Rozdział 18
Ich Głosy
━━━
Scott poczuł, jak paranoja, powoli zaczęła z niego spływać, co oznacza, że Anuk-Ite jest po drugiej stronie szkoły. Miał nadzieję, że nikt nie osądzi za dokonany przez niego wybór.
Powinien pójść za Anuk-Ite i zostawić Monroe komuś innemu, ale zdecydował - już podążał za jej zapachem. Powinien zostać z Isaaciem i Derekiem, ale zamiast tego pozwalał, aby cały smutek i gniew, które tłumił, zaczęły się uwalniać z każdym jego krokiem.
Dawał tej kobiecie szansę za każdym razem, by przestała, ale tego nie zrobiła. Ludzie zginęli z powodu jej działań.
─────
— Ukrywasz się w bibliotece, Imogen? — Odbił się szyderczy głos kogoś, kogo miała nadzieję nigdy więcej nie usłyszeć.
Anuk-Ite był dobry w naśladowaniu nawet głosów kogoś, kto nie żył. Prawdopodobnie był w stanie dostać się do jej głowy, bo widział jej lęki.
— Chowasz się przede mną? Myślisz, że możesz ze mną walczyć, ale nie możesz — Sylvia odezwała się złośliwym tonem. — Twoi przyjaciele odeszli. Zobaczyli moją twarz i to doprowadziło ich do szaleństwa. Odeszli przez ciebie. Zawiodłaś ich. Zawiodłaś wszystkich.
Imogen upewniła się, że jest odwrócona plecami, gdy przechodziła do różnych półek, zastanawiając się, jakiego zaklęcia użyć, próbując zignorować jej głos. Stworzyła w dłoni kulę ognia, przygotowując się do jej rzucenia.
— Szczególnie mnie — Rozbrzmiał głos Lii.
Słowa ugrzęzły w gardle niebieskookiej, gdy zaklęcie ognia osłabło.
— Nie byłam złym człowiekiem. Próbowałam tylko uratować moją rodzinę i skończyłam martwa przez twoją ciotkę.
Imogen zadrżała.
— Nie wiedziałam — Znów usłyszała trzask karku Lii, który został złamany. Wbiła paznokcie w dłoń, próbując odepchnąć wspomnienie, które wciąż ją prześladowało.
— Oczywiście, że nie. Byłaś zbyt zajęta byciem zakochaną w Scottcie — Lia wypluła z nienawiścią. — Ale kiedy kogoś stracisz, możesz się zemścić. Moja rodzina została zabita. Ja zostałam zabita. Czy kiedykolwiek mnie opłakiwałaś?
Hybryda zadrżała w miejscu, nic nie mówiąc. W chwili jej śmierci czuła się winna, ale część niej miała pretensje do blondynki za to, że ją wykorzystała i to sprawiło, że poczuła się jeszcze bardziej winna. Nie wspominając o tym, że sama umarła i wróciła z jednym członkiem rodziny mniej.
— P-przepraszam — Imogen wymamrotała ze łzami w oczach.
— A co ze mną? — powiedziała Grace, powodując, że zesztywniała — Poświęciłam się, żebyś ty nie musiała. Umarłam i przez ciebie Ben też umarł.
CZYTASZ
Take On The World |Scott McCall ◦ 𝖳𝗋𝖺𝗇𝗌𝗅𝖺𝗍𝗂𝗈𝗇
Fanfiction- Czemu się tak uśmiechasz? - zapytała Imogen, stawiając na wyspie kuchennej dwie porcje obiadu. Nie mieli jeszcze stołu, więc od kilku dni wszystkie posiłki spożywali na kanapie albo przy wyspie kuchennej. Jego brązowe oczy zeskanowały jedzenie...