Rozdział 20
Smutek
━━━
Ben z mieszaniną emocji wpatrywał się w stos prochów, które należały do jego siostry. Ulżyło mu, że w końcu jej nie ma, ale miało to swoją cenę. Jego siostrzenica poświęciła się, ponieważ nie widziała innych opcji i obecnie leżała na stole w domu, a jej ciało chroniło zaklęcie rzucone przez Omara.
Był czas, kiedy Sylvia była miłą i kochającą siostrą, kiedy był mały, ale te wspomnienia zostały teraz skażone przez żądną władzy, morderczą kobietę, w którą się przemieniła.
Zastanawiał się, czy przodkowie torturowali ją, teraz gdy nie żyła. Przypomniał sobie krótką lekcję, jakiej udzieliła im jego matka, na temat tego, co by się stało, gdyby czarownica zmieniła stronę. Przodkowie karali za ich zachowanie i wydawało się, że słusznie skarzą ją za jej zbrodnie.
Ben wypuścił powietrze, nie było sensu zastanawiać się nad jej losem. Po raz ostatni spojrzał na stos popiołów, zanim przeszedł obok Omara, który używał swojej magii do spalenia ciała i szepnął cicho:
— Upewnij się, że zapieczętowałeś ją tam, gdzie nie można jej sprowadzić z powrotem — Ostatnią rzeczą, jakiej pragnął, było to, żeby jakiś idiota wskrzesił ją z martwych i chciał się upewnić, że może temu zapobiec. — Wrócę.
Skierował się w stronę swojego samochodu i zdecydował się na szybką przejażdżkę dookoła, aby oczyścić głowę przed powrotem tutaj.
─────
Lydia wpatrywała się tępo w ścianę przed sobą, siedząc w salonie Stilinskiego, podczas gdy Stiles poszedł odpowiedzieć na pukanie do drzwi.
Podrzucili Scotta do jego domu przed udaniem się do szpitala, gdzie powiedzieli Allison, co się stało. Obie dziewczyny wybuchły szlochem, przytulając się do siebie w pocieszeniu i wkrótce po tym, jak pojawił się Chris i pocieszył swoją córkę, podczas gdy Stiles prowadził Banshee z powrotem do swojego domu, aby mieć na nią oko.
Stiles zadzwonił do swojego taty w sprawie rodziny Davisów i Grace. Ciała zostały zabrane do kostnicy. Nastolatkowie trzymali język za zębami na wszelkie pytania szeryfa na temat Imogen, mówiąc po prostu, że Ben się tym zajmuje. Przynajmniej to wszystko, co każdy z nich mógł powiedzieć, biorąc pod uwagę, że to Scott kazał im to powiedzieć i nie chcieli kłócić się ze załamanym alfą.
Zamiast znów wybuchnąć płaczem, tak jak przez ostatnie osiem godzin, Lydia teraz czuła tylko nienawiść do siebie. Była zła na siebie, że nie była w stanie czegoś zrobić.
Powinna była widzieć, co się stanie z Imogen. Jeśli potrafiła wyczuć, kiedy ktoś umrze, jak mogła nie przewidzieć śmierci najlepszej przyjaciółki? Mogła być w stanie uchronić ją przed śmiercią.
CZYTASZ
Take On The World |Scott McCall ◦ 𝖳𝗋𝖺𝗇𝗌𝗅𝖺𝗍𝗂𝗈𝗇
أدب الهواة- Czemu się tak uśmiechasz? - zapytała Imogen, stawiając na wyspie kuchennej dwie porcje obiadu. Nie mieli jeszcze stołu, więc od kilku dni wszystkie posiłki spożywali na kanapie albo przy wyspie kuchennej. Jego brązowe oczy zeskanowały jedzenie...