Rozdział 9

2.2K 82 3
                                    

Po paru minutach wilki wyszły na polanę. Nagłe, jasne światło późno popołudniowego słońca oślepiło Leonę przez co ta przymrużyła oczy, aby je przyzwyczaić.

~ Idziesz? - spytał Max stając obok dziewczyny.

~ Już, już. - Przetarła łapą swój pysk i zamrugała dwa razy.

Ruszyła za pozostałymi, którzy kierowali się najpewniej do budynku stojącego pośrodku trawiastej przestrzeni, który bez wątpienia wyglądał jak hala. Ostatni, za Leoną, szedł Max.

Grupka zatrzymała się dokładnie przed wejściem. Każdy po kolei się przemienił, tylko Leona nie czując się zbyt pewnie pozostała w wilczej formie. Właściwie to Rose zaproponowała jej takie rozwiązanie już w drodze. Najpewniej i tak będzie musiała pokazać swoją siłę jako wilczyca, bo jak to ujęła blondynka "słabych członków w silnym stadzie nie potrzeba".

- Wchodź - powiedział Robert otwierając szeroko drewniane drzwi. Były one na tyle szerokie, że wilk jej rozmiarów spokojnie mógł się przez nie zmieścić.

Weszła do środka będąc w pełni czujna i natychmiast ogarniając wzrokiem całe pomieszczenie. To była naprawdę duża sala, której jedna połowa była zapełniona przez sprzęty niczym na siłowni, a druga jedynie wyłożona cienkim materacem. Na środku pomieszczenia stało sześciu ludzi - trzech mężczyzn i trzy kobiety. Na pierwszy rzut oka można było wytypować ich Alfę, bo tylko jedna osoba stała z wysoko uniesioną dumnie głową, choć się uśmiechała. Także zapach utwierdzał dziewczynę w przekonaniu, że jest to Alfa. Mężczyzna stał na przedzie pozostałych. Był wysoki i barczysty, miał zaczesane do tyłu krótkie, ciemne włosy i piwne oczy. Jednakże jego strój na pewno nie wskazywał na nikogo wielkiego - sportowy podkoszulek i długie dresy. No Alfa jak nic...

- Leona, jak mniemam? - Władczy, choć spokojny głos rozniósł się po sali odbijając echem od ścian.

~ Tak - odpowiedziała skłaniając się nie co.

Wtedy Rose i pozostali ją minęli, i stanęli za Alfą.

- Możesz się przemienić na moment? - Alfa zadał pytanie, na które dziewczyna nie udzieliła odpowiedzi. Po prostu przybrała swoją ludzką postać. - Proszę, podejdź tutaj. - Wskazał na lewo od siebie, na stronę wyłożoną materacem.

Leona cicho westchnęła, prawie niezauważalnie, i ruszyła w wyznaczone miejsce. Wchodząc na matę poczuła się prawie jak na trampolinie, choć nie mogła tak dobrze się od niej odbijać. Stanęła na środku i się wyprostowała, ale jej wzrok dalej utkwiony był w ziemi. Nie tylko nie patrzyła na Alfę z powodu szacunku, ale jako banita bez wyraźnego rozkazu bądź pozwolenia nie miała prawa na niego spojrzeć.

- Czy Rose wytłumaczyła ci co będziesz robić? - spytał patrząc najpierw na Leonę, a później na Rose, której mina z obojętnej i spokojnej zmieniła się na nie co zestresowaną.

- Powiedziała, że zostanę sprawdzona - odpowiedziała bez zawahania się.

- Dobrze, nie zajmie to dużo czasu... - Rozejrzał się wokół. - Znów się spóźnia. - Pokręcił zrezygnowany głową i znów spojrzał na dziewczynę. - Harry, idź pierwszy - powiedział uśmiechając się, a do Leony zaczął podchodzić chłopak o ciemniejszej karnacji. Miał brązowe włosy i tego samego koloru oczy. Był wyższy od dziewczyny o głowę.

- Sprawa jest prosta. Masz go przewrócić - powiedział Alfa, jakby z zadowoleniem przed tym co ma się wydarzyć.

- W jakiś konkretny sposób? - spytała z nutą rozbawienia podnosząc nie co wzrok.

- Hmm... - Alfa zrobił zamyśloną minę i spojrzał na sufit. - Jako wilki będzie to wyglądać ciekawiej - stwierdził pod nosem i skierował zaciekawiony wzrok na dziewczynę. - Więc niech będą wilki - klasnął w ręce dziwnie się przy tym uśmiechając. Stanął lekko zgarbiony, z rękami w kieszeniach i oparty bardziej na lewej nodze, z szerokim uśmiechem i przymrużonymi zafascynowanymi oczami.

Pierwsza Gwiazda ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz