Rozdział 4

2.6K 102 0
                                    

- To na jaki temat chcesz rozmawiać - spytała Leona patrząc z zaciekawieniem na siostrę.

Paula chwilę wyglądała tak jakby czegoś szukała - rozglądała się i nasłuchiwała, czasem także węszyła. Dopiero kiedy uznała, że jest bezpiecznie i nikogo nie ma w pobliżu odezwała się, choć nie musiała. Leona już wiedziała jaki temat po raz kolejny zostanie poruszony.

- Zgaduję, że chodzi ci o nasze "super moce" - stwierdziła białowłosa patrząc z góry z uśmiechem na siostrę.

- No tak, ale nie tylko o to - zaśmiała się nerwowo spuszczając wzrok.

Białowłosa spuściła po obu stronach gałęzi nogi i zaczęła się zastanawiać nad tym jak się potoczy ta rozmowa. Nie raz o tym rozmawiały. Zwykle kończyło się dobrze - siostry znajdowały u siebie wsparcie i wiedziały, że mogą na sobie polegać, ale czasem zdarzały się też kłótnie.

- Więc, - zaczęła Paula - wiem, że to pytanie bardziej do rodziców niż do ciebie, ale męczy mnie ciągłe chodzenie do szkoły, w której jest się pośmiewiskiem. Ja już mam dość. Nie wiem jak ty, ale czy mogę sobie jutro odpuścić lekcje? W sensie co ty o tym uważasz? Rodzice się zgodzą?

- Zgodzą na pewno - powiedziała Leona patrząc na siostrę, której mina wyrażała ulgę po tych słowach. - Przecież oni prawie co rano pytają czy my chcemy tam iść - przypomniała białowłosa na co Paula znów nerwowo się zaśmiała.

- Racja.

- Myślę, że szkoła to ważna rzecz, ale jeśli masz tam aż taki problem z rówieśnikami to nie powinnaś iść. - Stwierdziła dziewczyna. - Jeden dzień przerwy będzie dobry - uśmiechnęła się.

- Skoro tak mówisz - wzruszyła ramionami, ale się uśmiechnęła. - W ogóle to... te nasze zdolności...

- Masz jakiś problem czy coś innego - spytała Leona przerywając jąkającej się siostrze wypowiedź.

- W szkole nic się nie dzieje. Nad wszystkim panuje, ale do teraz zastanawiam się skąd to w ogóle się wzięło.

- Wiesz... Ja nie wiem.

Obie się zaśmiały i zaczęły rozmawiać na różne inne tematy.

***

Dziewczyny wróciły do domu późnym wieczorem. Ich rozmowa trwała dłużej niż się spodziewały, ale wyjaśniły sobie kilka rzeczy i każda z nich poczuła swego rodzaju ulgę wiedząc, że druga ma podobne problemy. Potem jeszcze zostały tam na chwilę, aby wykorzystać rzeczy przyniesione przez Leonę.

- No to do góry i zaraz spać - zaśmiała się białowłosa poganiając siostrę kiedy już weszły do domu.

- Wiem, wiem - szybko powiedziała i pobiegła na piętro, do siebie.

Rodziców nie było, więc jak na razie Paula nie miała z kim rozmawiać odnośnie szkoły.

Leona zajrzała do kuchni. Wyciągnęła sobie talerz i zrobiła kanapki. Kilka z nich położyła na drugim talerzu dla siostry, po czym poszła do swojego pokoju. Usiadła przy biurku, kładąc na nim kolację, i zaczęła robić zadania co jakiś czas podgryzając kanapkę.

Po skończonym posiłku odniosła talerz do kuchni, a książki i zeszyty spakowała do plecaka, po czym poszła się umyć. Przy okazji przebrała się w piżamę. Kiedy wróciła do siebie od razu padła na łóżko. Z jakiegoś powodu czuła się zmęczona. Spojrzała na godzinę - zegarek wskazywał równo dwudziestą trzecią. Kiedy zdążyło minąć tyle godzin - zaczęła się zastanawiać przykrywając kołdrą i gasząc światło. Chwilę później zamknęła oczy i odpłynęła. Spokojny sen pozwolił jej spać aż do rana co zdarzało się stosunkowo rzadko.

***

Poranne wstawanie, potem szkoła i jej problemy i w końcu powrót do domu - dzień jak co dzień.

Leona przesiedziała większość lekcji z głową w chmurach, zupełnie nie słuchając nauczycieli, a już tym bardziej osób, które starały się jej jak najbardziej ubliżyć. Dopiero podczas treningu walk nie co oprzytomniała. Zajęcia te były obowiązkowe, odbywały się raz na dwa tygodnie, i miały na celu przygotowanie wilków do ewentualnej obrony siebie lub sfory. Była to jedyna lekcja, na której Leona mogła się trochę wyżyć, choć i tak bardzo uważała na to ile siły pokazuje. Tak czy owak większość jej przeciwników z jakimi trenowała szybko się poddawało albo przegrywało. Mimo tak dobrych zdolności nikt raczej się jej nie bał. Najpewniej dlatego, że jeszcze nikomu nie zrobiła prawie żadnej krzywdy - nie wyciągała pazurów, nie groziła nikomu, nie pomagała sobie typowo wilczymi zdolnościami. Polegała jedynie na swoich ludzkich umiejętnościach, które miała opanowane prawie do perfekcji.

Jedyne co nie dawało jej spokoju przez wszystkie zajęcia to dziwny wzrok grupy Rose. Dziewczyna i "jej chłopacy" przez cały dzień obserwowali ją jakby z obawą, a także nie zbliżali się do niej, ani się nie odzywali. Było to dość nienormalne zachowanie wzbudzające nie tylko rożne podejrzenia u dziewczyny, ale także ciekawość. Myślała o tym przez kilka ostatnich minut zajęć i ostatecznie wychodząc zdecydowała się o to spytać. Sama była zdziwiona tym, że w ogóle wpadła na taki pomysł, ale nie mając tak na prawdę nic do stracenia mogła zaryzykować i zapytać się.

- Coś się stało? - Szturchnęła jednego z chłopaków kiedy przechodzili przez bramę.

Wszyscy z grupki spojrzeli na nią, a w ich oczach pojawił się jakby strach zmieszany z ciekawością. Leonie wydało się to bardzo dziwne.

- Chodź to ci wyjaśnimy - powiedział nagle chłopak i wszyscy ruszyli za nim ulicą.

Był to średniego wzrostu szatyn o piwnych oczach, który najczęściej odpuszczał sobie dokuczanie innym, choć i tak czasem przeginał dogryzając komuś.

Niepewnym krokiem białowłosa poszła za nimi. Właściwie to nie wiedziała czy dobrze robi. Może oni chcieli jedynie sprawić wrażenie przestraszonych, a teraz mieli zamiar coś jej zrobić?

Przeszli kilka ulic, aż weszli na mało uczęszczany teren. Kiedy cała piątka skręciła w jedną ze ślepych, wąskich uliczek znajdujących się między blokami Leonę przeleciał strach. Zaraz zginę - pomyślała i zatrzymała się przed uliczką. Nie umiała tam wejść.

- Tym razem nie mamy zamiaru nic ci zrobić - słowa szatyna nie przekonały dziewczyny. Zrobiła ona krok do tyłu, ale kiedy chłopak znów się odezwał jej mina zmieniła się na zdziwioną. - Alfa kazał nam ci odpuścić. Chyba cię zna.

- Dokładnie - potwierdził chłopak za nim, który miał ciemne, niebieskie oczy i zafarbowane na granatowo włosy.

- A gadamy tutaj, bo wolimy się z tobą nie pokazywać - odezwała się Rose dając do zrozumienia białowłosej, że ich stosunki do niej zbyt się nie zmieniły.

- Aha - wzruszyła ramionami Leona i podeszła do nich, mimo wszystko utrzymując bezpieczną odległość.

- Możesz nam powiedzieć skąd znasz Alfę? - Spytał szatyn i wszyscy spojrzeli na nią pytająco.

- Tyle, że ja nie znam żadnego Alfy - powiedziała spuszczając wzrok.

- Co? Ty głupia jesteś!? - Wykrzyczała blondynka stając przed dziewczyną. Zaskoczenie weszło na twarz Leony, która odruchowo się cofnęła aż do muru, jednakże jej strach szybko zastąpiła wściekłość. - Ktoś cię przecież wywalił z watahy, a ty nawet nie pamiętasz kto!?

- Nie zostałam wyrzucona - krzyknęła.

Blondynka zamilkła, a chłopacy spojrzeli na nią jeszcze bardziej zaskoczeni i zaciekawieni jednocześnie.

Pierwsza Gwiazda ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz