Rozdział 17

1.7K 71 2
                                    

Był wczesny poranek. Słońce dopiero wschodziło, ale chłopak już nie spał. Pukanie, które dobiegało od drzwi przez ostanie kilka chwil nie dawało mu spokoju. Nataniel niechętnie otworzył oczy spoglądając od razu na zegarek. Było zdecydowanie za wcześnie na pobudkę. Powoli wstał, przebrał się i dopiero wtedy podszedł otworzyć drzwi.

- Czyli cię obudziłam, - westchnęła blondynka mijając go w drzwiach - ale żebyś mi otwierał przez prawie dziesięć minut? - Skrzyżowała ręce na piersi i utkwiła oskarżycielski wzrok w bracie.

- Sorry, Jessi - powiedział zamykając drzwi i odwracając się do dziewczyny. - Późno zasnąłem - ziewnął siadając na brzegu łóżka.

- To zauważyłam - zachichotała cicho i usiadła na fotelu, który stał w rogu pomieszczenia. - Masz podkrążone oczy - skomentowała.

- Super - jego ton był zirytowany, choć głównie spowodowane było to zmęczeniem. - Jak z Leoną?

- No właśnie w tej sprawie jestem - uśmiechnęła się dziewczyna wstając i łapiąc za rękę brata, po czym pociągnęła go w stronę wyjścia. - Obudziła się i powinieneś do niej zajrzeć - powiedziała otwierając drzwi i szybko wychodząc.

Nataniel nic nie powiedział, jedynie mały uśmiech pojawił się na jego twarzy, który wskazywał na to, że wogóle słuchał. Szedł jak w transie za ciągnącą go siostrą, ku wyjściu. Na schodach trochę oprzytomniał w momencie kiedy o mało się nie wywalił nie zauważając pierwszego stopnia. Wtedy przynajmniej zaczął patrzeć pod nogi, ale jego umysł pozostawał w swoim świecie zmęczenia i radości. Nagle poczuł jakby coś go uderzyło w głowę. Zachwiał się na nogach i przysiadł na ostatnim schodzie mrużąc oczy. Dziwny, nieprzyjemny i pulsujący ból czaszki wprawił go w niemałe zaskoczenie.

- Co ci jest? - Zmartwiona siostra złapała go za ramię jedną ręką, a drugą lekko podniosła jego głowę, aby na nią spojrzał.

- Nie wiem - odpowiedział pochylając znów głowę na dół i łapiąc się za nią. - Głowa mnie strasznie boli - powiedział zerkając na blondynkę.

Dziewczyna wyprostowała się i spojrzała ku drzwiom. Jej mina była bardzo poważna, ale oczy jakby nieobecne. Rozmawiała z kimś w myślach czego natychmiast się Nataniel domyślił. Było tylko jedno pytanie: po co? Raczej jego stan jej aż tak bardzo nie martwił, aby kogoś wzywała, więc o co chodziło. Chłopak powoli wstał czując jak niespodziewany ból ustępuje. Zbliżył się do siostry i złapał ją za rękę. Dopiero wtedy dziewczyna wróciła znów do rzeczywistości od razu zerknęła na brata.

- Co się stało? - spytał poważnym tonem.

- Jakaś dziewczyna wybiegła ze szpitala. - Mówiąc to odwróciła się od brata i ruszyła szybkim krokiem ku drzwiom.

Chłopak spodziewał się kto uciekł, ale i tak musiał się upewnić.

- To była Leona?

- Tak - odpowiedziała wychodząc.

Dziewczyna pobiegła do sąsiedniego budynku, aby dowiedzieć się więcej, natomiast Nataniel zatrzymał się zaraz za drzwiami willi. Do jego nozdrzy dotarł zapach białowłosej. Chłopak odruchowo zamknął oczy zaciągając się świeżą wonią, po czym skierował się w stronę, z której dochodziła. Jednakże nie wszedł do lasu. Rozejrzał się jakby czując zagrożenie, ale nic nie zobaczył. Willa i domy wyglądały jak zawsze i nigdzie nie było żywej duszy. Zerknął na drogę dojazdową, która odchodziła kawałek od szpitala i prowadziła przez las do miasta, ale nic nie zauważył.

Pierwsza Gwiazda ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz