Rozdział 16

742 74 21
                                    

Rozdział 16

Myśliwi

Myśliwi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

━━━

Imogen pomachała Allison, która siedziała na trybunach ze swoją rodziną, a młoda czarownica zajęła miejsce tuż za graczami. Jej oczy błysnęły w poszukiwaniu swojego chłopaka i gdy znalazła go, pomachała mu z uśmiechem na ustach.

Poszła do domu wcześniej, aby dokończyć pracę domową, zanim przygotowała się do powrotu, aby obejrzeć mecz. 

Jej wzrok padł na numer 14, którym był Isaac, z którym, miała nadzieję się zaprzyjaźnić. Był słodkim chłopakiem, który wydawał się wyjątkowo nieśmiały po rozmowie, którą odbyli po tym, jak na niego wpadła. Chociaż wydawał się niespokojny z powodu siniaka, który zauważyła na jego policzku. Jak powiedział, pochodził z treningu lacrosse, następnie powiedział jej, że musi iść do domu i nagle odszedł.

Wydało jej się to trochę dziwne, ale nie mogła go dalej pyta. Kiedy Isaac zobaczył, że dziewczyna patrzy w jego kierunku, jego twarz wydawała się czerwona i posłała mu przyjazny uśmiech.

Scott, który patrzył na swoją dziewczynę, zmarszczył brwi, gdy zobaczył, że uśmiecha się do jednego z graczy na ławce. Nie mógł powiedzieć, kto to był, ponieważ Jackson zasłonił mu widok. 

— To ugryzienie to robi, prawda? — zapytał niebieskooki sportowiec.

— Tak. — Beta wymamrotał, wciąż zły na wcześniejsze drwiny Jacksona w stołówce.

— Cóż, w takim razie to łatwe. Dziabnij mnie.

— Nie, to nie jest łatwe. To nie mogę być ja, dobrze? — Scott westchnął. — To musi być alfa.

Jackson nadal patrzył na niego z irytacją. 

— Cóż, w takim razie umów mnie na spotkanko i każ mu to zrobić.

— Nawet nie wiem, kim on jest. — Scott wymamrotał szorstko i głośno wypuścił powietrze. — Dobrze, posłuchaj. Cała ta sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana, niż myślisz. Są jeszcze inni. Są myśliwi.

— Co ty pieprzysz? — Niebieskooki zmarszczył brwi, teraz całkowicie zagubiony. — Jacy myśliwi?

— Łowcy wilkołaków. — Scott był śmiertelnie ponury.

— O mój Boże. — zachichotał. — Chyba żartujesz.

— Nie i ogarnij się! — warknął i zniżył ton. — Jest ich cała rodzina i noszą karabiny szturmowe. Czaisz? Karabiny. Szturmowe. — Scott nie mógł się powstrzymać od ostrożnego spojrzenia na Argentów, po czym znów spojrzał na chłopaka.

Jackson obejrzał się, żeby zobaczyć, na kogo się gapił, i uniósł brew, gdy zobaczył Argentów. 

— Oni? — zapytał, kiwając głową na trójkę.

Take On The World |Scott McCall ◦ 𝖳𝗋𝖺𝗇𝗌𝗅𝖺𝗍𝗂𝗈𝗇Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz