Leona stała w drzwiach, opierając się o framugę. Wszyscy na nią patrzyli, także przed biurem zaczęły się schodzić pierwsze wilkołaki obudzone krzykami.
Białowłosa nie zwracała uwagi na otoczenie. Jej wzrok zaszedł na chwilę mgłą, poczuła się słabiej, ale utrzymała równowagę. Po ugryzieniu wciąż była trochę nieprzytomna, ale jej umysł zarejestrował te ostatnie słowa "Ona nie żyje. Sama tego dopilnowałam". Zabiłaś mi rodzinę - emocje zaczynały przejmować kontrolę. Łzy niekontrolowanie zaczęły płynąć po jej policzkach, ale szybko się opamiętała. Pokręciła głową i stanęła pewniej na nogach patrząc na brązowowłosą dziewczynę z nienawiścią. Czuła jedynie to - nienawiść, która szybko przerodziła się w chęć zemsty. Jej kły się wysunęły, podobnie jak pazury. Oczy stały się na chwilę czerwone. Miała wrażenie, że jej ciało zaczyna się palić. Jęknęła, ale po chwili była już potężnym wilkiem.
Zrobiła krok do przodu warcząc, ale w jej oczach wciąż były łzy.
~ Zabiłaś ich... - powiedziała nienawistnym tonem, choć trochę płaczliwym, ale wystarczająco strasznym, aby Diana poczuła obawy.
Jej głos usłyszeli wszyscy, a wilki będące poza biurem zaczęły się cofać. Osoby w pomieszczeniu też chciały, ale nie miały gdzie.
Wilczyca ugięła tylne łapy gotowa do skoku, ale została powstrzymana przez osobę, której najmniej się tu spodziewała. Młody stanął przed nią - Nori. Nim chłopaczek zdołał się odezwać, ona straciła resztki kontroli i przewróciła go stając nad nim. Zbyt mała odległość dzieliła ją od winowajcy, od zabójczyni, aby teraz po prostu odpuściła. Nie była pewna czy chce się mścić, ale nawet się nad tym nie zastanawiała. Emocje przejęły jej ciało i to nimi kierowała się jej dzika, wilcza natura.
- Nie rób tego...
Spojrzała na Nori'ego, którego oczy... Miały taki błagalny wyraz. Coś w niej pękło. Młodemu naprawdę zależało na tej morderczyni, tylko dlaczego?
Leona patrzyła na niego, a po chwili jej ludzką strona wróciła do władzy. Zaczęła analizować wszystko co przeszła w życiu. Nigdy nie była w takiej sytuacji, nigdy nie traciła nas sobą kontroli, a teraz? Nie poznawała siebie. W sytuacjach zagrożenia zwykle uciekała, kiedy była zła - unikała wszystkich. Ale teraz? Puszczenie morderczyni wolno byłoby wielką pomyłką, a jej natura by jej tego nie wybaczyła. Wilki mają tendencję do mszczenia się za bliskich i często kończy się to kolejnymi problemami. A mi już więcej problemów nie trzeba, mam ich dużo... - pomyślała wciąż patrząc wściekłym, choć łagodniejszym powoli wzrokiem na chłopaczka, który wcale nie wydawał się przerażony. W odróżnieniu od wszystkich innych osób w domu - od wszystkich czuć było strach. Tylko Nataniel jeszcze nie dał się mu opanować. Jedynie patrzył, sam będąc pod wpływem silnych emocji, które starał się mimo wszystko utrzymać zamknięte w sobie.
Chwila nieuwagi została wykorzystana przez wrogów. Artur skoczył na Leonę, zmieniając się w locie, i dosłownie wyrzucił ją przez drzwi, rozwalając od razu je i ich framugę, i niszcząc kawałek ściany. Wszyscy ludzie szybko się cofnęli na drugi koniec salonu. Większość z nich nawet nie wiedziała co się dzieje. W tym czasie, nim ktokolwiek się zorientował, Diana wyskoczyła przez okno w biurze jak tchórz, choć na polecenie ojca.
Czarna wilczyca szybko wstała, wykonując natychmiast unik kiedy szary wilk na nią skoczył. Był minimalnie większy od niej, ale to nie miało znaczenia. Leona miała świadomość własnej siły i chciała całą ją wykorzystać, nawet nie zmieniając formy. Ale wtedy ludzka natura zaczęła jej mieszać w głowie. Dziewczyna rozejrzała się. Była w salonie, pięknym salonie, w pięknym niezniszczonym przez ogień domu... I nie chciała go już bardziej niszczyć, mając w głowie obrazy jej własnego domu... Przytulnego i z rodziną, który tak szybko zniknął.
Kiedy tylko wilk znów na nią skoczył, ona złapała go za łapę i przewróciła na bok. A kiedy tylko wstał - rozpędziła się i przebiła jego cielskiem drzwi, wyrzucając go na zewnątrz. Kątem oka zerknęła na swojego mate, który tylko patrzył, ale jego postawa wskazywała na to, że jest gotów zaatakować. Chciał zabić, ale powstrzymywała go jego własna siostra wiedząc, że to sprawa i walka tylko Leony, a on ma jej pomóc jeśli będzie miała problemy. Poza tym przyglądali się tej sytuacji także Alfa i Luna, ale oni nie wyglądali na tak przejętych, choć mężczyzna roztaczał wokół siebie aurę, przez którą każdy wolał się do niego nie zbliżać. Także Nori stał z boku, z jakąś taką delikatną ulgą w oczach.
