Rozdział 36

1K 49 3
                                    

Wyszła obrażona, a ja co!? Siedzę na tym głupim łóżku i czekam... A powinienem po nią iść! - krzyczał na siebie w myślach, gdyż nie chciał robić już większego zamieszania. Słyszał jak dziewczyna wyszła na dwór i jak zaraz po tym wszyscy zaczęli rozmawiać o tym co mogło się stać. Oczywiście długo nikt nie musiał się zastanawiać, że nowy Alfa coś zepsuł. Każdy znał tu jego dziwny charakter - raz był miły i uprzejmy, a także pomocny dla każdego, ale zdarzały się też dni kiedy po prostu nikt go nie poznawał i każdy unikał, aby nie podpaść przez jakąś głupią sytuację.

Jak mogłem tak do niej powiedzieć? - zastanawiał się siadając na łóżku. Jego wzrok błądził po pokoju. Nie mógł się skupić. Wciąż przed oczami miał twarz dziewczyny, która wyrażała jedynie żal. Mogła przecież być wściekła. Nakrzyczeć na niego. Przecież jest Luną i ma prawo na własne zdanie. Jest na równi z Alfą! A ja jej tego zabroniłem - westchnął kładąc się.

Po parunastu minutach rozkazał wszystkim wrócić do siebie. Nie chciał, aby ktokolwiek zaczął się pytać Leony o to co zrobił. Wystarczały mu już aktualne plotki, więcej ich nie potrzebował.

~ Siostra - zaczął - czy powinienem z nią pogadać?

~ Ty debilu!

Chyba powinienem - stwierdził słysząc ton głosu swojej siostry i jej słowa.

~ Jak możesz nie pogadać!? Właściwie to już dawno powinniście być po rozmowie - krzyczała, choć już ciszej, ale jej głos wciąż wywiercał dziury w głowie chłopaka. - Ja wiem, że ty masz te swoje humorki, ale bez przesady. To baby tak mają, że co chwilę coś im nie pasi. Ale z tego co wiem to ty facet jesteś. Zresztą... Ona ma prawo wyrażać własne zdanie wobec wszystkiego w stadzie! Także odnośnie ciebie, więc nigdy nie powinieneś jej tego zabraniać. A jeszcze zrobiłeś to publicznie... Pewnie teraz już zupełnie straciła pewność siebie, a ty stałeś się zagrożeniem. Ja bym się do ciebie nie odezwała po tym i... No, cokolwiek jeszcze zrobiłeś! Więc...

~ Rozumiem! - przerwał jej. - Ale co mam zrobić?

~ Eh... - warknęła. - Ja sobie z nią pogadam, bo kiedy szła na dwór raczej nie wyglądała na szczęśliwą. Później ty z nią porozmawiasz. Na początek ją przeprosisz i wybłagasz sobie jej przebaczenie, a potem może opowiesz o prawach i obowiązkach Luny, bo nasza matka jak na razie nie pali się, aby to zrobić.

~ Okej, okej - westchnął. - Weź jej jakąś bluzę. Zimno się zrobiło.

~ Debil...

~ Co znowu?

~ Ona już wróciła. Właśnie weszła na wasze piętro.

~ Co?

Nataniel natychmiast się podniósł. Przestał się skupiać na rozmowie i tak, wyczuł zapach swojej mate. Stała pod drzwiami, ale nie wchodziła. Nie chce mieć ze mną do czynienia. Tak jak Jessi mówiła - stwierdził. Chwilę sam chciał jej otworzyć, ale coś go powstrzymywało. Może głupota?

Niedługo później dziewczyna poszła do pokoju obok i, choć wiedział, że nie pokazał jej jeszcze domu, to raczej zorientuje się, że to pokoju dla Luny, czyli dla niej. Usłyszał jak Leona otwiera drzwi, potem ktoś przyszedł, drzwi zostały zamknięte i słyszał już tylko urywki rozmowy dziewczyn. Jessica. Obyś ją przekonała do mnie...

***

Czuł się cały czas nieswojo. Z jakiegoś dziwnego zamyślenia wybudził go dźwięk zamykanych drzwi. Co znowu? - podniósł się na łokciach, po czym wstał zerkając na zegarek. Jest północ!? - wydarł się na siebie. Jak mógł tak długo leżeć i nie porozmawiać z nią jeszcze? Właściwe to przez chwilę chciał nawet zasnąć, ale myśl o tym, że jego mate jest obok, a nie u niego w ramionach nie dawała mu spokoju. Chwilę później usłyszał szum wody dobiegający zza ściany.

Pierwsza Gwiazda ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz