Rozdział 1

6.2K 122 6
                                    

Poranek nastał wyjątkowo szybko. Nawet nie zdążyła się położyć po nocnym zwiedzaniu pobliskiego lasu, ale takie są minusy chodzenia od wieczora do świtu. Niby była dopiero piąta nad ranem, ale jej zmęczenie było na tyle małe, że i tak nie umiała zasnąć.

Nie mając nic lepszego do roboty, po prostu wstała i poszła się przebrać do łazienki, która była na korytarzu. Wzięła szybki prysznic. Potem przebrała się w dżinsy i biały t-shirt i wróciła do swojego pokoju. Stając przed lustrem, które było na drzwiach szafy, zaczęła czesać długie, białe włosy, przez które nie mogła zostać nie zauważoną nawet w wielkim tłumie. Ogólnie wyglądała dość ciekawie - metr sześćdziesiąt wzrostu, blada cera i heterochromia, przez co jedno oko miała niebieskie, a drugie złote. Jedynie oczy i włosy ją wyróżniały, ale taka się urodziła i zdążyła je już polubić przez ten czas. Poza tym nie była płaska jak większość wilkołaków, ani nie miała zbyt wysportowanego ciała, choć sporty uprawiała. Najpewniej było to spowodowane tym, że miała geny ludzkie jak i wilcze.

Jej jedyne prywatne pomieszczenie w całym domu było w kolorach czarnym i czerwonym, z wyjątkiem białego sufitu. Na środku, pod oknem było duże, wykonane z ciemnego drewna biurko, po jego lewej stronie znajdowały się dwie niskie szafeczki, a na nich telewizor, natomiast po prawej stronie od biurka była wielka i pojemna szafa w beżowym kolorze. Przed łóżkiem stał mały stolik nocny, także beżowego koloru, a na nim lampka. Po lewej stronie od drzwi, przy ścianie stało łóżko o czarnej pościeli w czerwone i białe róże. Sam pokój nie był wielki, ale jasny, szaro-biały, puchaty dywan zdecydowanie powiększał pomieszczenie. A dopełnieniem całości były pojedyncze figurki koni, porozkładane w różnych miejscach, oraz rzucające się w oczy dwie półki - jedna wypełniona książkami, a druga filmami.

Odłożyła poskładaną piżamę na pościelone łóżko i usiadła do biurka. Chwilę przegrzebywała szafki i szuflady szukając zeszytów na dzisiejsze lekcje, aż je znalazła. Zaczęła od chemii, gdyż tą lekcje miała jako pierwszą. Zrobiła zadania, spakowała podręcznik i zeszyt i zabrała się za kolejny przedmiot. To była wręcz już jej tradycja. Prawie zawsze odrabiała zadania domowe zaraz przed szkołą.

- Leona - ktoś zapukał do drzwi odrywając dziewczynę od matematyki, którą uważała za wstrętną.

Szybko podeszła do drzwi i lekko je uchyliła. Za nimi stała jej mama. Kobieta była średniego wzrostu brunetką o zielonych oczach i całkiem kształtnym ciele. Zdecydowanie nie należała do łatwych osób z charakteru. Zawsze i wszędzie trzeba było uważać na to co się mówi, a już w szczególności kiedy zwracało się do niej. Tym bardziej, że potrafiła ona wpaść w szał z byle powodu, a jako, że jest wilkołakiem, choć tylko od strony ojca, to zawsze potem był wielki problem jak uspokoić wściekłego wilka. Ale poza tym była świetną matką i bardzo dbała o rodzinę.

- Jak widzisz to już nie śpię - zaśmiała się białowłosa i szerzej otworzyła drzwi, aby mama mogła wejść.

Kobieta usiadła na brzegu łóżka. Jej mina była zamyślona, a wzrok utkwiony w biurku i rzeczach, które na nim leżały.

- Na pewno chcesz chodzić do tej szkoły? - spytała smutnym głosem.

Jej ton wynikał głównie z tego, że kobieta obwiniała się za problemy córki jakie miała ona w szkole.

Pytanie samo w sobie było ważne, ale nie dla dziewczyny. Jej rodzice byli banitami przez co ona także i jej siostra również. Sprawiało jej to trochę problemów w szkole, ale zdążyła się już przyzwyczaić do tego, że jest pośmiewiskiem wśród wilków i nikt nigdy nie będzie jej w żaden sposób szanował. Tym bardziej, że na razie była jedynie banitą bez żadnej rangi. Ale po latach spędzonych w podstawówce jako wyrzutek, i po dwóch latach wyśmiewania w liceum dla wilkołaków zdążyła się przyzwyczaić. W podstawówce było akurat łatwiej, bo jako, że chodziła do ludzkiej szkoły to wilkołaki nie zwracały na nią, aż tak uwagi i było dużo mniej osób, które mogły się z niej wyśmiewać. Teraz było znacznie gorzej, ale już zdążyła zrozumieć i zaakceptować swoje położenie w wilczyca sferach. Teoretycznie mogła się bronić, ale mając świadomość, że może nad sobą nie zapanować wolała unikać wszelkich sprzeczek. Szkoła wyższa dla wilkołaków trwała jedynie cztery lata, więc do końca tej męki zostały dziewczynie jedynie dwa. Nie miała zamiaru jej zmieniać. Twierdziła zawsze, że skoro wytrzymała dwie klasy to dwie kolejne też przeżyje. Tym bardziej nie chciała jej zmieniać, bo znalazła w końcu nawet dwie koleżanki. Obie były omegami w jakichś słabszych watahach, ale jednak ją lubiły za to jaka była, a nie jaką miała rangę. Zresztą Leona ostatnio dostała od rodziców bransoletę, która maskowała jej zapach przez co dziewczyna już nie musiała sama tego robić. Czasem to pomagało, bo nowi nie rozpoznawali w niej banity, więc także się z niej nie śmiali.

Pierwsza Gwiazda ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz