Rozdział 13

1.9K 72 1
                                    

- Kim jesteś? - spytała Leona kiedy mężczyzna zaczął się do niej zbliżać.

Dziewczyna szybko wstała z łóżka, nie zważając na dalej obolałe ciało, i stanęła pod oknem.

- Nazywam się Quentin - mówiąc to zatrzymał się i przysiadł na skraju łóżka.

Jego oczy powoli stawały się fioletowe. Mam dwóch mate!? - wykrzyczała w głowie starając się nie pokazać zaskoczenia na twarzy. To niemożliwe - zaczęła rozmyślać nad sytuacją w jakiej się znalazła. Nataniel był jej mate, ale Quentin miał ten sam kolor oczu, ten charakterystyczny fiolet oznaczający znalezienie bratniej duszy.

- Nie bój się - powiedział spokojnie i bardzo troskliwie co tylko utwierdziło Leonę w jej przekonaniu, że znalazła drugiego przeznaczonego. - Chce żebyś ze mną została. Tylko ze mną...

- Nie - przerwała mu zamykając oczy i lekko potrząsając sprzeczne głową.

Dziewczyna nie miała zamiaru być jego mate, choć czuła jak jej oczy także przybrały inny kolor. Z jakiegoś powodu wolała spotkać się i zostać z Natanielem. Po szybkim zastanowieniu się doszła do wniosku, że właściwie to co teraz się dzieje jest jak najbardziej możliwe, choć bardzo rzadkie. Wilczyce, które nie zostały oznaczone czasem znajdują kilku mate, ale jest to na tyle niezwykłe zjawisko, że większość wilków nawet o tym nie wie. A Leona dowiedziała się o tym z jednej ze starszych książek jej matki. Co tu się dzieje... - zaczęła się rozglądać za możliwą drogą ucieczki. Tylko przez drzwi lub okno mogła się stąd wydostać, ale nawet nie miała czasu tego bardziej przemyśleć.

- Jak to nie!? - krzyknął wstając i podchodząc szybkim krokiem do Leony.

Złapał ją mocno za ramiona. Zbyt mocno, bo dziewczyna cicho jęknęła z bólu, ale on nie zwrócił na to uwagi. Jego fioletowe wciąż tęczówki wyrażały teraz złość, a może nawet coś większego.

- Dlaczego nie chcesz być ze mną!? W czym jestem gorszy od tamtego kundla? Bo nie jestem synem Alfy!? - potrząsał dziewczyną krzycząc na nią i warcząc.

Leona miała już dość. Wiedziała, że reakcja mężczyzny jest trochę wygórowana przez pełnię, ale nie chciała dać się przez to przypadkiem zabić. Szybkim i zwinnym ruchem wyrwała się z jego uścisku i minęła go. Jednakże nie zdążyła wybiec z pomieszczenia. Quentin znów ją złapał i pociągnął do tyłu, o mało nie łamiąc jej ręki. Dziewczyna upadła, po drodze zahaczając ręką o stół przez co wazon spadł i głośno się roztrzaskał. Czuła narastający ból w okolicach szwów, a jej szpitalna koszula zaczęła zabarwiać się na czerwono. Szwy puściły - stwierdziła cofając się kawałek na kolanach od mężczyzny, który tylko na nią patrzył. Kiedy Leona dotknęła plecami ściany już wiedziała, że bez walki stąd nie wyjdzie. Powoli wstała, starając się nie zwracać uwagi na nowo otwarte rany.

- Zostajesz ze mną - warknął robiąc kolejne kroki w stronę dziewczyny.

- Nie chcę i nie zostanę - wystawiła kły i stanęła w obronnej pozycji.

- Pożałujesz...

***

Słońce zaszło około dwóch godzin temu, ale Nataniel dalej siedział nad papierami watahy. Choć nie został jeszcze ogłoszony Alfą to wiele rzeczy już robił zamiast swojego ojca - zastępował go na spotkaniach, zajmował się ogólnymi sprawami watahy. Charles, jego ojciec, uznał, że Nataniel zostanie przywódcą dopiero kiedy znajdzie mate albo ożeni się z Dianą. Chłopak długo starał się nie dopuścić do siebie myśli, że resztę życia będzie musiał spędzić z tą dziwną kobietą i poszczęściło mu się. Znalazł bratnią duszę w nieznajomej, którą pokochał od razu.

Pierwsza Gwiazda ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz