Rose ugryzła w ucho szarego wilka przez co ten od razu zamilkł. Trochę się wystraszył czując ból. Natomiast Nataniel zupełnie przestał zwracać na nich uwagę. Wraz ze świeżym powiewem wiatru cała trójka wyczuła mocny zapach krwi.

~ To chyba ona - stwierdził Emmet zaciągając się raz jeszcze zapachem.

~ Nie jestem pewna. Za dużo krwi... - powiedziała Rose odwracając się do wilków, które węszyły podobnie jak ona sama.

~ Trzeba to sprawdzić - powiedział i ruszył Nataniel. Za nim pobiegli pozostali starając się nie zostawać zbytnio w tyle.

Ciemny wilk zaczął zwalniać dobiegając do polany. Woń krwi była tu znacznie silniejsza i świeższa niż wcześniej. Chłopak wystawił głowę ponad krzaki, aby się rozejrzeć, gdyż mocniejszy w tym miejscu zapach krwi nie pozwalał na wyczucie żadnego innego. Polana była pusta, ale na jej skraju prócz zakrwawionej mocno trawy było coś jeszcze. Koło krzaków, przy których zatrzymały się wilki, leżała czarna wilczyca.

~ Leona - zawołał chłopak podchodząc bliżej dziewczyny.

Leżała ona na boku ciężko oddychając, a z jej ran ciągle wypływała świeża, szkarłatna ciecz zabarwiając jej futro na podobny kolor.

Wilk usiadł koło niej.

~ Hej, żyjesz - spytał pochylając się przy jej pysku i lekko trącając go nosem.

Głupie pytanie skoro zemdlała i słyszę jej oddech - skarcił się w myślach szybko spoglądając na rany jakich doznała. Poza kilkoma niewielkimi zadrapaniami na łapach czy szyi miała także dwa długie i głębokie cięcia na boku, a także na brzuchu. Leżała w kałuży własnej krwi, która z każdą sekundą stawała się coraz większa.

~ Leć po medyka - krzyknął do Emmeta, na chwilę przestając panować nad własną wściekłością, która coraz bardziej go ogarniała.

Wilk natychmiast ruszyła w stronę domu głównego, natomiast Rose powoli wyszła spomiędzy krzewów i przysiadła blisko chłopaka.

~ Będzie dobrze - powiedziała starając się być wsparciem dla Nataniela, choć zwykle wychodziło jej to dość kiepsko.

~ Jeśli ona z tego wyjdzie - zaczął kładąc się obok nieprzytomnej wilczycy - to raczej od razu odejdzie.

~ Niby dlaczego? Przecież jesteś jej mate - warknęła Rose widząc jak się głupio zachowuje chłopak.

~ Właśnie. Jestem jej mate i już przy pierwszym naszym spotkaniu jej nie obroniłem - otarł się o szyję czarnej wilczycy.

~ Dramatyzujesz...

Nie zdążyła nic więcej powiedzieć, bo na polanę wbiegły trzy wilki. Jednym z nich był Emmet. Medyczka, bura wilczyca o żółtych oczach, podeszła do rannej wilczycy od razu się przemieniając w człowieka. Z torby, którą miała na szyi, zaczęła wyciągać opatrunki, a także środki dezynfekujące. Szybko zabrała się za oczyszczanie ran i bandażowanie większych z nich.

Pierwsza Gwiazda ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz