Rozdział 10
Zerwanie Przyjaźni━━━
Lydia chwyciła czystą szmatkę z jednej z szuflad w kuchni, którą wskazała Imogen i wytarła krew z karku Coreya. Niechętnie pozwolił jej to zrobić, mimo że wciąż był wściekły z powodu tego, co zrobił Scott. Chimera mogła praktycznie słyszeć ciszę za sobą.
— Zagoiło się, prawda?
— Tak. Całkowicie — Theo odpowiedział, zerkając na dwie dziewczyny, które zostały z nim, odkąd Stiles wyszedł porozmawiać z tatą.
— W porządku. Było fajnie — powiedział Corey, wstając z krzesła. Chciał jak najszybciej się stamtąd wydostać. — Zwłaszcza ta część, w której wilkołak wdarł się do mojego mózgu swoimi pazurami.
— Nie sądzę, żeby odejście to taki dobry pomysł, Corey. — powiedział nagle Theo, idąc za młodszym chłopakiem. — Wiesz, Lydia jest Banshee. To znaczy, że wie, kiedy ktoś jest bliski śmierci. Lydio, co się stanie, jeśli wyjdzie przez te drzwi?
— Będzie źle. Bardzo źle.
Imogen miała ochotę przewrócić oczami, kiedy jej przyjaciółka skłamała.
— Zaryzykuję — Corey zakpił.
Imogen wstała, podążając za nimi.
— Zaczekaj, Corey. Możesz wyjść, ale po prostu powiedz nam wszystko, co pamiętasz. Coś, co pomoże nam znaleźć Liama i Hayden.
Reszty nie było przez prawie godzinę, co nie brzmiało dobrze. Albo ich tam nie było, albo byli i byli po prostu ukryci w bezpieczniejszym miejscu. Tak czy inaczej, trwało to zbyt długo.
Chłopak spojrzał na nią i zacisnął usta, zanim odpowiedział.
— Był szpital i... Zabrali mnie z mojego pokoju.
— Gdzie? — Theo zapytał.
— Tunele. Jak już powiedziałem. To wszystko.
— Nic po tym? — Theo nalegał, powodując, że hybryda wiedźmy zmrużyła na niego oczy.
— Nie — Nastolatek potrząsnął głową.
— Cóż, musi być więcej. Myśl. Corey, przez minutę, po prostu... Pomyśl.
Zmarszczył brwi i spróbował pomyśleć.
— Była piwnica.
— Gdzie? — Lydia zapytała łagodniejszym tonem — Na przykład w budynku?
— Dom. Był stary, pokryty kurzem i... Był tam połamany kamienny mur z dużą dziurą. Jakby wybuchła bomba.
Theo zwrócił się do Banshee.
CZYTASZ
Take On The World |Scott McCall ◦ 𝖳𝗋𝖺𝗇𝗌𝗅𝖺𝗍𝗂𝗈𝗇
Fanfic- Czemu się tak uśmiechasz? - zapytała Imogen, stawiając na wyspie kuchennej dwie porcje obiadu. Nie mieli jeszcze stołu, więc od kilku dni wszystkie posiłki spożywali na kanapie albo przy wyspie kuchennej. Jego brązowe oczy zeskanowały jedzenie...