Wilczyca skierowała swój wzrok z powrotem na wroga. Poczuła nowy przypływ nienawiści kiedy za nim ujrzała Dianę. Dziewczyna właśnie zmieniała się w wilka, po czym uciekła w las. Leona jak w transie uczuć, w których górowała wściekłość i chęć zemsty, skoczyła za wilczycą, ale szybko została powstrzymana przez Artura. Wilk złapał ją za szyję i odrzucił na bok, po czym natychmiast zaatakował. Leona nie zdążyła się podnieść. Wilk wbił zęby w jej szyję, ale nie na długo. Dziewczyna odepchnęła go przednimi łapami, zostawiając głębokie cięcia w jego boku. Szybko wstała, choć osłabienie po ugryzieniu zaczęło dawać się jej we znaki. Zachwiała się na łapach. Wilk wykorzystał jej rozkojarzenie i znów zaatakował, ale nie celnie. Ona zdążyła odwrócić się przodem, przez co wilk trafił jej w bok, jedynie pozostawiając tam lekką rysę i wylądował za nią. Leona szybko się obróciła, choć jej ciało powoli odmawiało posłuszeństwa. Warknęła i położyła uszy po sobie. Wilk znów zaatakował. Ona również. Ugryzła go w bark, wcześniej unikając jego pazurów na własnym grzbiecie, i zaczęła go pchać. Ale nie na długo wygrywała. Wilk szarpnął się dwa razy i się wyrwał. Leona poczuła ból w łapie. Zranił ją. Zaskomlała i nie co się cofnęła. Była już na wykończeniu, a jej ciało coraz wolniej reagowało. Ale poddać się nie chciała, choć zabić jego także nie. Skoczyła w jego kierunku. Trafiła. Pozostawiła głęboką ranę na jego plecach i szybko odskoczyła na bok. Wilk jęknął natychmiast się odwracając. Teraz to on pierwszy zaatakował, a Leona nie zdążyła zareagować. Ciało odmówiło posłuszeństwa. Wilk złapał ją za grzbiet i rzucił o drzewo, a ona już nie potrafiła wstać. Leżała zupełnie bezbronna, czując jedynie rosnącą irytację z własnej słabości, choć nie było to spowodowane z jej winy. Tak po prostu reaguje organizm na oznaczenie.
Wilk znowu skoczył na nią, ale nie zdążył zadać żadnego ciosu. Ktoś mu w tym przeszkodził. Nataniel - pomyślała widząc wielkiego, brązowego wilka. Stał przed nią skierowany przodem do atakującego. Jednym ruchem, celnym ciosem w pysk przewrócił go. Ale Artur nie miał zamiaru odpuścić. Już zdążyła go opętać rządzą krwi, ale gdzieś tam też czuł obowiązek ochrony rodzinny - w tym przypadku Diany, przez którą to wszystko się działo.
Nataniel warknął na wilka kiedy ten się podniósł. Nie czekał na gotowość przeciwnika, ruszył na niego natychmiast go powalając i wbijając mu zęby w szyję. Szarpał go, próbował zabić. Znów mu nie pozwolono dokończyć tego co zaczął. Siostra, jako jedyna nie bojąca się go w takim stanie, podeszła do niego i delikatnie poklepała go po grzbiecie. On natychmiast się odwrócił, wcześniej puszczając nieprzytomnego już wilka, i spojrzał na siostrę z wyraźną agresją, ale na warczeniu się skończyło. Nie stracił na tyle kontroli, aby zaatakować własną rodzinę.
- My już się nim zajmiemy - powiedziała spokojnie patrząc z pogardą na nieprzytomnego. - A ty zajmij się Leoną - wskazała na wilczycę.
Leona zebrała resztki sił, aby wstać, ale utrzymanie na nogach umożliwił jej dopiero Nataniel, o którego się oparła.
~ Sprowadzam same kłopoty... - opuściła głowę. - A ona uciekła...
~ Nie mów tak - otarł się o jej kark, delikatnie liżąc ją w miejscu oznaczenia. - Będzie dobrze, a Diana jeszcze odpowie za to wszystko.
Po grzbiecie wilczycy przebiegł przyjemny dreszcz. Zamruczała zapominając na chwilę o problemach, które uparcie nie chciały jej zostawić. Sama także się o niego otarła, od razu się przemieniając, gdyż jej organizm dłużej nie mógł utrzymać wilczej formy. Na nogach też już nie mogła się utrzymać. Nie kontrolowała już niczego, zemdlała.
CZYTASZ
Pierwsza Gwiazda ✔️
Manusia SerigalaBędąc wilkołakiem mieszanej krwi, w tym przypadku człowieka i wilka, i do tego banitą raczej nie ma się łatwego życia... Tym bardziej jeśli musisz jeszcze pilnować swojej tajemnicy. *** Jest to moja pierwsza książka, więc proszę o wyrozumiałość, ale...