Rozdział 46

633 37 4
                                    

Poranne, chłodne powietrze wdarło się do sypialni przez uchylone okno. Dziewczyna poczuła dreszcz na ramionach i niechętnie podniosła się, aby zobaczyć co za inteligent otworzył okno. Nie zdziwił jej widok Nataniela przy parapecie, który uparcie czegoś szukał wzrokiem na zewnątrz.

- Możesz już tu nie wietrzyć? - spytała. - Mnie jest chłodno.

Brunet zerknął na dziewczynę, która klęczała ma łóżku będąc zakryta kołdrą aż po szyję i cicho się zaśmiał. Zamknął okno i podszedł do białowłosej.

- Może trochę cię ogrzać? - zapytał spokojnie z lekkim uśmieszkiem.

- Niech ci będzie - westchnęła przewracając oczami, ale żal było nie skorzystać z prywatnego grzejnika kiedy sam proponuje.

Wyszła spod kołdry i mocno wtuliła się w tors bruneta. Zaraz została też opleciona rękami przeznaczonego, a jego głowa wylądowała na czubku jej. On był naprawdę ciepły, choć stał przy tym otwartym oknie. To wciąż była jedna z tych rzeczy, na którą Leona się wkurzała. Ona musiała się ubierać odpowiednio do pogody, a czyste wilczki mogły łazić praktycznie cały rok w luźnych i zwiewnych ciuchach. Irytujące. Ale miało też swoje plusy. Bezkarnie mogła się do niego przytulać i zawsze powiedzieć, że jest jej zimno zamiast wymyślać inne, dziwne powody, by chłopak nie myślał o niewidomo czym w takich chwilach.

W końcu zdecydowała się go puścić i pójść przebrać. Poranna toaleta jak zawsze zajęła jej tylko chwilkę, więc po paru minutach wyszła gotowa. Tym razem ubrała szarą koszulkę, a na to grubą czarną bluzę. Do tego dżinsy i nie co cieplejsze buty. No cóż, temperatura na dworze nie wydawała się zbyt wysoka, więc trzeba się było do niej ogarnąć.

Jak tylko wyszła, Nataniel zajął łazienkę. Również po paru minutach wyszedł gotowy i, co dziwne, ubrany dość mało elegancko. Luźna bluza, dżinsy, trampki. Zdecydowanie nie chodził tak na co dzień, tym bardziej odkąd zajął stanowisko alfy. Ubierał przeważnie koszule i eleganckie buty, ale dżinsy to akurat nie było nic nowego.

- Gdzieś idziesz? - zapytała Leona kiedy brunet wyszedł z łazienki.

- Zastanawiałem się nad tym co mówiłaś i możemy spróbować porozmawiać z banitami.

***

Szli już przez teren niczyji. Leona prowadziła jako, że dobrze znała teren, jak również z tego względu, że Nataniel i Jessica pilnowali Astora. Tak, poszła cała czwórka - para Alfa, siostra bruneta i sam więzień, którego sprawa również dotyczyła.

Po kilku próbach dowiedzenia się jakim cudem Astor trafił do więzienia Nataniel opowiedział o sytuacji. Jak się okazało to szatyn dla zabawy zaczepiał patrolujące wilki, które początkowo prosiły by opuścił ich teren, a kiedy nie ustępował to go złapali i zamknęli.

- Daleko jeszcze? - zapytała po raz trzeci w przeciągu kilku minut Jessi.

- Jeszcze dobra godzina drogi - westchnęła białowłosa. - Gdybyśmy mogli zmienić się w wilki byłoby szybciej - wypomniała odwracając się na chwilę do pozostałych i zirytowanym wzrokiem spojrzała na bruneta i jego siostrę.

Nataniel nie chciał się zmieniać sugerując, że będzie mu trudniej pilnować szatyna. Jessica twierdziła podobnie. Co z tego, że są szybsi i silniejsi od gammy, którą był Astor, jak również co ich interesuje zdanie Leony czy choćby samego więźnia. Szatyn, jak już zdążyli się parę razy przekonać, do inteligentnych nie należał albo świetnie udawał głupka. Ale przynajmniej opowiadał dobre żarty jak już się czasem odezwał.

Pierwsza Gwiazda ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz