Rozdział 1
Ich Dom━━━
Imogen skrzyżowała ręce pod klatką piersiową, rozglądając się po mieszkaniu. Użyła magii, by poruszać meblami wbrew woli swojego chłopaka. Miał to spojrzenie, które chciał pokazać swoją wilkołaczą siłę. Choć nie miała nic przeciwko widoku jego lśniącego od potu torsu, naprawdę chciała urządzić dzisiaj ich mieszkanie.
Spędzą tu resztę tygodnia, zanim wrócą do Beacon Hills, aby Scott pomógł Finstockowi trenować uczniów.
Spędzili całe lato ze swoimi przyjaciółmi, myśląc, że kiedy lato się skończy, wszyscy przejdą do następnego rozdziału swojego życia. Stiles był pierwszym, który wystartował z programem w FBI, w który wciągnął go Rafael.
Ona i Scott skończyli wybierać meble tydzień wcześniej i planowali przyjechać w tym tygodniu, aby rozpakować wszystko w swoim nowym mieszkaniu. Planowali również spędzić tydzień na poznawaniu miasta i zwiedzaniu szkoły, do której mieli uczęszczać.
Ich przyjaciele mieli już własne plany. Malia i Isaac planowali spędzić resztę lata w podróży, zanim Malia pójdzie do miejscowego college'u.
Młoda Argent była trochę zagubiona w tym, co robić i planowała do niej dołączyć. Podczas gdy Isaac wyznał, że podoba mu się pomysł pomagania ludziom i planuje pójść w ślady Melissy. Kiedy to powiedział Melissie, wzięła na siebie pomoc w jego przyszłości.Co do Lydii, planowała wyjechać do MIT na kilka tygodni przed końcem lata.
Imogen pisała do Kiry o wszystkim, co się działo, odkąd odeszła, żeby nie czuła się samotna. Odpowiedzi były rzadkie, ale wydawało się, że jej przyjaciółka robi postępy i że zbliżyła się do Skórozmiennych.
Uszczęśliwiało ją, że Kira nie była zupełnie sama i dobrze sobie radzi. Chociaż zasmuciło ją to, że jej przyjaciółka nie mogła uczestniczyć w ukończeniu szkoły lub balu.
Jej myśli powędrowały do Theo, który pozornie zniknął i nie pojawił się od tamtej nocy z Jeźdźcami Widmo. Dopóki nie sprawiał kłopotów, zarówno ona, jak i Scott podjęli wspólną decyzję, by go nie szukać. Biorąc pod uwagę, że Chimera pomogła Liamowi, musi to oznaczać, że musiał się zmienić. Może nie do końca, ale dopóki nikogo nie zabijał, nie czuli się zmuszeni ponownie go zamknąć.
— O czym myślisz? — spytał Scott, owijając ramiona od tyłu i całując jej szyję, co sprawiło, że westchnęła.
Miała na sobie spódnicę w połączeniu z bluzką z odkrytymi ramionami, która dawała mu ładny widok na jej dekolt.
— Nic takiego — zapewniła, że nie muszą się martwić o nic, co jest w porządku. — Właśnie zauważyłam, że skończyliśmy wcześniej, niż myślałam.
Alfa spojrzał na zegar, który powiesili.
— Cóż, to ty nalegałaś na używanie magii. — Kiedy ona ustawiała magią meble, on wypełniał spiżarnię przekąskami i puszkami, które kupili w sklepie spożywczym. Porządkował też ich szafy i szuflady.
Imogen spojrzała na niego przez rzęsy.
— Może po prostu nie chciałam, żebyś się zmęczył, pchając te wszystkie meble — powiedziała nieśmiało, zmuszając go do przełknięcia. — W końcu obiecałeś, że ochrzcimy mieszkanie.
Scott zacisnął uścisk na jej talii i delikatnie ugryzł ją w szyję.
— Tak? — warknął, po czym obrócił ją i brutalnie pocałował w usta.
Jęknęła, kiedy ścisnął jej tyłek, zanim przycisnął ją do blatu, który ścisnął tak mocno, że usłyszał cichy trzask.
Po godzinach kochania się i robienia tego wszędzie, oboje wzięli prysznic, co sprawiło, że zajęło im więcej czasu, zanim wyszli i zamówili pizzę na kolację. Oglądali film, jedząc kolację przed pójściem spać.
─────
Minęło kilka dni, a poprzedniego dnia wybrali się na wycieczkę po kampusie. Dziś jednak Imogen uparła się, że zrobi obiad.
Więc Scott cierpliwie czekał, aż skończy, ponieważ uparła się, że zrobi to sama. Usiadł na stołku przy kuchennej wyspie. Cała sprawa wydawała się tak domowa, że Scott nie mógł nie tęsknić za przyszłością, w której pobrali się i mieli dzieci.
Gdy patrzył, jak gotuje, coraz bardziej się w niej zakochiwał i ich wspólna przyszłość rosła. Przed egzaminami końcowymi martwił się o cóż... O wszystko. Kariera, przyjaciele, mama, ale najbardziej martwił się o swój związek z Imogen.
— Czemu się tak uśmiechasz? — zapytała Imogen, stawiając na wyspie kuchennej dwie porcje obiadu.
Nie mieli jeszcze stołu, więc od kilku dni wszystkie posiłki spożywali na kanapie albo przy wyspie kuchennej.Jego brązowe oczy zeskanowały jedzenie, a następnie przeniósł spojrzenie na nią. Sięgnął przez wyspę i złapał ją za rękę.
— Z tego, że bardzo nie mogę się doczekać naszej wspólnej przyszłości — powiedział miękko, przesuwając kciukiem po pierścionku obietnicy.
Jej policzki zarumieniły się, kiedy przesłał jej obrazy tego, jak wyobrażał sobie ich przyszłość. W jej umyśle pojawił się obraz dzieci, które dzieliły ich cechy i wesoło biegały po domu. Nie mogła powstrzymać się od wyczarowania własnego hipotetycznego dziecka i jedyne, co wymyśliła, to to, że miało jego brązowe oczy i uśmiech.
To były zdecydowanie jej ulubione rzeczy w nim.
— Ja też — wyszeptała.
─────
— Masz wszystko? — Imogen zapytała swojego chłopaka, patrząc, jak zamyka bagażnik jej samochodu. Wracali do Beacon Hills, więc potrzebowali ubrań.
Scott podrapał się po głowie.
— Tak. Tylko dwie walizki, prawda? — Jedna była jego, a druga jej.
Zabierali tylko małe walizki, ponieważ tak naprawdę nie potrzebowali dużo ubrań, biorąc pod uwagę, że zostali tylko na kilka tygodni przed powrotem.
Skinęła głową.
— Tak — patrzyła, jak otwiera jej drzwi i wsiadła do samochodu. Jej oczy przesunęły się z tęsknotą na ich apartamentowiec. Nie mogła oprzeć się wrażeniu, że nie wrócą za jakiś czas.
Scott usiadł na siedzeniu kierowcy.
— Gotowa? — zapytał po uruchomieniu samochodu i zapięciu pasów.
Jej niebieskie oczy oderwały się od budynku, gdy usiadła wygodniej na swoim miejscu, a dziwne uczucie nie zniknęło.
— Tak, wróćmy do Beacon Hills.
Scott patrzył na nią przez chwilę i postanowił nie czytać jej w myślach. Pomyślał, że po prostu będzie tęsknić za ich małym domem, a on też. Tydzień, który tu z nią spędzili, był ekscytujący i niesamowicie bajeczny. Ale wrócą i wtedy zacznie się początek ich przyszłości.
Nacisnął pedał gazu i odjechał, nieświadomy tego, co czeka ich w Beacon Hills.
CZYTASZ
Take On The World |Scott McCall ◦ 𝖳𝗋𝖺𝗇𝗌𝗅𝖺𝗍𝗂𝗈𝗇
Fiksi Penggemar- Czemu się tak uśmiechasz? - zapytała Imogen, stawiając na wyspie kuchennej dwie porcje obiadu. Nie mieli jeszcze stołu, więc od kilku dni wszystkie posiłki spożywali na kanapie albo przy wyspie kuchennej. Jego brązowe oczy zeskanowały jedzenie...