Rozdział 22

1.3K 62 10
                                    

Całą noc przeleciała, a przystanęła na krótki sen dopiero nad ranem. Później znów ruszyła. Była już niedaleko granicy terenu niczyjego z watahą Złotej nocy kiedy usłyszała przerażony krzyk, jakby pisk pomieszany ze szczekaniem. Natychmiast poleciała w dół szukając źródła dźwięku. I szybko znalazła je. Młody chłopak, wyglądał na osiem może dziewięć lat, siedział skulony pod drzewem trzymając się za ramię, a przed nim stał wilk - duży, szary. Głośno warczał podchodząc coraz bliżej chłopaczka.

Banita - natychmiast się zorientowała wyczuwając charakterystyczną woń im bliżej ich była, ale nie rozpoznawała zapachu dawnego stada, do którego należał. Chłopak natomiast na pewno należał do watahy, na której terenie byli.

Dziewczyna wylądowała niedaleko, chowając się za drzewami. Nie do końca wiedziała co chce zrobić, prócz uratowania młodego. Bez zbędnego zastanowienia się zmieniła się w wilczycę, pilnując przy tym, aby jej woń pozostała zamaskowana. Teraz czuć od niej było jedynie zwykłego wilka. Skoczyła w kierunku banity przewracając go na bok i stając w pozycji obronnej zasłoniła chłopaka.

~ Co znowu!? - zaskoczony wilk jednak szybko się podniósł. - A ty to kto!?

Leona nie odpowiedziała. Położyła uszy po sobie i głośno warknęła odsłaniając rząd ostrych, białych kłów.

~ Toś ty taka...

Przeciwnik zawarczał głośno i skoczył w jej stronę. Ona natychmiast zrobiła to samo i spotkała się z nim w pół skoku. Przeturlali się kawałek drapiąc i gryząc nawzajem. Wilk złapał ją nagle za szyję, mocno zacisnął szczęki i choć nie przebił jej zębami to Leona nie mogła nabrać powietrza. Bez efektu starała się wilka z siebie zrzucić. W końcu przewróciła się na bok nie mogąc złapać tchu i wtedy zauważyła swoją szansę. Odepchnęła go od siebie tylnymi łapami od razu wstając i biorąc kilka głębszych wdechów. Zawarczała ostrzegawczo kiedy wilk zaczął się do niej ponownej zbliżać. Tym razem nie czekała na jego ruch. Podbiegła do niego trafiając go idealnie w pysk nim zdążył coś zrobić. Wilk przysiadał na zadzie od mocnego ciosu, a Leona natychmiast złapała go za odsłonięta szyję i używając siły i trochę rozpędu rzuciła nim o najbliższe drzewo. Wilk jęknął opadając na ziemię, ale zaraz się podniósł. Pokręcił głową strzepując z niej krople krwi i skierował swój wściekły wzrok na dziewczynę. Chwilę później ruszył w jej kierunku głośno kłapiąc szczękami. Leona natychmiast się odsunęła wyczekując odpowiedniej chwili do zaatakowania. Kiedy przeciwnik był od niej o dobre dwa metry, ona wybiła się z tylnych łap do przodu nadając swojemu ciału idealnego pędu, aby przewrócić nawet większego od siebie przeciwnika. I udało się. Wilkołak skończył przewrócony na bok, z wbitymi w brzuch pazurami wilczycy. Głośno skomlał machając łapami, którymi początkowo nie potrafił jej dosięgnąć. Po chwili dziewczyna odskoczyła na niewielką odległość, o mało nie dając się trafić w pysk pazurami.

~ Wynoś się - warknęła dziewczyna podchodząc kilka kroków bliżej przeciwnika.

Wilk jak na zawołanie wstał i po prostu uciekł. O dziwo bez jakichkolwiek protestów czy prób dokończenia walki.

Leona jeszcze chwilę patrzyła za nim czy może nie wraca z innymi banitami, ale do niczego takiego nie doszło. W końcu odpuściła przypominając sobie także o chłopaczku. Odwróciła się w jego stronę i kawałek podeszła.

Chłopak siedział tak jak poprzednio, nawet nie drgnął, a wzrok miał spuszczony. Wciąż trzymał się za zranione ramię, choć rana stawała się z każdą sekundą coraz mniejsza.

~ Już dobrze młody - powiedziała spokojnie i usiadła obok niego.

Chłopak podniósł głowę spoglądając na wilczycę. Miał brązowe oczy i roztrzepane, krótkie włosy w kolorze późno jesiennych liści. Jego ubrania w kilku miejscach były poszarpane, ale nie wyglądały bardzo źle.

Pierwsza Gwiazda ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz